Artykuły

DAWID I GOLIAT

Sztuka Antonio Vallejo "Koncert Świętego Owidiusza" nie ma motta, ale mógłby nim być komentarz, którym Paul Klee opatrzył swoją grafikę "Bohater z jednym skrzydłem". Dopisek brzmi: "Mimo że obdarzony przez naturę tylko jednym skrzydłem, sądzi, że jego przeznaczeniem jest latać, i dlatego ginie".

"Koncert..." opowiada historię, która zdarzyła się naprawdę. W 1771 roku z inicjatywy Ludwika Valindin powstał zespół niewidomych grajków, występujących na odpustach. Koncerty zamieniały się w błazenadę: groteskowo przebrani ślepcy rozpaczliwie i bez powodzenia naśladowali muzykę, dostarczając licznie gromadzącej się gawiedzi rubasznej uciechy. Inscenizacja "Koncertu..." w Małym jest surowa: pusta scena wysunięta ku widowni, z dwu stron ograniczona czarnymi - jak tło w głębi - kotarami. Niewiele rekwizytów: spełniająca różne funkcje skrzynia, taboret, instrumenty. W tle od czasu do czasu pojawia się pełna harmonii i czaru muzyka Corellego - tak różna od piłowanej z wysiłkiem przez muzykantów. W tej oszczędnej oprawie toczy się akcja, której osią jest konflikt Dawida - ślepego grajka, i cwanego przedsiębiorcy - Ludwika Valindin. Naprzeciw siebie stają natury całkowicie odmienne. Dawid marzy - Valindin trzeźwo kalkuluje. Dawid chce, by niewidomi umieli czytać i pisać. Valindin chce na nich zarobić. Dla Dawida żyć lepiej znaczy żyć godniej, dla Valindina - dostatniej. Dla obu jest ważna muzyka: dla pierwszego jako symbol doskonałości, dla drugiego jako towar. Różnice podkreśla strój: Dawid z nieodłącznym kijem, w pasterskim ubraniu i znamionujący dostatek ubiór Valindina. Piotr Bąk (Dawid) i Antoni Ostrouch (Valindin) wyraziście kreślą charaktery swoich bohaterów. Postać Dawida ma szczególne znaczenie dla spektaklu: występuje on w imieniu grupy ślepców, przewodzi jej, jest koryfeuszem niewidomych choreutów, wygłasza także prolog do sztuki i kończy ją epilogiem.

Konflikt między bohaterami rozwija się aż do kulminacji, jaką będzie prowadzona w ciemnościach walka, w której zwycięży słabszy. Dawid znów pokona Goliata. Różniło ich wszystko, wspólna była miłość do kobiety. Przed śmiercią Valindin wezwie ukochaną. Wygrana Dawida będzie miała cierpki smak: okupi ją stryczkiem, a także gorzką wiedzą, że złoczyńca miał ludzką twarz, a zbrodnia pozostaje zbrodnią niezależnie od intencji. Marzył o sprawiedliwości, ale zło pokonując złem przekreślił zasadę, w imię której stanął do walki. Zabijając złoczyńcę sam stał się złoczyńcą. Reżyser spektaklu, Jacek Pacocha, niektóre role muzykantów powierzył niewidomym aktorom - amatorom. To gra świadomie prowokacyjna, ale jak każda tego typu niepozbawiona ryzyka. Sam przecież przyjął w ten sposób rolę Valindina. Także metaforyka sztuki uległa osłabieniu. Przecież dramat Vallejo mówi również o marzeniach niewidomych bohaterów o lepszym świecie. Ale ułomność jest tu tylko symbolem niedoskonałości. Tak jak na obrazie Paula Klee: bohater ma jedno skrzydło, a jednak chce się wznieść w powietrze. W "Koncercie..." w Małym symbol zastąpiono dosadnością, a poezję namacalnością. To zmiana zawsze na gorsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji