Artykuły

Trzmiela jednak da się lubić

"Wszystkie stworzenia, czyli jak włochatym bywa źle" Magdaleny Mrozińskiej w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Martyna Friedla w Gazecie Wyborczej - Opole.

Pierwsza premiera w teatrze im. Kochanowskiego za dyrekcji Norberta Rakowskiego to zabawny, dobrze zrealizowany spektakl dla małego widza z rodzicem.

Przedstawienie o przekombinowanym tytule "Wszystkie stworzenia, czyli jak włochatym bywa źle" zrealizowano z funduszy unijnych. Dyrektor teatru zatrudnił do współpracy znanego widzom m.in. z kilkuletniej współpracy w ramach kabaretu Formacja Chatelet Jerzego Połońskiego, obecnego dyrektora artystycznego Teatru Maska w Rzeszowie. Od pierwszych chwil opolskiego spektaklu widać, że kabaretowe doświadczenie reżysera w dużym stopniu wpływa na tworzone przez niego teatralne obrazy.

Nie jest to zarzut - spektakl "w pierwszej grzędzie" (jedna z czytelnych gier językowych ze scenariusza Magdaleny Mrozińskiej) skierowany do dzieci, bawi również dorosłych.

***

Historia, którą postanowili przedstawić twórcy, opowiada o weterynarzu Pietruszce, poszukującym trzmieli na terenie Opolszczyzny. Jeden z przedstawicieli zagrożonego gatunku, a jednocześnie bohater unijnego projektu - Trzmiel (Łukasz Schmidt) - pragnie pozbyć się nurtującego problemu: jąka się, przez co zostaje obiektem drwin i przedrzeźniania.

Złośliwymi stworzeniami są kury (kapitalna w naśladowaniu ptasich ruchów Cecylia Jacewska-Caban w trio z Ewą Wyszomirską i Beatą Wnęk-Malec), za wszelką cenę usiłujące przykuć uwagę weterynarza i zdobyć wymarzoną (jakąkolwiek) receptę. Mrozińska z przymrużeniem oka portretuje ludzkie słabości, choć nie w przypadku każdego bohatera jest to równie celne.

Aby pozbyć się kłopotliwej przypadłości, trzmiel po konsultacji lekarskiej otrzymuje receptę, wedle której musi zmierzyć się z własnym strachem. Okazuje się, że owad, jak również cały wiejski zwierzyniec (obok kur to również Kogut - w tej roli Bartosz Dziedzic i Pies - Leszek Malec), "trzęsie portkami" przed Czarnym. Tajemnicę Czarnego widzowie muszą odkryć wraz z bohaterami.

***

Akcja spektaklu ma miejsce na planie gry planszowej, której układ pól w dużej mierze porządkuje sceniczny ruch. Kostką rzucają nie tylko aktorzy, ale i widzowie. Scenografia pełna schowków i błyskotliwych rozwiązań jest zasługą pracy Ewy Gdowiok. Na sposób, w jaki poruszają się postacie, w dużej mierze wpływają również ich okazałe kostiumy. W tym miejscu należy docenić pomysłowość Justyny Gwizd, odpowiedzialnej za ich stworzenie, reżysera, który decydował o całości realizacji, ale też choreografki Eweliny Ciszewskiej, która pomagała Połońskiemu w pracy. Kostiumy robią wrażenie, a artyści stworzyli je tak, by dzieci z rodzicami mogli spróbować je odtworzyć w domu z tego, co jest pod ręką.

"Wszystkie zwierzęta " to zabawna, lekka i przyjemna historia, świetnie rozegrana przez kilku opolskich aktorów: dobrze wykonane utwory muzyczne, precyzja ruchów, gra kostiumem, kabaretowe wyczucie. W dużej mierze na charakter całego przedsięwzięcia miała wpływ praca kompozytora Marcina Partyki: nawiązanie do dźwięków wydawanych przez zwierzęta i ludzi, a przede wszystkim wodewilowy klimat sprzed ponad wieku.

***

Wieś, chociaż nieco przaśna, ma swój urok. Realizatorzy zdecydowali się w kilku miejscach na stereotypowe ujęcia (weterynarz jest tu szalonym naukowcem, a kury wykazują się co najmniej przeciętną inteligencją).

Spektakl jednak zyskuje przede wszystkim dzięki temu, że jest samodzielnym aktem twórczym, niepozbawionym uroku i - wbrew wcześniejszym obawom - niewpisującym się w czarne karty nieudanych projektów dydaktycznych, moralizujących na siłę. W "Kochanowskim" bioróżnorodność i kultura się nie wykluczają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji