Artykuły

Jak bawić?

Prawie cały dzisiejszy numer Teatru zajmuje problematyka rozrywki. Rozrywki w potocznym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Wiemy przecież o co chodzi: każdy teatr, każde przedstawienie, każdy utwór dramatyczny jest rozrywką w podstawowym, szerokim rozumieniu tego pojęcia. Po to właśnie ludzie chodzą do teatru: nie żeby w nim pracować, nie po to, żeby pobierać obowiązkowe nauki, nie po to, by spełnić w ten sposób jakikolwiek obowiązek. Obcowanie z teatrem - czy w ogóle obcowanie ze sztuką - jest dla człowieka przyjemnością, na którą każdy decyduje się z własnej woli. Cała reszta jest tej przyjemności dodatkiem. Również dobrowolnie, z własnej woli akceptowanym. W zależności od potrzeb indywidualnych. Dla jednych przyjemnością jest słuchanie Bacha, dla innych - Ali Babek. Nie ma dziś w tym nic nienaturalnego. Staramy się zaspokajać wszystkie potrzeby. Próbujemy zajmować widza i zabawiać go na wiele sposobów. Szekspirem i operetką.

Otóż właśnie. Oferujemy widzowi rozrywkę łatwiejszą i rozrywkę trudniejszą. Sztukę bardziej i sztukę mniej popularną. Taką, która konsumowana jest przez wszystkich (czy przez większość), i taką, z którą obcowanie wymaga pewnej kultury, określonych nawyków, bardziej aktywnego współuczestnictwa. Albo inaczej: sztukę pokazującą świat prostym i nieskomplikowanym i sztukę pokazującą złożoność, niejednoznaczność tego świata. Nikt rozsądny nie będzie wartościował owych rodzajów, stawiając Norwida ponad Fredrę tylko dlatego, że autor Zemsty próbuje nas rozśmieszać. Albo wyżej cenić Marię Callas od Edith Piaf, ponieważ jedną oglądać można było w La Scali, a drugą w Olimpii. Talk, ale w naszym, rejestrowanym tu i dziś życiu kulturalnym różnica między rozrywką łatwiejszą i rozrywką trudniejszą nie ma tym przecież tylko polega. Nie są to tylko różne skale trudności w odbiorze. Są to przede wszystkim różne skale wartości. I różne, nie mające ze sobą najczęściej żadnych punktów stycznych zjawiska artystyczne. Ambitne i nieambitne. Tworzone przez fachowców, upowszechniane z namysłem i rozwagą - oraz uprawiane przez nieudolnych hochsztaplerów, rozpowszechniane z beztroską łatwością, tandetne, bezmyślne, szmirowate. Pisaliśmy już raz o tym, dwa miesiące temu, stawiając wcale nie retoryczne pytanie: czy rzeczywiście sztuka popularna musi być sztuką nieambitną? Czy fachowości wymagać trzeba jedynie od twórców sztuki, której nazwa pisana jest z dużych liter?

Wprowadzając dziś na łamy Teatru problematykę rozrywki nie chcielibyśmy być posądzeni o wielkopański, pełen litości gest wobec tego ubogiego - z własnej woli - krewnego. Kierujemy się intencjami znacznie przyzwoitszymi. A nawet samolubnymi. Chcielibyśmy patrzeć na obie te sztuki, "poważną" i "rozrywkową", z jednej i tej samej perspektywy. Kultura nie jest podzielna. Fatalny - bo nie uporządkowany żadną myślą organizującą i żadnym działaniem organizacyjnym - stan rzeczy ma podwórku lżejszej muzy ma wpływ bezpośredni na całą resztę. Nikt oczywiście nie wierzy, że chodzenie do operetki, jest próbą przygotowania się do wizyty w teatrze Grotowskiego. Albo że kabaret nauczy widza obcowania z Różewiczem. Współzależność ma charakter dużo bardziej drastyczny: pełna beztroski i nieudolności, sznurowata i bezmyślna rozrywka może i musi pozostawić trwałe ślady na kulturze artystycznej znacznej części społeczeństwa. Źle zrobiona operetka i głupio napisany tekst estradowy działają przecież przeciwko samej operetce i przeciwko samej estradzie. Im większy rezonans społeczny czyjejś bezmyślnej działalności groszotwórczej, do tego najczęściej pozbawionej jakichkolwiek cech względnie poprawnie opanowanego rzemiosła, tym większe spustoszenie w głowach ludzkich, któremu nie przeciwdziała ani najdoskonalej nawet działająca szkoła, ani uniwersytet, ani jakakolwiek działalność jakiejkolwiek organizacji społecznej.

Zajmujemy się tym tematem ochotniczo, przez nikogo do tego nie namawiani ani przez nikogo nie upoważnieni. Sądzimy wszakże, iż jest to dziś jeden z najważniejszych tematów, którym winna się zająć publicystyka przeprowadzająca pierwszy rekonesans, często po omacku szukająca ogniw decydujących. Obok nowego modelu teatru, który chcielibyśmy stworzyć wspólnym wysiłkiem środowiska teatralnego i organizatorów życia kulturalnego, czeka nas zadanie stokroć trudniejsze: przemyślenie modelu rozrywki, który będziemy mieli do zaoferowania społeczeństwu. Tu sytuacja wygląda gorzej niż w jakiejkolwiek innej dziedzinie naszego życia społecznego. Wiemy, że chcemy bawić. Wiemy, że ludzie na to czekają. Wiemy, że w parze z rosnącym zapotrzebowaniem idzie coraz wyraźniejsza bezradność tych, którzy potrzebom tym powinni sprostać. Nie ma innej rady, trzeba szukać. Dlatego - choć sami nie znamy recepty - chcemy mieć w tym poszukiwaniu swój skromny udział. Leży to w interesie teatru. I - oczywiście - w interesie widza również. Zresztą, "interesy" te nie powinny być i nie mogą być sprzeczne.

Nie jest oczywiście tak źle, jakby to mogło wynikać ze słów kassandryczmyeh napisanych wyżej. Świadczy o tym także zawartość prezentowanego dziś numeru Teatru. Są w nim nie tylko głosy lamentu. Jest także sporo przykładów pozytywnych, które przytoczyć mogliśmy bez uczucia zawstydzenia. A co najważniejsze: większość drukowanych dziś wypowiedzi mówi o tym, że stan kryzysowy nie jest dla nikogo tajemnicą. I że realizowane są cząstkowe próby naprawy istniejącego stanu, że tam nawet, gdzie niewiele dotąd zrobiono, istnieją pomysły warte rozważenia i realizacji. Potrzebne są wszakże dwie rzeczy: generalne programowanie i koordynowanie działalności; stworzenie maksymalnych warunków dla ujawniania i zrealizowania istniejących już dziś inicjatyw i programów. Chcielibyśmy, aby ten brzmiący niemal optymistycznie horoskop miał szansę urzeczywistnienia. Przegranie batalii o rozrywkę może oznaczać przegraną w kulturze. Gra - jak widać - warta jest świeczki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji