Artykuły

Teatr Dramatyczny. Między nami dobrze jest

"Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reż. Elżbiety Lisowskiej-Kopeć i Michała Pabiana w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

Teatr Dramatyczny zaprosił kilkoro zaprzyjaźnionych seniorów do odegrania na scenie foyer genialnego dramatu Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest". I świetnie poradzili sobie z tekstem.

Dorota Masłowska przebojem wdarła się w życie literackie Polski. Nasłuchując mowy ulicy potrafiła zamienić ją w barwną prozę "Wojny polsko-ruskiej" wreszcie pokusiła się o tekst sceniczny. W stołecznym TR Warszawa z powodzeniem wystawiał spektakl Grzegorz Jarzyna i to on z tą samą obsadą zrealizował mający premierę w styczniu tego roku film inspirowany dramatem. Nie wszyscy zwyczajnie dają radę przedzierać się przez frazy Masłowskiej, jakże odległe od klasycznej literatury, a jak bliskie językowi przeciętnych Polaków.

Filmowa adaptacja pozwalała cieszyć się jej ekwilibrystyką, bez potrzeby wczytywania się w słowa i zwyczajnie zachwycała prostotą adaptacji i grą aktorską.

Elżbieta Lisowska-Kopeć, pedagog teatru i reżyser Michał Pabian mieli zatem przed sobą niezwykle trudne zadanie. A właściwie - mieli je wybrani do grania w Dramatycznym aktorzy seniorzy. Trzeba bezwzględnie uchylić przed nimi kapelusza, bo bolesną momentami składnię i frazę Masłowskiej opanowali w sposób imponujący. Mają do niej odpowiedni dystans, a jednocześnie - najlepiej, jak umieją starają się przekazać ją na scenie. Zgryźliwa matka Halina z zapałem odczytuje brednie z kolorowej prasy najniższych lotów, a publiczność która szybko łapie absurdy bezpretensjonalnie śmieje się z przepisów na leczo czy składu chemicznego mielonki prastarej. Wielki dystans ma do siebie sceniczna Bożena, wcielająca się w postać grubej świni, która nie chce innym psuć pola widzenia. Największą energią może wykazać się zaś Mała Metalowa Dziewczynka, czyli Barbara Zgiet. I ona i Barbara Siatkowska mają wyraźne zacięcie kabaretowe, podobnie opowiadająca o wnętrzu swojej torebki, stworzona z pikseli Monika (w tej roli Jadwiga Łuckiewicz). Masłowska wkładając w ich usta absurdalne teksty opowiada widzom o życiu w Polsce XXI wieku. O harujących ciężko za marne grosze kobietach, zniedołężniałych staruszkach żyjących wspomnieniami młodości, nastolatkach czerpiących wiedzę wyłącznie z internetu i plastikowych gwiazdach TV. Przy okazji dostaje się producentom współczesnych filmów, nadętym aktorom i reżyserom, ale ten wątek scenariusza wspierają akurat teatralni profesjonaliści.

Niestety, dający z siebie wszystko, a może i jeszcze więcej, aktorzy seniorzy, praktycznie pozbawieni zostali jakiejś reżyserii. Usadzeni za stołem, przy stoliku, ułożeni na szezlongu czy zatrzymani w fotelu, nie mają zbyt wielu szans, by coś zagrać. Niezbyt lotnym zabiegiem wydaje się też podzielenie sceny na część domową i studio telewizyjne - oczywiste dla osób znających treść dramatu, ale czy dla widzów, którzy z Masłowską nie mieli do czynienia? Inscenizacja kojarzy się z dwuwymiarowością szkolnej akademii bądź spektaklem z osiedlowego domu kultury. Może zabrakło czasu, może zwyczajnie pomysłu.

Za to pomysł, by to seniorzy mówili widzom o Polsce i Polakach, którzy oceniają filmy bez oglądania i wierzą, że są Europejczykami jest znakomity. Wielkie brawa należą się odważnym seniorom, którzy zgodzili się na wystawienie właśnie tego tekstu. Między nimi a widzami na pewno dobrze jest. Między widzami a teatralnymi profesjonalistami już nieco słabiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji