Gra płci w Bagateli
Obserwuje walkę ich osobowości, ich powracające i odchodzące uczucia, ich przywiązanie do siebie i wspólnego życia prowadzące w efekcie do katastrofy. Kto? Pies, najlepszy przyjaciel człowieka. To właśnie z jego perspektywy Sibille Berg w sztuce "Pies, kobieta, mężczyzna" opowiada historię pewnego związku, która zainauguruje działalność nowej sceny (ul. Sarego 7) teatru Bagatela.
Realizatorów "Psa, Kobiety i Mężczyzny" - aktorów: Ewelinę Starejki, Jakuba Bohosiewicza, Marcina Kobierskiego i reżysera Andrzeja Majczaka poprosiliśmy, by ze swojego punktu widzenia spojrzeli na historię bohaterów widzianą oczami psa.
Jakub Bohosiewicz: - To sztuka o miłości 30-latków, rozżalonych, samotnych, rozczarowanych swoją przeszłością, szukających miłości, której wciąż nie mogą znaleźć. Wreszcie trafiają na siebie i próbują ułożyć sobie życie.
Ewelina Starejki: - Ale ten ich związek nie jest wcale prosty. On, zdystansowany, nawet niechętny wiązaniu się na stałe z kobietą, bo zrażony wcześniejszymi doświadczeniami. To ona jest osobą dynamizującą tę grę, dążącą do założenia rodziny.
J.B.: - Przechodzą w życiu przez różne etapy; walczą ze sobą, ranią się, odchodzą i powracają, by wreszcie podjąć decyzję o wspólnym życiu.
E.S.: - Ale ono okazuje się pozornym szczęściem. Nie wiedzą, co zrobić z rodzącą się miłością.
Andrzej Majczak: - Cała ta prosta historia zmierza do takiej oto refleksji: jak my, trzydziestoletni, wkraczający w dorosłe życie, odnajdziemy się między ekspansywnym modelem życia singli - ludzi nieuznających stałych związków, wolnych i samo realizujących się, a tradycyjnym modelem, w którym zostaliśmy wychowani, nakazującym założenie rodziny, poświęcanie się dla innych. To jest dzisiaj istotny problem młodych. Siłą tej opowieści jest typowość bohaterów. Oni są przeciętnymi ludźmi, każdy z nas może rozpoznać w nich siebie. Oczywiście oni mają swoje barwy, ale tak naprawdę nie ma w nich nic niezwykłego. To nie jest wielka love story z filmowego ekranu. I tych zwyczajnych, młodych ludzi życie zmusza do dokonania jednoznacznych wyborów. Miałkość życia, nuda, osamotnienie, pustka powodują, że oni wciąż szukają drugiego człowieka, próbują realizować odwieczną grę płci. Typowość tego związku pokazana jest z psiej perspektywy, czyli z boku, z dystansu. I przez to historia ta nabiera nowego kształtu: bardziej absurdalnego i groteskowego.
Marcin Kobierski (w roli Psa): - Pies jest nie tylko postacią realną, ale i symboliczną. Pojawia się w ich związku w momencie rodzenia się między bohaterami uczuć. Staje się obserwatorem ich życia. Dotychczas tylko na ulicy obserwował zakochane pary bądź czytał o nich w książkach lub oglądał je w kinie. Próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie, które nurtuje go od momentu obejrzenia jednego z miłosnych filmów: czy człowiek zdolny jest do miłości? By się tego dowiedzieć, mocno angażuje się w związek bohaterów i wciąż dręczy go pytanie: dlaczego człowiek tak bardzo komplikuje sobie życie? Przecież on, pies, wszystko widzi prosto, klarownie, a człowiek jest wciąż pogmatwany, pokręcony. Dziwi go człowiek niezdolny do poświęceń, człowiek, który będąc wolnym sam zakłada sobie życiowy łańcuch. Dlatego też, w imię buntu wobec takiej postawy, wybiera wyjście katastroficzne - popełnia samobójstwo, by tym samym zwrócić uwagę bohaterów na świat wokół. Ten jego gest ma być dla nich kubłem zimnej wody, ostrzegawczym światłem.
A.M.: - Pies jest postacią szlachetną i naiwną, bo wierzy w prawdy oczywiste: dobroć, poświęcenie. A napotykając na gąszcz ludzkich pogmatwań próbuje wysłać sygnał - w życiu można prościej, bez zadawania sobie tak wielkiego cierpienia. Ale to jego wołanie ma też w sobie sporo goryczy, bo Pies wie, że tak naprawdę nie może dla ludzi zrobić niczego - poza opowiedzeniem im tej historii.