Artykuły

60-lecie Teatru

"Ścięte drzewa" - tytuł adaptacji oraz jednego z rozdziałów powieści Jarosława Iwaszkiewicza "Sława i chwała" - są symbolem tkwiącej w pokoleniach Polaków narodowowyzwoleńczej si­ły. Dokonanie adaptacji scenicznej na podstawie kilku-tomowego dzieła epickiego nie jest na pewno sprawą łatwą. Wymaga ogromnej selekcji materiału. Grzegorz Mrówczyński, podejmując się tego zabiegu na powieści Iwaszkiewicza, zrezygnował ze skrótowego ukazania lo­sów przedstawicieli rodzin - Rojskich, Myszyńskich, Szyllerów, Tarłów i Gołąbków, na rzecz zaprezentowania na tle najważniejszych wydarzeń I połowy XX w. ewo­lucji ludzkich postaw. Postaw odmiennych, ale posia­dających wspólny mianownik - humanistyczne poszu­kiwanie najsłuszniejszej życiowej drogi. Autor adapta­cji trafnie posłużył się w tym celu formą retrospekcji, uwalniając tym sposobem aktora grającego postać wio­dącą - Janusza Myszyńskiego - od niebezpiecznych za­biegów charakteryzacyjnych i aktorskich, zmierzających do zaznaczenia upływu czasu.

Kilkadziesiąt składających się na przedstawienie scen posiada bardzo różną siłę wyrazu. Niektóre są bowiem ponad konieczność długie, co aktorom nie ułatwia zada­nia. Ileż wysiłku np., aby nie znużyć widzów, musiał włożyć Hieronim Konieczka (jako Profesor) w zastoso­wanie szeregu dodatkowych środków ekspresji, wzboga­cających co prawda postać, ale osłabiających w rezul­tacie istotę samego, tak ważnego monologu.

Kreujący rolę Janusza Roman Metzler ma w spektaklu bezsprzecznie zadanie najtrudniejsze. Konwencja tego gatunku scenicznego zmusza aktora do przeistaczania się z minuty na minutę w inny nastrój poruszania się w coraz to odmiennym klimacie miejsca i czasu. Jak wiadomo z powieści, Janusz jest introwertykiem, czło­wiekiem zamkniętym w sobie, ale jak dać temu wyraz na scenie, gdzie bohater zdany jest na uka­zywanie swego wnętrza głównie przez dialogi? Metzler z materiałem, jaki otrzymał, robi wiele. I za to należą mu się wyrazy uznania.

Spośród postaci epizodycznych na szczególną uwagą za­sługuje stara księżna Bilińska w wykonaniu Ewy Studenckiej-Kłosowicz. Jest to na pewno najlepiej w adap­tacji potraktowana i najbardziej efektowna rola, syn­tetyzująca się prawie tylko w dwóch monologowych scenach, na którą ,,pracuje" jednak tłum zgromadzo­nych dookoła postaci. To, w połączeniu z ogromnym doświadczeniem scenicznym aktorki, tworzy sylwetkę nie­zwykle wyrazistą.

O ileż trudniejsze i niewdzięczniejsze było zadanie Te­resy Leśniak w - zdawałoby się wielkiej roli księżnej Marii Bilińskiej - mającej kilkanaście wejść, w sumie wypowiadającej parę zdań nie stanowiących żadnego materiału aktorskiego. Cała jej rola ogranicza się właś­ciwie do jednej krótkiej sceny z bratem. W podobnej sytuacji są Andrzej Jaszczyk (Lokaj), Kazimierz Kurek (Szuszkiewicz), Olga Sitarska (Zosia). Ta ostatnia, np. w dwóch scenkach z zaściankowej panny, poprzez ubogą guwernantkę z Krakowa, musi przeistoczyć się w zahu­kaną żonę hrabiego Myszyńskiego.

Na tle uniwersalnej, surowej scenografii Mariana Iwanowicza i wspaniałych kostiumów Barbary Wolniewicz rażą niektóre tanie i niepotrzebne efekty akustyczne i świetlne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji