Artykuły

"Umarła klasa" ciągle żyje

"Kantor Downtown" Jolanty Janiczak, Joanny Krakowskiej, Magdaleny Mosiewicz i Wiktora Rubina w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Przypadającą na rok 2015 setną rocznicę urodzin Tadeusza Kantora Teatr Polski w Bydgoszczy uhonorował premierą projektu "Kantor Downtown". Inspiracją do przygotowania tego wydarzenia stała się mniej okrągła, bo 36 rocznica prezentacji "Umarłej klasy" w La Mama Theatre w Nowym Jorku, gdzie Cricot 2 zrobił niegdyś ogromną furorę. Twórcy bydgoskiego projektu - Jolanta Janiczak, Wiktor Rubin, Joanna Krakowska i Magda Mosiewicz - polecieli latem do Nowego Jorku, by porozmawiać z tamtejszymi performerami lat 70. i 80. i przekonać się u źródła czy ta sława Kantora za oceanem istotnie przetrwała do dziś, i co tak naprawdę zachwyciło amerykańskich artystów w twórczości Polaka, a zebrany materiał wykorzystać w własnym artystycznym projekcie.

Na scenie z usytuowanych w szkolnych ławkach monitorów mówią do nas mocno już postarzali ludzie - niegdyś performerzy, najbardziej awangardowi autorzy eksperymentalnych teatrów Ameryki, czołowi twórcy nowojorskiej kontrkultury ubiegłego wieku. W autentycznym zachwycie wyrażają się o dziełach Kantora, ich oryginalności i perfekcji, a przede wszystkim niebywałej spójności artystycznej. Ale sporo opowiadają też o sobie - o własnym życiu, sztuce, realiach czasów, w których tworzyli, swoich miłościach, romansach, narkotykach i AIDS. Z nostalgią wspominają czasy swej artystycznej młodości, twórczej potencji. Z dużą dozą goryczy wypowiadają się natomiast na temat współczesnego amerykańskiego teatru, zdominowanego przez komercję. I to właśnie autorzy spektaklu dedykują Polakom ku przestrodze.

Nawiązujący w scenografii do "Umarłej klasy" projekt ma na scenie i swego Kantora. Wcielający się w rolę zawsze obecnego wśród aktorów i stymulującego ich grę, twórcy teatru Cricot 2, Grzegorz Artman, nie ma tu specjalnie wiele do powiedzenia od siebie. Stara się być Kantorem i tyle.

Inaczej Marta Malikowska. Ożywiona w pewnym momencie przez mistrza lalka-manekin jak nadmarioneta z teatru Cricot 2, wychodzi z ławki i rozpoczyna swój wspaniały performance; o aktorce, twórcy, autorce, artystce. Niedocenianej i źle opłacanej. W jej relacji zaciera się granica pomiędzy postacią a performerką. Widz nie wie ile w tym sztuki a ile życia. Malikowska przepięknie wpisuje się też głosem w rockowy klimat musicalu "Hair" w piosence "Aquarius". Bardzo naturalnie wchodzi w interakcję z publicznością i znakomicie, niezwykle wiarygodnie wiedzie dialog z postaciami z monitorów. W czym duża też z pewnością zasługa zespołu technicznego. Synchronizacja bowiem poszczególnych kwestii ze sceny i z ekranów jest doskonała. Podobnie zresztą jak układ samych wypowiedzi.

Ogromnej atrakcyjności tej instalacji przydają barwne osobowości przemawiających do nas z ekranów amerykańskich artystów, ich ekspresyjność i poczucie humoru.

Wykorzystana do projektu oryginalna muzyka z przedstawienia Kantora "Walc Francois" Adama Karasińskiego stanowi idealne tło i w tym zdarzeniu artystycznym. Jest aluzją i symbolem umierającej klasy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji