Artykuły

Aniołów zstąpienie

­­Kiedy Goethe otrzymał od Heinricha von {#au#394}Kleista{/#} sztukę "Kasia z Heilbronn", wściekł się i nazwał ją ponoć ,,zadziwiającą mieszaniną sensu i bezsensu'' oraz przeklętą sprzecznością z naturą". Co więcej, wrzucił sztukę do ognia z okrzykiem: "Nie wystawię jej, chociaż domaga się tego pół Weimaru".

Goethe słowa dotrzymał i "Kasi z Heilbronn" nie wystawił. Można by rzec, że jego klątwa skutecznie odstręczyła od tego tekstu polskich tłumaczy i inscenizatorów. Nie licząc dwóch XIX-wiecznych przeróbek wystawionych w polskim teatrze we Lwowie (1826 i 1853), tak dalekich od oryginału, że właściwie trudno kojarzyć je z nazwiskiem Kleista, oraz niemieckiej prapremiery, która miała miejsce we Wrocławiu w roku 1817, "Kasia" w Polsce pozostała właściwie nieznana. Na szczęście niebawem Wrocław po raz drugi przysłuży się Kleistowi. Teatr Polski zamówił przekład sztuki u Jacka Burasa, a inscenizację polskiej prapremiery powierzył Jerzemu Jarockiemu. I tak niebo nad Wrocławiem już niedługo pełne będzie aniołów, tak jak aniołów pełna jest sztuka Kleista.

Kleist napisał "Kasię" w latach 1807-1808. Pełny tytuł sztuki brzmi: "Kasia z Heilbronnu, czyli próba ognia". Tytuł zawiera też określenie gatunkowe: "wielki historyczny dramat rycerski". Rzecz dzieje się w średniowiecznej Szwabii, a całą akcję dramatu można streścić następująco: Fryderyk Wetter, hrabia vom Strahl, staje przed sądem kapturowym oskarżony o uwiedzenie Kasi, córki Theobalda, płatnerza z Heilbronnu. Przed sąd kapturowy, który zajmował się sądzeniem podejrzanych o czary i herezję, pozwał Fryderyka ojciec Kasi. Sąd nie jest jednak w stanie uznać winy Fryderyka. Nie wiadomo, dlaczego Kasia w ślepym zapamiętaniu chodzi za Fryderykiem jak cień, lekceważąc posłuszeństwo wobec ojca i nie bacząc na pełną niechęci reakcję Fryderyka.

Zanim dowiemy się o przyczynach somnambulicznego zachowania Kasi, pojawi się jeszcze jedna bohaterka: księżniczka Kunegunda - cała sztuczna, zmontowana z części pochodzących z różnych stron świata (jej zęby na przykład ,,należały kiedyś do pewnej dziewczyny z Monachium"). Ta osobliwa i przebiegła aktorzyca omota Fryderyka i będzie próbowała nakłonić go do ślubu, aby zapewnić sobie dostęp do jego majątku. Od zguby uratuje Fryderyka Kasia, która zresztą niespodziewanie okaże się cesarską córką, a rzecz cała zakończy się szczęśliwie, czyli ślubem Kasi i Fryderyka.

Siłą sprawczą w "Kasi z Heilbronnu" jest sen. Tajemnicze uwiedzenie bohaterki zaczyna się właśnie we śnie, niezwykłym, bo równoczesnym, śnionym symultanicznie przez Kasię i Fryderyka. We śnie anioły poprowadzą bohaterów na spotkanie i udzielą im dość precyzyjnych informacji o tym, jak i kiedy spotkają się ponownie i kiedy dojdzie do ich ślubu. Problem polega na tym, że Kasia, ujrzawszy Fryderyka na jawie - od razu go rozpoznała, a Fryderyk Kasi - nie. Może dlatego, że zbyt wiele wagi przywiązywał do informacji otrzymanej we śnie, że jego wybranka będzie cesarską córką? Kasia, córka płatnerza, żadną miarą nie mogła zaspokoić cesarskich oczekiwań Fryderyka. Dlatego też bliski był tego, by zawierzyć swą przyszłość Kunegundzie, noszącej książęcy tytuł.

Kasia jest przyjaciółką aniołów. Pozostaje stale pod ich opieką, to anioły przeprowadzają Kasię przez ogień, stale się nią opiekują, tak, jakby niebo nad nią cały czas pozostawało otwarte, świadcząc o zainteresowaniu Opatrzności jej losem. Może w ten sposób Kleist próbował egzorcyzmować ze swego życia dotkliwe lęki, które doprowadziły go do niezwykłej samobójczej śmierci nad brzegiem jeziora Wannsee? Z całą pewnością można powiedzieć o "Kasi", że jest dramatem mistycznym i absolutnym, dramatem ofiary i łaski, choć dziś ślepe posłuszeństwo Fryderykowi, nawet ukryte w kostiumie średniowiecznym, może wydawać się absurdalne i drażnić. Chyba że uda nam się dostrzec, że ofiara Kasi zbliża ją do świętości, a jej miłość jest łaską. Do tego potrzeba jednak pewnej odwagi, która pozwala nie obawiać się anachroniczności i śmieszności.

Pomysł, by teraz sięgnąć po ten tekst, otworzyć niebo nad Wrocławiem i oddać władzę w teatrze aniołom, jest także pomysłem niebywale odważnym, może nawet szaleńczym. Gra jednak warta jest ryzyka. Po pierwsze, dzięki Teatrowi Polskiemu mamy wreszcie polski przekład "Kasi z Heilbronnu". Tłumaczenie Jacka Burasa jest znakomite i bardzo nowoczesne, a sama sztuka Kleista już w lekturze poraża poetyckim pięknem i mistycznością sytuacji, w której działają bohaterowie. Po drugie, praca Jerzego Jarockiego może przyczynić się do odzyskania przez teatr repertuaru romantycznego, który po ogłoszeniu przez Marię Janion upadku formacji romantycznej w Polsce zdaje się coraz bardziej bezpowrotnie utraconym rajem teatru. Po trzecie, "Kasią z Heilbronnu" wrocławski Teatr Polski zainauguruje działalność sceny na Dworcu Świebodzkim - budowli sławnej do tej pory głównie dzięki kręconym tam filmom. Dworzec Świebodzki, wybudowany w latach 1873-1875 przez dwóch niemieckich architektów - Kyllmanna i Heydena dla potrzeb trasy prowadzącej z Wrocławia do Świebodzina, został przystosowany dla potrzeb teatru przez Witolda Jackiewicza - architekta, który prowadzi odbudowę Teatru Polskiego po pożarze. Sposób urządzenia sceny i widowni w "Kasi z Heilbronnu" jest autorstwa Jerzego Jarockiego. Scena na Dworcu Świebodzkim przede wszystkim ma pełnić funkcję sceny zastępczej podczas odbudowy Teatru Polskiego. Podobno jednak dawny dworzec kolejowy jest miejscem tak teatralnym, że może Wrocław zyska po prostu nową scenę? Po czwarte wreszcie, tekst Kleista daje szansę na znakomite przedstawienie, a sądząc po jego metafizycznym i mistycznym charakterze, może stanowić także przełom w tym, co nazywamy teatrem Jerzego Jarockiego. Choćby dlatego warto zapowiedzieć wrocławską premierę, informując zarazem, że reżyser bardzo specyficznie zmienił zakończenie sztuki. Powiedzieć i ocenić, jak to zrobił, pozostaje już jednak zadaniem recenzenta.

Tak więc 30 listopada premiera "Kasi z Heilbronnu" Kleista w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Inscenizacja i opracowanie tekstu - Jerzy Jarocki, współpraca reżyserska i dramaturgiczna - Andreas Wirth, scenografia - Zofia de Ines i Wojciech Jankowiak, światło - Marcus Boenzli, muzyka - Stanisław Radwan. Jeszcze tylko słowo o aktorach. Rola tytułowa ma obsadę podwójną. Kasię na zmianę grać będzie Ewa Skibińska i Kinga Preis (PWST). Podobnie jest z rolą Fryderyka, którego gościnnie gra Mariusz Bonaszewski i Wojciech Dąbrowski. W roli Kunegundy wystąpi Halina Skoczyńska. Theobalda - ojca Kasi - zagra Edwin Petrykat, a Cesarza - Jerzy Schejbal.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji