Artykuły

ŚNIĆ SEN Z CZŁOWIEKIEM Z LA MANCHY

Ciężką, ciemną materię kurtyny zaludniają wydobyte grą świateł fantastyczne twory. Rycerz z podniesioną kopią dosiada wychudzonej szkapy (inspiracją jest grafika Stefana Rassalskiego), nad malowniczym urwiskiem wznosi się kasztel zanurzony w fioletowym świetle, w dali majaczy symboliczny wiatrak. W dynamicznej uwerturze ostre, tętniące życiem rytmy flamenco mieszają się z sentymentalnymi, pełnymi romantyki dźwiękami wywołującymi baśniowe zjawy. Mroczną przestrzeń sceny okalają szare, zmięte płótna zwieszone pionowo niczym gigantyczne sztandary. Na drewnianych podestach - łożach skulone, przyczajone ludzkie postaci. Czarna, gruba krata w tle oddziela je od świata nadziei. W głębokim lochu, na samym dnie egzystencji, pośród morderców, złodziei, półnagich, brudnych kobiet rozegra się walka o prawo do wolności, wolności od... prawdziwego życia, jego fałszu i okrucieństwa. Orężem w tej walce jest potęga poetyckiej wyobraźni i magia teatru. Gdy milkną hiszpańskie gitary wabiące do tańca zaspanych więźniów, przy złowieszczym wtórze dzwonów opuszczają się w dół schody, jedyny łącznik ze światem oprawców. Pojawi się na nich nowy "pensjonariusz" przedsionka piekła, drobny mężczyzna w długim płaszczu, z czupryną siwych włosów i małą, spiczastą bródką. To Cervantes - szlachcic, dramaturg, aktor i... poborca podatkowy, który "wlazł kościołowi na hipotekę". Czekając na rozprawę przed trybunałem Inkwizycji, w fikcyjnym procesie zorganizowanym przez więźniów, broni przed spaleniem rękopisu "Don Kichota", a wraz z nim idealizmu i siły swojej poezji. Formą obrony jest inscenizacja historii wiejskiego sztachetki, który wyruszy w świat, aby jako Don Kichot walczyć ze złem. Spektakl powstaje na naszych oczach, rodzi się dosłownie "z niczego" - jego bazą jest kufer z tanimi teatralnymi akcesoriami. Cela to scena, aktorami i widzami są więźniowie, a dekoracjami - przedmioty codziennego użytku zamienione w elementy kostiumów i rekwizyty. Odwrócona pionowo ława-podest może być konfesjonałem zwieńczonym rękojeścią miecza (krzyżem), a w pozycji poziomej jest już łożem umierającego bohatera; worek wciągnięty na głowę pomaga przeobrazić się w mulnika, a gorset z kolorową spódniczką i welon czyni z dziewki czcigodną signorę. Cervantes, w blaszanym kirysie, z drewnianą kopią i pokrywką jako tar-czą, staje się błędnym rycerzem. Jest nie tylko głównym aktorem, ale także kreatorem i reżyserem w tym niezwykłym teatrze. Wyznacza miejsca akcji, rozdaje role, narzuca konwencję, gest, pozę; przypatruje się, podpowiada, dyryguje. Więźniowie z powodzeniem grają wulgarnych bywalców oberży; trudniej jest prostej dziewczynie udawać świętoszkowatą damę. Gdy inwencja zmierza w niepożądanym kierunku, a temperament sprzeciwia się roli (Antonia przedstawiając narzeczonemu wartość wiana, zapomina o dobrach dziedziczonych po wuju; myśli tylko o tym, co ma pod spódnicą), konieczna jest interwencja przewodnika po nowym świecie, Cervantesa. Stopniowaniu trudności zadań aktorskich odpowiada nasilenie teatralizacji, przejście od emocji, spontanicznych reakcji, poszturchiwań do upozowanych operowych scen, popisów torreadora czy bawiących sztucznością środków ekspresji. Element deziluzji, wyakcentowanie procesu "wchodzenia w rolę", powolnej akceptacji prawdy świata stworzonego w wyobraźni poety służy zachowaniu dwuwymiarowości postaci.

