Dostawiane krzeszło SEN
Gdyby Calderon nie trafił do rąk J. M. Rymkiewicza - na scenie Zygmunt zawodziłby jak chór w operetce: "Biada o, biada! Nieszczęsny i potępiony, pytam was, srogie niebiosy: jaki grzech we mnie tkwi?"
Oglądalibyśmy "Życie jest snem" ze spokojem, z jakim oglądamy kolejne adaptacje szkolnych lektur, które stały się lekturami obowiązkowymi ambitnych reżyserów. Calderon stwarza zresztą udeptane pole do popisu: królestwo Polonii, rdzawe łańcuchy, pojedynki na białą broń, duszenie... Jeszcze jeden knot zapłonąłby na chwalę klasyki.
Jarosław Marek Rymkiewicz nie tłumaczył, lecz imitował utwór. Imitował, to znaczy odczytał go oczyma, poety XX wieku, wzbogacił o własne przygody poetyckie i teatralne, zainteresowanie polskim barokiem, kunszt nabyty w trakcie przyswajania naszej mowie anonimowych hiszpańskich romances.
Niebo ukazało swą pustkę, łańcuch, którym skuto Segismunda zadźwięczał prawdziwą tragedią, kafkowskie przerażenie zaczęło suflować dramie. I oto aktorzy nie grali już kostiumowej fikcji w papierowych koronach. Stali się ludźmi, śniącymi sny o władzy, miłości, wolności. Ludźmi - to znaczy, jeśli trwać w kręgu poetyki autora Metafizyki - zwierzętami wieku. Zmieszały się w tych imitacjach materie lotne: błazen jest błaznem świadomym, dlatego bliska naszemu poczuciu humoru jest jego drwina. Człowiek skowany jest więźniem z Camusa:
kto się ośmiela
odebrać człowiekowi to czym Bóg
obdarzył
wszystkie ptaki i ryby
i wszystkie strumienie
gdzie jest ten kodeks
który to paragraf
Współczesne też jest aktorstwo Holoubka, Voita, Zapasiewicza, Kęstowicza, Skarucha, Łaniewskiej, Zawadzkiej.Współczesne - prawdą naszego świata. O znakomitości widowiska zdecydował J. M. Rymkiewicz. Jego dyscyplina słowa, zakres poetyckich horyzontów. wiara wreszcie - wyrażona w jednym z jego dawnych utworów:
"To tylko, co wiersz skłamał, mogło ich ocalić."