Artykuły

Karmelitanki na szafocie

W "Dialogach karmelitanek" harmonijnie współbrzmią ze sobą muzyka, słowo, ruch, gest i scenografia.

"Dialogi karmelitanek" to drugie trzech napisanych przez Francisa Poulenca dzieł operowych i chyba jedyne, które na stałe wpisało się w repertuar scen operowych na całym świecie. Jego subtelność musiała zaskoczyć niejednego krytyka znającego wcześniejszą operę buffa Poulenca - surrealistyczną farsę "Cycki Terezjasza" wg Apollinaire'a. Odmienne światy obu oper dobrze obrazują złożoność muzyki Poulenca, która niełatwo poddaje się stylistycznemu zaszufladkowaniu.

Chór mniszek

Operę o straconych na szafocie podczas Rewolucji Francuskiej karmelitankach opartą na dramacie Georgesa Bernanosa Poulenca skomponował w pierwszej połowie lat 50., gdy na świecie "szalała" muzyka atonalna i zbliżał się czas sonorystycznych eksperymentów. A kompozytor pisał: "Moje karmelitanki potrafią śpiewać tylko tonalną muzykę. Musicie im to wybaczyć". Największy ładunek emocji osiąga we fragmentach stylizowanej muzyki religijnej. Podczas przedstawienia poruszająco zabrzmiały: "Ave Maria" w II akcie czy "Salve Regina" w scenie końcowej pięk­nie wyśpiewane przez chór mniszek.

Po "Makbecie" to drugie w tym sezonie przedstawienie, które może zachwycić scenografią. Jej autora Krzysz­tofa Kelma nie ograniczała konieczność przygotowania dekoracji nadających się do szybkiego spakowania w podróżne walizki, jak miało to miejsce w przypadku "Carmen" czy "Madame Butterfly". Mury i kraty klasztorne na scenie grają bezbłędnie potężnymi rozmiarami, surowością, kolorem, wsparte dodatkowo światłem i prostotą kostiumów.

To lubię

Gra wszystkich karmelitanek na scenie była ze sobą bardzo dobrze zestrojona, czego chwilami tylko mogło brakować w partii orkiestry. Duże brawa należały się podczas sobotniej premiery młodej siostrze Konstancji, czyli Donacie Hoppel, której śpiew tego wieczoru gotowa jestem ocenić najwyżej. To lubię: ładna barwa, dobra technika i intonacja, swoboda i zrozumiale podany tekst, co w przypadku przedstawienia śpiewanego w całości w języku polskim ma bardzo duże znaczenie.

Dużą siłę oddziaływania podczas sobotniej premiery miała także sceniczna i wokalna kreacja występującej gościnnie w Teatrze Wielkim Jolanty Gzelli - jej bardzo dramatyczna rola umierającej w I akcie Przeoryszy Karmelu głęboko zapadała w pamięć i w nastrój całego przedstawienia. Agnieszce Ma­kówce udała się bardzo surowa i zdecydowana Matka Maria, natomiast Moni­kę Cichocką w roli Blanche de la Force, czyli siostry Blanche oklaskiwałam najbardziej za wartościową kreację aktorską. Wokalnie sopranistce nie udało się uczynić ze swojej bohaterki głównej postaci dramatu. Nie najwyższą kondycję wokalną zaprezentowała Krystyna Rorbach jako nowa Przeorysza Karmelu.

Poza kanonem

"Dialogi karmelitanek" to nie jedyna XX-wieczna opera, którą dyrekcja teatru planuje włączyć do swojego repertuaru. Trudno nie zgodzić się ze zdaniem Tadeusza Kozłowskiego, że ograniczanie się do tradycyjnego kanonu operowego u progu XXI wieku to przeżytek. W Teatrze Wielkim mówi się o przygotowanych już dziełach Philipa Glassa i Igora Strawińskiego oraz o przymiarkach do oper Leoša Janačka.

Premierą "Dialogów" zespół teatru wszedł bardzo udanie pod batutą T. Kozłowskiego w świat współczesnej opery, której ram nie wyznaczają już tradycyjne numery w postaci uwertur, arii czy ansambli. Zachęcam wszystkich miłośników sztuki operowej, aby zabrali się z artystami Teatru Wielkiego w podróż w nieznany wciąż świat opery odchodzącego już przecież XX wieku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji