Artykuły

Porno szeroko ukryte

"Śmierć i dziewczyna" wg Elfriede Jelinek w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Michał Hernes na swoim blogu.

"Śmierć i dziewczyna" to spektakl, który nie umrze, bo ma uzasadnienie.

Nawet jeśli przeminie, pozostanie w pamięci widzów i miłośników teatru.

Ewelina Marciniak wyreżyserowała to dzieło z imponującą, matematyczną wręcz, precyzją, powoli zbliżając się do szczytowych osiągnięć Krystiana Lupy i Stanleya Kubricka. Choć cały zespół aktorski zasługuje na wielkie brawa, w "Śmierci i dziewczynie" najbardziej błyszczy Małgorzata Gorol. Zaryzykuję postawienie tezy, że to rola dla niej przełomowa, bo poszerzająca spektrum jej aktorskich możliwości. Gorol, która podjęła się niesamowitego aktorskiego wysiłku, jest na dobrej drodze, by wyprzedzić Bartosza Porczyka w byciu największą gwiazdą wrocławskiej sceny teatralnej. Trzymam kciuki, by dostawała role równie ciekawe i by równie dobrze jak Porczyk zarabiała. Czekam również na ich wielki i ekscytujący pojedynek na scenie.

Spektakl dopieszczony w każdym calu

Widzowie licznie zgromadzeni w Teatrze Polskim we Wrocławiu zobaczyli spektakl dopieszczony w każdym detalu i przepiękny w warstwie wizualnej, uzupełniony wspaniałą muzyką Schuberta. Zamiast zapowiadanego skandalu, mieli okazje obcować z intrygującym i zaskakującym dziełem, które nie umrze, bo ma uzasadnienie. Nawet jeśli przeminie, pozostanie w pamięci widzów i miłośników teatru. Takie perełki nigdy nie wychodzą z mody.

Być może część osób rozpoznało w tym spektaklu coś, co wydaje im się, że znają. "Śmierć i dziewczyna", choć utrzymana w duchu nihilistycznym, opowiada o uczuciach, które zawsze są śmieszne (ale czasem to śmiech przez łzy) i o tym, że ci, których kochamy, pozwalają sobie na zbyt wiele. W spektaklu Marciniak sztuka o wielkich ambicjach zatriumfowała nad bezmyślną wrzawą.

Nieszczęścia cnoty

Zgadzam się z opinią natury z "Justyny, czyli nieszczęścia cnoty" Markiza de Sade, którą cieszą wszystkie te rzekome występki, chociażby prawdziwy seks w teatrze. Natura pragnie ich i do nich inspiruje. Tylko od ludzi zależy, co jest z nią sprzeczne lub co ją zadowala. Natura apelowała do nas, byśmy pamiętali, że nie mamy w sobie niczego, co by do niej nie należało i nic, czego by nam nie dała z powodów, których znać nie musimy. Jej zdaniem najstraszniejsze bądź najbardziej cnotliwe z naszych działań, to tylko odmienne sposoby jej służenia. Natura apelowała, byśmy nie powstrzymywali się przed czymkolwiek, drwili z ludzkich praw, umów społecznych i bogów, idąc jedynie za jej głosem i wierząc jej, że jeśli z jej punktu widzenia istnieje zbrodnia, to jest nią tylko nieposłuszeństwo wobec zamiarów, którymi nas natchnęła, wyrażając się w oporze czy naszych sofizmatach.

Niewykluczone, że znajdą się tacy, którzy uznają, że twórcy "Śmierci i dziewczyny" z nich zadrwili, zapowiadając pornograficzne sceny, których nie było. A może, jak twierdził Maurice Blanchot, wszystko jest "naturalne": "wieczna akcja i wieczna reakcja, ogrom występków i cnót"?

Czy człowiek służy naturze za pomocą swych destrukcji?

Ale, skoro dla niej istnieje, to czy ludzka istota jest całkowicie usprawiedliwiona i nikt nie ponosi winy?

Czy natura znajduje przyjemność w dręczeniu człowieka?

Destrukcja

Spektakl "Śmierć i dziewczyna", podobnie jak twórczość Sade'a, całkowicie opiera się na destrukcji, to znaczy na ruchu.

Czy wolność, do której dążą bohaterowie tego dzieła, jest "negatywnością, czyli śmiercią", o której pisał Hegel?

Czy racje miał Foucault, że:

"Szaleństwo pożądania, obłęd zbrodni, bezsens namiętności są mądrością i rozumem"?

Samotny obłęd pożądania wtrąca bohaterów "Śmierci i dziewczyny" w pustkę i ciągle się odradzające nienasycenie; w obłęd, który zatraca swe granice.

Bohaterom spektaklu prawdopodobnie bliskie są słowa de Sade'a, który twierdził, że "zgłębiwszy tę filozofie stwierdzicie, iż jesteście sami na świecie; że wszystkie wymyślone przez was iluzoryczne więzi są jedynie dziełem ludzi, którzy z racji swej naturalnej słabości próbują znaleźć w nich oparcie."

Czy twórcy "Śmierci i dziewczyny", nakłaniając bohaterkę do przekroczenia wszelkich granic, stworzyli system, który być może czyni ją wolną, ale nie pozwoli moralności pozostać dłużej tym, czym była? Czy bohaterka przezwyciężyła najwyższe studium apatii?

Nie będę udawał, że znam odpowiedzi. Bardzo się cieszę, że Teatr Polski we Wrocławiu po raz kolejny skłonił mnie do refleksji i stawiania trudnych pytań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji