Artykuły

Sztuka o zbrodni w Rakowiskach. Reżyser: Nie żeruję na cudzej tragedii

- Chciałbym, żeby po spektaklu nastolatek przyszedł do domu i powiedział: "Mamo, porozmawiaj ze mną o Rakowiskach. Jak ktoś mógł zabić swoich rodziców? Dlaczego?" - mówi Grzegorz Grecas, reżyser spektaklu "#enterorestes", opartego na zbrodni w Rakowiskach, którego premiera odbyła się w Centrum Kultury w Lublinie.

We wtorek w lubelskim Centrum Kultury odbyła się premiera przedstawienia pt. "#enterorestes" [na zdjęciu] Grzegorza Grecasa, studenta V roku reżyserii Wydziału Lalkarskiego w PWST we Wrocławiu. To spektakl oparty na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce rok temu w Rakowiskach.

Kacper Sulowski: Jeszcze przed premierą spektaklu w Internecie pojawiła się lawina komentarzy o tym, że żerujesz na czyjejś tragedii i robisz to dla rozgłosu.

Grzegorz Grecas: - To, co dzieje się w sprawie Rakowisk w mediach i Internecie, to jeden wielki festiwal przemocy i nienawiści, który trwa już 12 miesięcy. Według mnie to nie jest sposób na radzenie sobie z tą sprawą. Zakrywanie jej potwornymi komentarzami nic nie da. Przygotowując spektakl, zgromadziliśmy tak wulgarny materiał, że musieliśmy się sami cenzurować. Nie byliśmy w stanie tego czytać. Ostatecznie wykorzystaliśmy jedynie kroplę tego, co znaleźliśmy w sieci. Na profilu Marii G. (pseudonim artystyczny Zuzanny M.) komentarze zaczynają się od tego, że była niesympatyczna i ekscentryczna. Internet i jego anonimowość daje możliwość licytowania się. Każdy kolejny wpis to pójście o krok dalej. Przewijając stronę w dół dochodzimy do tekstów, że dziewczyna jest "zwyrolem", kosmitką i uprawia seks z szatanem. Potem było jeszcze gorzej, ale to mi już nie przejdzie przez gardło. Uderzające jest też spłycanie tej historii do tragicznego love story. Ktoś stworzył opowiadanie o biednym, niewinnym chłopaku zmanipulowanym przez podłą dziewczynę.

Na twój temat też pojawiło się kilka wpisów. Pod artykułem w "Kurierze Lubelskim" zapowiadającym premierę internauci napisali: "Który idiota się tym zainspirował?" "Zapewne chodzi o rozgłos, jak tym rodzicobójcom", "Nie za wcześnie? Groby jeszcze nie zastygły, łzy jeszcze nie osuszone. Dla mnie ta cała sztuka to bicie kapitału na ludzkim nieszczęściu".

- Nie czuję, żebym żerował na cudzej tragedii. Chciałem rozmawiać o tym, co jest aktualne i ważne. Mam świadomość, że to jest trudne, bo przełamujemy jakieś tabu. Polacy generalnie boją się rozmawiać o podobnych sprawach. Ja to wszystko rozumiem. Mam jednak żal do autora publikacji w "Kurierze Lubelskim", iż mimo tego, że rozmawialiśmy długo o tym, co oprócz spektaklu zakłada projekt, nie zamieścił na ten temat ani słowa. Zupełnie inne komentarze są pod artykułami, w których piszemy, jak projekt został przygotowany, kto w nim uczestniczy i jaki ma cel. To nie jest tak, że nagle postanowiłem zabawić się w teatr okrucieństwa. Jestem w pełni odpowiedzialny za to, co stworzyłem. W ostatniej scenie zdzieram maskę klowna i wychodzę do widzów zupełnie prywatnie. Próba skreślania tego spektaklu, nierozmawiania na ten temat to zamykanie ludziom ust, którzy chcą o tym mówić.

A chcą?

- Do przygotowania spektaklu zaprosiliśmy młodzież z jednego z wrocławskich liceów. Na spotkanie przyszło kilkanaście osób. Wszyscy o zbrodni słyszeli, ale stwierdzili, że nikt im nie chce wytłumaczyć, o co chodzi. Ani rodzice, ani nauczyciele w szkole. Jedna z dziewczyn powiedziała, że kiedy oglądała z rodzicami program informacyjny i pojawił się news o Rakowiskach, mama nagle zmieniła kanał. Jeśli nie w domu i nie w szkole, młodzież zaloguje się do Internetu, a tam trafi np. na fanpage Marii G. i doszuka się tych wszystkich okropnych rzeczy.

Próbujesz stanąć po ich stronie? Bronisz ich?

- Bronię człowieczeństwa. Nie neguję tego, co się stało i nie chcę nikogo tłumaczyć. To straszna zbrodnia, która przekracza moje pojęcie. Tragedia dotknęła wielu osób, zarówno ofiar, jak i sprawców, ich bliskich, szkoły, rodziny. Nikogo nie chcę usprawiedliwiać. Ale absolutnie nie zgadzam się na dehumanizowanie sprawców. Częścią tej tragedii jest to, że ludzie w internecie życzą im śmierci i wypisują straszne rzeczy. Nazwanie tej dziewczyny psychopatką i rzeźniczką nie załatwia sprawy. Wydarzenia z Rakowisk pokazały, że drzemią w nas okropne instynkty.

Jaki ma być efekt tego spektaklu? Chcesz po prostu powiedzieć, że warto rozmawiać?

- Chciałbym, żeby po spektaklu nastolatek przyszedł do domu i powiedział: "Mamo, porozmawiaj ze mną o Rakowiskach. Jak ktoś mógł zabić swoich rodziców? Dlaczego?". Spektakl ma być impulsem do rozmowy. Bo z braku rozmowy rodzi się niezrozumienie. Brak rozmowy to także brak miłości do drugiego człowieka.

W przedstawieniu pojawia się wiele odniesień do literatury, filmu czy teatru. Czy uczniowie są w stanie to wszystko odnaleźć?

- Już pierwsze pokazy udowodniły, że z naszą młodzieżą nie jest tak źle. Uczniowie rozpoznają nie tylko sceny z "Kill Billa" czy "Pulp Fiction", ale też np. twórczość Rafała Wojaczka. Pomocą może być swego rodzaju ściągawka, którą każdy widz dostaje przed spektaklem. To tzw. "mapka do nibylandii". Po przedstawieniu odbywają się też warsztaty. W pierwszych wzięli udział uczniowie z jednego z lubelskich liceów.

W kolejnych scenach spektaklu bohaterowie odgradzają się od widowni, zamykając się w swojej przestrzeni. Po zakończeniu przedstawienia prosimy widzów o pomoc przy demontażu tej "klatki". Podczas pierwszego pokazu wszyscy natychmiast wstali z miejsc i zaczęli rozdzierać folię, która odgradzała ich od bohaterów. To był jeden z najpiękniejszych momentów w mojej pracy. Ta energia i zapał młodych ludzi pokazały ich potencjał. Jednym z ćwiczeń jest też "naprawianie scen". W przedstawieniu jest kilka momentów, które pokazują wadliwą komunikację. W jednej ze scen rozmówcy wchodzą sobie w słowo, w kolejnej nie słuchają się nawzajem lub mówią odwróceni do siebie plecami. Po przedstawieniu młodzież rozmawia, jak wyglądała ta komunikacja i co zrobić, żeby była bardziej skuteczna. Następnie każdy z uczestników ma za zadanie napisać wewnętrzny monolog wybranej postaci. W tym przypadku uczniowie wcielają się nie tylko w Apollo i Orestesa, czyli nastoletnich bohaterów, ale i rodziców czy nauczyciela. Ciekawym ćwiczeniem jest też zaznaczanie przestrzeni. Każdy z uczniów dostał karteczkę i przykleił ją w miejscu, w którym stało się coś, co go poruszyło. Na karteczkach zapisywali "statusy", jak na Facebooku, które miały wyrazić, jak w tym momencie się czuli. Często pisali "dziękuję" lub "wstrząśnięty". To było trampolina do dalszej rozmowy.

Nie obawiasz się oporu ze strony szkół? Spektakl "Zły Pan" opowiadający o przemocy w rodzinie zrealizowany przez Teatr im. H. Ch. Andersena nie cieszy się w szkołach taką popularnością jak "luźniejsze" propozycje.

- To nie będzie łatwe zadanie. Nauczyciele i rodzice wciąż myślą, że teatr dla dzieci i młodzieży powinien być bezpieczny. Jeśli występuje w nim lalka, powinna puścić bąka, pośliznąć się na skórce banana i zrobić hop-hop. Jednak twórcy coraz częściej podejmują próbę opowiedzenia młodzieży o czymś ważnym, co naprawdę ich dotyka i może być impulsem do rozmowy. To taka praca u podstaw. Pedagogika teatru w Polsce dopiero się rozwija. Dlatego szukamy partnerów do naszego projektu.

W jednej z ostatnich scen spektaklu nauczyciel przychodzi po nastolatków do wirtualnego świata. Chce ich wciągnąć do "realu". Takich partnerów poszukujecie?

- Tak. Chodzi o faktyczną zmianę postaw. Do tego oczywiście potrzebujemy odpowiednich ludzi. Mamy do tego bardzo szeroką ofertę. Proponujemy szkołom cały pakiet działań. Najpierw spotykamy się z nauczycielami i rozmawiamy o projekcie. Następnie przyjeżdżamy ze spektaklem, po którym odbywają się warsztaty. Jeśli uczniowie i nauczyciele są zainteresowani kontynuacją tematu, zostawiamy im przykładowy scenariusz lekcji, którą mogą przeprowadzić w dowolnym momencie.

Spektakl "#enterorestes" dla szkół

Grzegorz Grecas jest studentem V roku reżyserii na Wydziale Lalkarskim PWST we Wrocławiu. Teatrem zajmuje się od 17. roku życia. Wtedy w liceum w Legnicy założył pierwszą licealną grupę teatralną. Od kilku lat współpracuje z Pawłem Passinim, jest jego asystentem.

Spektakl "#enterorestes" adresowany jest do uczniów szkół średnich. Powstał w ramach Konkursu im. Jana Dormana, organizowanego przez Instytut Teatralny w Warszawie. Szkoły zainteresowane zaproszeniem przedstawienia do swojej siedziby mogą pisać na adres neTTheatre@gmail.com lub dzwonić pod nr 798 199 250.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji