Wiedeń, miłość i śpiew
"Wiedeńska krew" w reż. W Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Andrzej Kulej w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
"Wiedeńska krew" Johanna Straussa wypadła poprawnie. Zabrakło rozmachu i fantazji
Choć precyzyjnie przygotowany spektakl może się podobać, pozostaje jednak niedosyt. Arie i pieśni wykonane zostały na przyzwoitym poziomie, ale zabrakło wybitych kreacji, które "podciągnęłyby" całe przedstawienie.
Dobrze wypadła orkiestra (kierownictwo muzyczne Peter Schmelzer) i balet (choreografia Erich Joey Pflüger). Rozczarowała natomiast minimalistyczna scenografia (Waldemar Breidenbach), szczególnie w porównaniu z dobrymi kostiumami wiernie odtwarzającymi realia epoki (opracowane przez Lucy Kerschbaumer). W pierwszych aktach sprawia wrażenie wykonanej z plastyku. Poprawia się dopiero w trzecim, gdzie jest bardziej naturalna.
Graną po niemiecku operetkę przygotowaną w koprodukcji z holenderską Supierz Artist Management BV mogliśmy oglądać w Szczecinie tylko w miniony weekend. Teraz będzie gościła na kilkunastu scenach Holandii i Niemiec. W przyszłym sezonie Opera na Zamku planuje wersję polskojęzyczną.