Artykuły

Maciej Buchwald: Nie chciałbym nagle zmienić swojego życia i zostać aktorem

- Nie wiem, czy byłbym w stanie grać w teatrze dramatycznym, wchodzić w rolę, przekraczać granice intymności - bardziej by mnie to męczyło, niż dawało satysfakcję - mówi Maciej Buchwald, współtwórca Klancyka, pierwszego teatru improwizowanego w Polsce, stand-uper, scenarzysta i reżyser.

Jak improwizator i komik trafił do Teatru Powszechnego, w którym Iwan Wyrypajew reżyseruje napisaną przez siebie sztukę "Nieznośnie długie objęcia"?

- Iwan szukał do obsady kogoś, kto zajmuje się stand-upem lub improwizacją sceniczną. Spektakl bazuje na kontakcie z publicznością, nie zachowujemy się, jakby jej nie było, mówimy bezpośrednio do niej. Dla zawodowych aktorów pewną trudność stanowi przeskoczenie do sytuacji, kiedy na scenie są obecni prywatnie, a niejako grane postaci. Z kolei ja jestem do tego przyzwyczajony. Nawiązanie relacji z publicznością to podstawa stand-upu. Jeśli coś się wydarzy na widowni, reagujemy, "wciągamy" to do spektaklu. Co zabawne, umiejętność, którą posiadam, wcale nie ułatwiała mi sprawy.

Dlaczego?

- Bo u Iwana nie mówię swoich tekstów - jak w stand-upie, ani nie improwizuję. Mam precyzyjnie napisane kwestie. "Nieznośnie długie objęcia" to sto minut nieustannego mówienia tekstu, który trzeba podawać w bardzo określony sposób. Budowanie kontaktu nie przychodziło mi więc tak naturalnie, musiałem się tego uczyć na nowo.

Po premierze "Nieznośnie długich objęć" w berlińskim Deutsches Theater, dla którego tekst powstał, Wyrypajew przyznał, że tamci aktorzy ani reżyser nie zrozumieli sztuki. W czym twoim zdaniem tkwi trudność?

- Forma, którą proponuje Wyrypajew, jest wymagająca. Nie każdy potrafi w nią wejść. Do tego stopnia, że aktorzy czasem się buntują: są przyzwyczajeni do grania, a Iwan im mówi, że nie mają grać, tylko "wykonywać tekst". W teatrze Wyrypąjewa tekst jest głównym bohaterem, co odnosi się do tradycji antycznych. Upraszczając, według tej koncepcji dramat jest gatunkiem, który - w przeciwieństwie do powieści - może spełnić się tylko na scenie, ma swoją melodię i rytm. Idziesz do teatru na Szekspira, żeby usłyszeć Szekspira. Idziesz na Wyrypajewa, żeby usłyszeć Wyrypajewa. Aktor jest kanałem, przez który tekst przepływa. Chodzi o osiągnięcie efektu, jakbyśmy cały czas czytali tekst - choć oczywiście znamy go na pamięć. Mówimy o swoich postaciach w trzeciej osobie, posługujemy się mową zależną, pozostajemy narratorami tej opowieści. Zarazem jej treść jest mniej ważna niż doświadczenie teatralne, spotkanie, seans, wciąganie widza w specyficzny trans.

Co zrobić, żeby ten efekt osiągnąć?

- Kluczem jest zachowanie balansu pomiędzy czterema płaszczyznami: fabułą, literaturą - czyli "sprzedawaniem", że tekst pięknie brzmi, prywatnym stosunkiem aktora do tekstu oraz tematem sztuki. W idealnej sytuacji wszystkie płaszczyzny jak mówi Iwan - kwadraty, działają naraz. Jeśli gubimy któryś z elementów lub zaburzamy równowagę - spektakl się wykoleja. Dlatego to jest tak trudne. Nie udajemy, że nie jesteśmy w teatrze. Nie staramy się wmówić widzowi, że przeżywamy coś, czego w tym momencie nie przeżywamy. Wyrypajew widzi teatr jak muzykę: muzyk pokazuje swoje mistrzostwo, wykonując na instrumencie Mozarta czy Chopina, aktor - autora tekstu.

Czujesz, kiedy zachowujecie ten balans, a kiedy nie?

- Czuję, czuję. Choć po miesiącu prób potrzebowałem kontaktu z publicznością, żeby to wreszcie ocenić. Nie jesteś w stanie przećwiczyć tego do ściany.

Planujesz jakieś aktorskie projekty?

- Nie chciałbym nagle zmienić swojego życia i zostać aktorem. Dwa miesiące intensywnych prób przed premierą - to nie mój tryb pracy. Nie wyobrażam sobie, żebym po tak wyczerpującym procesie mógł zaraz wskakiwać w kolejny spektakl. Mam za sobą epizody w filmach. Nie chcę deprecjonować aktorstwa filmowego, ale wymaga ono skupienia na chwilę, zagrania konkretnej sceny, poza tym są duble. Nie wiem, czy byłbym w stanie grać w teatrze dramatycznym, wchodzić w rolę, przekraczać granice intymności - bardziej by mnie to męczyło, niż dawało satysfakcję. Specyfika "Nieznośnie długich objęć" to ciekawe doświadczenie, pozwalające mi się rozwijać także jako reżyser, którym na co dzień jestem.

No właśnie, a tu sam miałeś "nad" sobą reżysera. Jakie to uczucie?

- Nie czuję się komfortowo w takiej sytuacji, mimo że Iwan jest bardzo uczciwy we współpracy i nasze relacje układają się bez problemów. Stresuję się, czy wykonam coś dobrze w oczach reżysera, czy go nie zawiodę, co mnie niepotrzebnie spina. Wolę sam podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Wydaje mi się, że jestem na tyle krytyczny wobec siebie, że nie potrzebuję żadnej dodatkowej instancji, która to oceni. Poza publicznością.

--

Najbliższe spektakle w Teatrze Powszechnym: 24-27 lutego o godz. 19.30 i 28 lutego o 18.

***

Maciej Buchwald. Rocznik 1986. Współzałożyciel Klancyka - pierwszego teatru improwizowanego w Polsce, stand-uper, połowa duetu "Muzyczne chwile z Maćkiem i Krzyśkiem", scenarzysta i reżyser

Na zdjęciu: Maciej Buchwald w spektaklu "Nieznośnie długie objęcia"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji