Artykuły

Nieodparty wdzięk Falstaffa

"Henryk IV", cz. I w reż. Jana Kulczyńskiego Sceny Inicjatyw Artystycznych Oddziału Warszawskiego ZASP w Teatrze Małym w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Przedstawienie "Henryk IV", cz. I, Williama Szekspira w reżyserii prof. Jana Kulczyńskiego powstało na Scenie Inicjatyw Artystycznych ZASP. Otwiera cykl "Aktorzy bez etatu grają Shakespeare'a". Okazało się, że to znakomity pomysł, by niezależni artyści, niezwiązani z żadnym zespołem teatralnym, nie tracili kontaktu ze sceną.

Jedenastu wykonawców odtwarzało niekiedy po kilka postaci, w widowisku pojawiają się więc rozmaite techniki gry z udziałem masek, lalek, elementów pantomimy i szermierki. Dało to aktorom okazję sprawdzenia Szekspirowskiej narracji w kilku rozmaitych konwencjach. Wychodziło im to bez trudu, więc szybko nawiązali kontakt z widzami.

Dramat ukazuje bunt angielskich arystokratów przeciwko królowi Henrykowi IV (Jan Jurewicz), którego wcześniej sami osadzili na tronie. Wydarzenia historyczne są uzupełnione scenkami obyczajowymi, w których pojawia się słynna szekspirowska postać sir Johna Falstaffa (Tomasz Grochoczyński), tęgiego szaławiły i opoja. On to, w kompanii królewskiego syna, księcia Harry'ego (Adam Szyszkowski), i kilku pomniejszych amatorów kielicha uczepionych książęcej kiesy, snuje się po londyńskich knajpach, częstując wszystkich wokół rubasznymi, a niewiarygodnymi konceptami.

Ów komediowy wątek wypadł najlepiej, w czym największa zasługa Tomasza Grochoczyńskiego, który wspaniale uwiarygodnił postać Falstaffa. Rozbawił też widzów Michał Breitenwald jako Glendower - biegły w magii uczony o niepokojącej skłonności do przybierania kabotyńskich póz. Obie komiczne postacie zdystansowały pozostałe, dramatyczne, choć i tu wyróżnić warto Stanisława Biczysko w wyrazistej roli Worcestera i Marka Żerańskiego jako młodzieńczego Mortimera. Może szkoda, że Szekspir tak niewielki epizod przewidział dla Lady Percy, którą uroczo uosabiała Magdalena Karel.

Widowisko zostało już raz wystawione w listopadzie ubiegłego roku w Warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser przy ul. Ząbkowskiej. Miejmy nadzieję, że na pokazie w Teatrze Małym się nie skończy. Byłaby szkoda, bo sprawnie opowiedzianych historii o równie niezobowiązującym wdzięku nie powstaje zbyt wiele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji