IV Disneyland
Noworoczna szopka satyryczna w reż. Tomasza Pietrasika w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Wystarczyły jedne wybory i już jest z czego się śmiać. Tomasz Pietrasik nie ma złudzeń: nastał "IV Disneyland".
O ile zeszłoroczna szopka natrząsała się z typów i charakterów osób na politycznej scenie, o tyle satyra tegorocznej karmi się wydarzeniami. Zjawia się na przykład "Rodzina Radyja" w wyczesanych beretach, by na melodię piosenki z Kabaretu Starszych Panów zaśpiewać:
"Rodzina Radyja dla stacji ma gest,
A kto gestu nié ma, ten wrogiem jej jest".
Oczywiście przy tym aktorzy traktują z szacunkiem stary odbiornik radiowy, okryty koronkową serwetką i umajony kwiatkiem w wazoniku.
Choć oprawa plastyczna, jest - podobnie jak w zeszłym roku - przaśna i ubożuchna. Za pożywkę dla oczu muszą wystarczyć płaskie lalki, karykatury twarzy polityków. Postacie trzęsące ruchomymi rączkami i nóżkami animują, oprócz autora, aktorzy Arlekina: Maria Sowińska i Małgorzata Wolańska oraz Pinokia - Krzysztof Ciesielski i Włodzimierz Twardowski. Ale nie chodzi o wizualne fajerwerki, tylko o pomysły. Braci Kaczyńskich, z których jeden (który?) jest symetryczną kopią drugiego, animuje jeden aktor, śpiewając "wespół w zespół". Odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski okazuje się miotłą do zmiatania liści, rozpatrującą szansę, że "Unia mu wszystko wybaczy". A Jacek Kurski wkracza na scenę węsząc tropy przodków.
Największa zaleta szopki Tomasza Pietrasika to ta, że tekst jest świeżutki. W finale pojawia się nawet kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, który puścił nam pod nosy gaz (taki bawarski dowcip)... A i tak najprzedniejszy pomysł to Zbigniew Ziobro jako Harry Potter polskiego rządu.