Nieprzypadkowo przecież sen o pięknym życiu powstaje w więzieniu, symbolu zniewolenia, upadku. Opowieść o Don Kichocie jest zderzeniem marzenia z cierpieniem, nędzą i głodem; gry imaginacji i obłędu z banalną, często tragiczną rzeczywistością. Historia człowieka z La Manchy staje się także historią lokatorów sewilskiego lochu. Jest obroną przed okrutnym światem "normalności", niszczącym jakąkolwiek fantazję; przed doktorami Carrasco, którzy nie wierzą w smoki i śpiące królewny; przed cynikami uwięzionymi w ortopedycznych kołnierzach. Wyobraźnia poety pozwala zobaczyć w sprzedajnej dziewce anioła dobroci, panią serca, słodką Dulcyneę, a jej dar - brudną, kuchenną szmatę - pieścić jako jedwabną szarfę. Może obudzić w człowieku marzenie o lepszym losie - gdy nasz jest tak obcy, nienawistny. Czasem niweczy lęk przed śmiercią. Don Kichot nie przestaje być przecież Cervantesem-więźniem; teraz ogień zagraża jego dziełu, ale wkrótce sam znajduje się w niebezpieczeństwie. Dlatego słowom przesłania: "Mężnym być i nie skalać się łzą. Gdy na śmierć przyjdzie iść" towarzyszy dramatyczny gest skierowany ku górze, ku schodom wiodącym na sąd. Aurę impresyjnej, malarskiej wizyjności, poezji kontrastującej z szarością gdyńska inscenizacja zawdzięcza wspaniałej scenografii Anny Marii Rachel. Tło sceny rozświetlają obrazy przezroczy o ulotnej strukturze widziadła. W baśniowym świecie błędnego rycerza - jakby zaczerpniętym z książkowych ilustracji - pojawiają się pędzące w świetle księżyca konie z rozwianymi grzywami i zamek o kształtach rozmytych w pastelowej mgle. Czasem projekcje te przesłania gęsta sieć ponurej zwyczajności niszczącej iluzję. Ale marzenie jest silniejsze. W finałowej scenie więźniarka Aldonza intonuje pieśń "Śnić sen", którą podejmą pozostali, zapatrzeni w obraz z bajki.

Wielość planów akcji, współistnienie świata realnego i fikcyjnego wymaga od wykonawców odtwarzania kilku postaci równocześnie. Dariusz Siastacz w potrójnej roli Cervantesa - Alonsa Kichany - Don Kichota - łącząc technikę realistyczną z umownością, konwencją - świetnie podkreśla wielowymiarowość postaci, jej ambiwalencje. Ukazuje zawiłości psychiki człowieka zagubionego między światem rzeczywistym a sferą marzeń, urojeń, przywidzeń pobudzających energię i zarazem prowadzących do klęski. Groteskowość i błazeństwo Don Kichota uzewnętrznia w przesadnym, "teatralnym" patosie podszytym dyskretnym humorem, kpiną z anachroniczności postaci. Tragizm Cervantesa buduje ze świadomości mistyfikacji. Elżbieta Mrozińska, młoda, utalentowana aktorka gra niezwykle ekspresyjnie. Jej Aldonza - Dulcynea, charakterystyczna, wyzywająca, pełna temperamentu, pod maską wulgarności skrywa rozpacz i bunt; po wzruszającej wewnętrznej walce potrafi odsłonić w karczemnej dziewce marzenie o świętości. Ostry, dynamiczny śpiew, często graniczący z krzykiem przechodzi nagle w ton miękki, liryczny. Wiernego giermka, Sancho Pansę, pełnego miłości do swego absurdalnego pana, gra ciepło Jan Wodzyński. Precyzyjnie wyreżyserowane, kipiące życiem sceny zbiorowe potwierdzają zamiłowanie Jerzego Gruzy do epizodów, postaci drugo- i trzecioplanowych. Duże wrażenie robią efekty laserowe w scenie walki Don Kichota z Rycerzem Zwierciadeł. Silne, zielone i czerwone promienie, odbijane od lustrzanych tarcz, imitują przeszywanie, niszczenie ciała bohatera. Koncepcja inscenizacyjna tego wspaniałego widowiska łączy z powodzeniem odrębne stylistyki i konwencje. Między iluzją i umownością, symboliką i doskonałością, stylem podniosłym i rubasznym, tragizmem i komizmem, parodią i apoteozą idealnych porywów jednostki walczącej z przyziemnością, słowem - w połączeniu oświeceniowej tradycji interpretacyjnej "Don Kichota" z tradycją romantyczną odżywają podstawowe pytania egzystencjalne człowieka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji