Artykuły

Kupa wrażeń

Człowiek, żeby nie zginąć i nie oszaleć we współczesnym, nie­zbyt przyjaznym świecie, musi mieć marzenia. Jeśli mu się je odbierze, przestanie istnieć. Używając języka Schwaba - utonie w gównie.

Ciemny pokój rozświetla włączony te­lewizor. Trwa relacja z kolejnej podróży papieża. Program oglądają trzy kobie­ty. Wzruszone słowami Jana Pawła II, komentują relację: -Tak, święte słowa, trzeba kochać ludzi. Mimo że wnętrze pokoju jest zaniedbane - zardzewiały zlew, odpadające tynki, a bohaterki ubrane albo z przesadnie tandetną ele­gancją albo niechlujnie, budzą sympa­tię. Jak tu nie ufać komuś, kto z taką uwagą słucha papieża? Wystarczy jed­nak, że otworzą usta, wystarczy posłu­chać ich rozmowy, a czar pryska. Ma­jąc na ustach słowa o miłości bliźnie­go, są w stanie brać się za łby i wyzy­wać. Od czasu do czasu starają się wprawdzie zachowywać pozory na przykład dobrego wychowania. - Nie mówi się gówno, ale stolec, fekalia - po­ucza Erna. W takim duchu stara się, cią­gle oszczędzając, wychować syna. Ale Herman nie chce oszczędzać - rzyga ta­nim mięsem, kupowanym przez matkę u pobożnego rzeźnika z Polski i zatyka ubikację, używając zbyt dużo papieru. Zatkane ubikacje uwielbia za to młoda Mariedl. Specjalizuje się w ich przety­kaniu gołymi rękami. Gdy ktoś po nią przysyła, bo w WC zdarzyła się awaria, Mariedl jest wniebowzięta - czuje się potrzebna. Z dewotki Erny i "hydrauliczki" Mariedl pokpiwa Greta. Dla niej liczy się mimo wszystko seks. Mimo wszystko, bo raz została wdową, a ko­lejny mąż wykorzystywał seksualnie jej córkę, która w efekcie znienawidziła ją i uciekła do Australii. By sobie ulżyć, kobiety wypijają małe co nieco i zaczy­nają marzyć. Greta o muzyku, który chce nie tylko wetknąć jej pod spódni­cę palec, ale i ożenić się z nią; Erna o małżeństwie z mającym święte wizje rzeźniku; Mariedl o tym, że zatkały się wszystkie kible świata. Pierwsza nudzi się Mariedl - odetkała już kible, wyło­wiła z nich puszkę piwa i wypiła, bute­leczkę perfum i wypiła. Ponieważ Gre­ta i Erna śnią na jawie dalej, Mariedl przerywa ich zabawę. Dopowiada, jak naprawdę zakończą się sny przyjaciółek - upadkiem w takie samo gówno, w którym tkwi ona. Greta i Erna nie chcą jednak porzucić marzeń, za bar­dzo już w nich zasmakowały i zabijają Mariedl. W obleśnym pokoju nad tru­pem dziewczyny objawia się Maryja, ale morderczynie przeganiają ją. I choć to Mariedl zginęła, to na litość zasługu­ją wszystkie. Bo jakie życie czeka Gretę i Ernę, skoro nie będą już mogły ma­rzyć?

Mimo że tragiczna w swej wymowie, sztuka Wernera Schwaba napisana jest komediowym językiem. Toteż publicz­ność zaśmiewa się przez cały spektakl. Ale trudno się choćby nie uśmiechnąć, mając przed sobą grające w tak mistrzow­ski sposób aktorki Teatru Polskiego we Wrocławiu i tak świetnie wyreżyserowa­ne przez Krystiana Lupę przedstawienie.

Weiner Schwab - kolejne wcielenie artysty przeklętego.

W noworoczny poranek 1994 r. zna­leziono go martwego z 4,1 prom. alko­holu we krwi. Zmarł w wieku 35 lat, po­zostawiając 15 dramatów, a także pro­zę, prace plastyczne i legendę. Należał do grupy austriackich pisarzy, która wie­dzie bezkompromisowy bój z rodaka­mi. Chodzi o dobre samopoczucie, które nie opuszcza Austriaków, mimo nierozliczenia sumień z "romansu" z narodo­wym socjalizmem, o nawyk życia w za­kłamaniu. (W "Prezydentkach" Erna wypomina Grecie męża wojskowego. - Wszyscy wtedy byliśmy w partii - wy­krzykuje w odpowiedzi Greta.) Walka toczy się także poprzez język, objawia się w destrukcji gramatyki, tworzeniu neologizmów, prowokacji stylistycznej -"mówię, więc jestem". Schwab tak ro­zumiane mówienie-życie wiąże z wy­siłkiem, jaki towarzyszy człowiekowi przy wytwarzaniu właściwych ludzkie­mu organizmowi wydzielin. Część sztuk nazwał "dramatami fekalnymi". "Gów­niana sztuka" - naśmiewa się Greta w "Prezydentkach". Uznanie dla twórczości Schwaba nadeszło dopiero po śmierci.

W Polsce ostatnio same tylko "Prezy­dentki" zostały przygotowane przez te­atry w Olsztynie, Lublinie, Krakowie, Bielsku-Białej. Nie znaczy to, że sztu­ki Schwaba - pełne wulgaryzmów, scen mordu, gwałtu, a nawet kanibalizmu - nie budzą nadal kontrowersji. W ma­ju w Krakowie na sesji poświęconej dra­maturgii austriackiej nagle podniosła się z miejsca kobieta i wykrzyczała: "Dosyć. Precz ze Schwabem. Kraków został zhańbiony".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji