Artykuły

Tadeusz Byrski - wspomnienie

Tadeusz Byrski na próbę przychodził doskonale przygotowany. Gotowy odpowiedzieć na każdą wątpliwość aktora. Potrafił bezbłędnie poprowadzić go i wydobyć z niego to, co najbardziej wartościowe.

W związku z nowym wydaniem przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego książki Tadeusza Byrskiego "W pogoni za teatrem" bez ingerencji cenzury chciałbym przypomnieć sylwetkę tego niezwykłego człowieka, którego nazwisko na zawsze weszło do historii.

Tadeusz Byrski należał do tych szaleńców, którzy teatr mieli we krwi. W młodości zetknął się z Juliuszem Osterwą i Mieczysławem Limanowskim, twórcami słynnej Reduty. To oni zaszczepili w nim miłość do teatru. Metodę pracy z aktorami i sposób dochodzenia do roli wyniósł od Osterwy. Kontynuował ją we wszystkich swoich pracach. Inteligentny, wykształcony, a przede wszystkim szalenie wrażliwy na drugiego człowieka, znajdował z nim szybki kontakt. Aktor, reżyser i pedagog. W Kielcach wraz z żoną Ireną Byrską przy Teatrze im. Stefana Żeromskiego stworzył Studio Teatralne kształcące nowy narybek. Choć wiele rzeczy robili indywidualnie, bardzo dużo robili wspólnie. Tak więc, kiedy się mówi o Tadeuszu Byrskim, myśli się także o jego żonie Irenie.

Kiedy w 1963 r. na zaproszenie Jerzego Kaliszewskiego reżyserował w Teatrze Klasycznym (dziś Studio) "Tymona Ateńczyka" Szekspira z udziałem Jana Kreczmara w roli tytułowej, grałem u niego w tej sztuce Poetę. Ileż w tym człowieku było taktu, kultury i delikatności. Ileż wiedzy i umiejętności. Na próbę przychodził doskonale przygotowany. Gotowy odpowiedzieć na każdą wątpliwość aktora. Potrafił bezbłędnie poprowadzić go i wydobyć z niego to, co najbardziej wartościowe. Wielokrotnie też spotykałem się z Tadeuszem

Byrskim i jego żoną Ireną w studiu Polskiego Radia na Myśliwieckiej. Byłem zapraszany do słuchowisk przez nich reżyserowanych. Pan Tadeusz i Pani Irena byli ludźmi skromnymi. Nie przywiązywali wagi do rozgłosu i dóbr doczesnych. Dla teatru potrafili zrobić wszystko. Byli osobami wierzącymi. Ale nie bigotami. Patriotami. Działali na terenie całej Polski, poza stolicą. Bo nie ulegali rządzącym. Nie schlebiali im. Do celu dążyli zawsze uczciwą drogą. Ale na tej drodze często napotykali niezrozumienie i kłopoty.

Tadeusz Byrski urodził się w Krakowie 15 sierpnia 1906 r. Debiutował jako aktor w 1925 r., grając Widmo w "Weselu" Wyspiańskiego. Przed wojną poza Redutą Osterwy związany był z Teatrem Polskim i Teatrem Wojciecha Bogusławskiego w Warszawie oraz z Placówką Żywego Słowa i Teatrem Ateneum. Długie lata pracował w Rozgłośni Polskiego Radia w Wilnie i w Warszawie. Po wojnie rozpoczynał od Polskiego Radia w Warszawie. Tam zrealizował mnóstwo słuchowisk i przedstawień teatralnych przysposobionych do potrzeb radiowych. W 1951 r. został dyrektorem i kierownikiem artystycznym Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu, a potem Teatru w Opolu. W1953 r. objął dyrekcję Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.

Reżyserował niemalże we wszystkich teatrach Polski. W Toruniu wystawił m.in. "Lekarza mimo woli" Moliera, "Zbiegów" Auderskiej, "Lato w Nohant" Iwaszkiewicza i "Hamleta" Szekspira. W Kielcach "Drogę do Czarnolasu" Maliszewskiego i "Profesję pani Warren" Shawa. W Poznaniu "Norę" Ibsena, a w Gorzowie Wielkopolskim "Króla Edypa" Sofoklesa i "Cezara i Kleopatrę" Szekspira. W jego bogatym dorobku znalazły się ponadto takie sztuki jak "Fantazy" Słowackiego, "Teoria Einsteina" Cwojdzińskiego, "Gra miłości i przypadku" Marivaux, "Śluby panieńskie" Fredry, a także "Pierścień wielkiej damy" Norwida. Realizował swoje wizje także w teatrach Szczecina.

Poza profesjonalizmem wnosił do teatru spokój i znakomitą atmosferę. Ostatnimi pracami Tadeusza Byrskiego były dwie sztuki. Zrealizował je na Wybrzeżu. Pierwszą w okresie rodzącej się "Solidarności" - moralitet Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilerskim" przygotowany razem z żoną z udziałem Haliny Winiarskiej, Ewy Szczecińskiej, Jerzego Kiszkisa i Mariana Dworakowskiego. Drugą - "Uciekła mi przepióreczka" Stefana Żeromskiego - sam na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie w 1986 r. Odszedł z tego świata w dniu 2 kwietnia 1987 r. W mojej pamięci pozostał na zawsze. Często o nim rozmawiam z jego córką Agnieszką Byrską-Zaczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji