Artykuły

Czy warto adoptować Krasińskiego?

Artykuł pod powyższym tytułem ukazał się w dwutygodniku "Teatr" nr 10 z maja br. Drukujemy go z małymi skrótami w niniejszym biuletynie w związku z wystawieniem w naszym teatrze "Nieboskiej komedii" w adaptacji, inscenizacji i reżyserii Bohdana Korzeniewskiego.

Czy znacie "sprawę Zygmunta Krasińskiego"? Chodzi właściwie nie tyle o sprawę, co o rozprawę, jaką na łamach kilku popularnych czasopism wytoczono autorowi "Nieboskiej". Akt oskarżenia zarzuca poecie, że nie jest wcale poetą i bezpodstawnie został zamianowany wieszczem. Pod znakiem zapytania postawiono kwestię, czy cośkolwiek z dorobku autora "Nieboskiej" zachowało dla nas jakąkolwiek wartość. Ci, którzy zadali to pytanie, odpowiedzieli, że tylko listy. Pierwszy postawił tę diagnozę St. W. Balicki, który zamierzał wystawić "Nieboską", ale wystawiwszy "Złotą wieżę" doszedł do wniosku, że zarówno "Irydion" jak "Nieboską" nadają się szewcom warszawskim na buty. Jaszcz dodał do tego argumenty ideologiczne, jako że wieszcz, jak wiadomo, miał fatalną biografię, która, ma się rozumieć, nie pozostała bez wpływu na funkcję społeczną jego sztuki. Ankieta "Życia Literackiego", zorganizowana w obronie poety, świadczy mimo woli także o dziwnie polskiej skłonności do "rewizjonizmu". Czy można sobie wyobrazić podobną ankietę wystawiającą pod sąd publiczny Corneille'a we Francji albo Lermontowa w Rosji?

(...) Autor "Nieboskiej" urodzony gdzieindziej zyskałby sławę jako pisarz bez precedensu w swoich czasach, którego wszelkie literackie podobieństwa wiążą z literaturą nam współczesną. Jeżeliby oczyszczony z polskiego mesjanizmu i narodowych kompleksów nie napisał nic równie trzeźwego jak "Nieboską" i częściowo skażony "Irydion", pozostałby autorem przynajmniej jednego dramatu historiozoficznego, który stałby się przypuszczalnie własnością literatury europejskiej. A wtedy i u nas także mówionoby z szacunkiem i podziwem o prekursorstwie Krasińskiego w stosunku do Camusa, Durrenmatta, Frischa, których utwory wyrosły z bardzo podobnego niepokoju i lęku przed kataklizmem grożącym światu. Pod tym względem był dwudziestoletni Krasiński o wiele dojrzalszy i dalej widzący niż jego genialni rywale. On jeden potrafił wyzwolić się z oparów narodowo-wyzwoleńczej sprawy i spojrzeć na problemy współczesnej sobie Europy oczami Europejczyka. "Polska w Nie-boskiej komedii - pisał Mickiewicz - nie jest naszą Polską historyczną i geograficzną, jaką dziś znamy; możemy ją tylko wyobrazić sobie, przypuściwszy na przykład, gdyby nagle, zbiegiem jakich wypadków, skutkiem jakiego kongresu, stanęła cała i niepodległa, ale bez własnej siły żywotnej wewnątrz, natchniona jedynie życiem obcem, ruszająca się mocą uczuć i wyobrażeń wyrobionych w Europie".

"Nieboską" zrodziły wypadki europejskie, refleksje i strach, wynikłe z tych wypadków. "... Pewnego dnia - pisze dwudziestoletni młodzieniec do swego przyjaciela Reeve'a - po wielu poniesionych ofiarach, spotka nas (tj. arystokrację - przyp. mój) to, że zostaniemy powieszeni przed ołtarzem ojczyzny. Taki jest bieg zdarzeń, nieodwołalny bieg zdarzeń. Czasy muszą się wypełnić, gdy nadeszły. Radykalizm podniesie nas, by nas obalić i zetrzeć z oblicza ziemi. Niechby przynajmniej po nas coś dobrego spotkało ten kraj nieszczęśliwy. Niech się powodzi tym nowym ludziom, by stali się znowu wielkim narodem".

(...) Znamienne jest jeszcze co innego w tym zestawieniu Krasińskiego z literaturą najnowszą: ta sama linia podziału pomiędzy światem skazanym na śmierć za nadmiar zbrodni, choć wartości, które ten świat wytworzył, zasługują na wieczne życie - a światem bez zbrodni i bez tradycji, do którego należy przyszłość. Nie wiadomo, co nowego i pożytecznego stworzy ten nowy świat, któremu sprawiedliwy wyrok historii przeznaczył z kolei władzę. Wiadomo tylko, że powtórzy on i pomnoży zbrodnie starego świata. Ale wszystkie obawy i zastrzeżenia nie zmniejszają historycznej racji tych, którzy przyjdą. Nawet w pisanym pod koniec życia "Niedokończonym poemacie", gdzie wszystko się w porównaniu z "Nieboską" bardzo skomplikowało, Pankracy jest jedyną postacią, która mówi jasno i z przekonaniem, jak ktoś, kto ma rację.

(...) "Nieboska" jest dziełem niepokojąco nowoczesnym, a Jerzy Kreczmar dowiódł w spektaklu krakowskim, że "Irydion" także. Oba utwory powstały z podobnych obserwacji i obaw, które każą współczesnym pisarzom malować wizje zadżumionych miast, kosmicznych klęsk i pożarów. Czy są to dzieła artystyczne? Na podobne pytanie, dotyczące poezji Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, odpowiedział kiedyś Jan Lechoń: daję wam słowo, że jest poetką. W wypadku Krasińskiego sytuacja jest jeszcze łatwiejsza. Bo słowo w tej sprawie dali najwięksi historycy literatury i ludzie teatru z Juliuszem Kleinerem i Leonem Schillerem na czele. Ich duchy wraz z zastępami zmarłych aktorów, którzy grali w sztukach Krasińskiego powinny nawiedzać i dręczyć bluźnierców, jak duch niekochanej matki dręczył małego Orcia. Dobrze im tak, skoro nie lubią literatury, jak nieszczęśliwa nieboszczka.

Więc może by jednak warto "zaadaptować" także Krasińskiego do "socjalistycznej pedagogiki"? Skoro tylu podobnie jak on myślących pisarzy się nadaje... Tamci, co prawda, nie są Polakami ani klasykami, ale trochę przecie kurtuazji należy się także własnym. Zwłaszcza, że mimo wątłości zdrowia był to jednak wieloryb, którego niełatwo będzie wyrzucić jak płotkę, nawet jeśli podejmie się tego kilka barczystych osób. A swoją drogą - ileż to razy sprowadzaliśmy z zagranicy różne płotki, przedstawiając sobie i innym, że są to wieloryby. Takie już mamy narodowe zwyczaje, jak to dawno zauważył współczesny Krasińskiemu polski poeta, którego jubileusz obchodzimy w bieżącym roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji