Artykuły

W poszukiwaniu Mickiewicza

"...Oto Bóg, który łona tajemnic odmyka

Podniósł wreszcie zasłonę czarną z matecznika

I pokazał okropną umysłów ruinę" (J. Słowacki "Matecznik")

OTRZYMALIŚMY W TV SZTUKĘ o Ada­mie Mickiewiczu, o jego ostatnich latach życia. "Epilogiem" nazwał swoją sztukę Maciej Wojtyszko, autor i reżyser w jednej osobie. Autor wziął sobie zapewne do ser­ca apel Boya Żeleńskiego, który wiele lat temu nawoływał: "zburzyć wszystkie po­mniki Mickiewicza, odlać z nich wielką ar­matę i nabić pewną ilość jego komentato­rów. Odełgać życie Mickiewicza, zbadać na nowo jego tajemnice i zakamarki, nie pod kątem "krzepienia serc" i hipokryzji narodowej, ale pod kątem istotnej prawdy".

Czy więc "Epilog", tak jak go zamyślił i przedstawił Wojtyszko, jest dalszym cią­giem odbrązowienia Mickiewicza? Czy udało się autorowi przebić przez mur kłam­stwa i faktów osłaniających bądź gmatwa­jących pewne okresy życia wieszcza? My­ślę że niezupełnie. Po pierwsze - sam wieszcz nie poddaje się jednostronnej ocenie jego osobowości. Zadziwiające, jak mało wiemy o autorze "Pana Tadeusza". Na swego twórcę wciąż czeka film o Mic­kiewiczu, chociaż mamy już np. serial o Balzaku... Może o nim łatwiej niż o Mis­trzu Adamie...

"Epilog" staje się w tej dziedzinie prze­łomem i wszystko byłoby w porządku, gdy­by była to jedna z wielu sztuk o Adamie Mickiewiczu pokazana w TV. W sytuacji gdy jest to, jak dotychczas, sztuka jedyna, budzą się pewne wątpliwości. W "Epilo­gu", i to wydaje się być jego grzechem największym, autor chce powiedzieć zbyt wiele o poecie i jego czasach. Jest tu sprawa mistrza Andrzeja Towiańskiego - proroka i sfinksa towianizmu, problem księżniczki izraelskiej Xawery Deybel, którą przedstawił Słowacki w "Księdzu Marku", przetwarzając ją w piękną i mści­wą Judytę. Jest nieszczęsna Celina Szymanowska i jej opętanie. A także Legion - okres jakże znaczący w życiu Mickiewicza. Jeżeli dodamy do tego sprawę syna Wła­dysława i rolę jaką w późniejszych bada­niach życia ojca odegrał, zorientujemy się, jak wiele tematów starał się poruszyć Woj­tyszko. Chyba zbyt wiele jak na możliwości jednej sztuki. Przy takim natłoku nie trudno o powierzchowność. Przypomnijmy cho­ciażby scenę w salonie Juliusza Słowac­kiego. Zebranie braci, jedno z kolejnych. Mickiewicz woła: "Bracia! Dziś ukazał mi się duch Aleksandra I i prosił abyśmy za­nieśli modły do Boga na jego intencję". Na to Słowacki: "A mnie bracia, ukazał się duch Stefana Batorego i prosił, abym po­wtórzył, iżby bracia za żadnym nie modlili się Moskalem". Mickiewicz na to - jak podaje pamiętnikarz Michał Budzyński - porwał za ramię Słowackiego i wypędził go ze słowami "Paszoł won, durak". To prze­cież właśnie ów wielki, jakże wielki dramat. Starcie dwóch największych poetów, wie­czny i nigdy nie zażegnany konflikt. Szko­da, że tak marginalnie potraktowany.

Niektóre dialogi pomiędzy wieszczem i Xawerą ocierały się o grafomaństwo, np. ten o "owocach" ich miłości. Mistrz Andrzej i jego demoniczna rola pozostały epizodem. A przecież Towiański spełnił w łonie Wielkiej Emigracji swoją rolę; do dziś szukamy odpowiedzi na zagadkę zgubnego wpływu Towiańskiego na naj­większych naszych poetów. Czyżby odpowiedzi na źródła owych wpływów nale­żało szukać u dzisiejszych proroków? Może w Jonestown?

Autorowi telewizyjnego "Epilogu" nie udało się, niestety, przebić do końca przez gąszcz owych spraw tajemniczych i nie­zwykłych, ale, być noże "Epilog" spełnił rolę drożdży. Może to pierwszy, odważny krok Wojtyszki zachęci innych twórców do zainteresowania się osobą wieszcza. Mo­że łatwiej następnemu autorowi będzie przebić się przez bezmiar plotek i niepraw­dy historycznej, pokazać Mickiewicza ta­kiego jaki był naprawdę. Wspaniały tra­gizm jego życia zawiera się w walkach i rozdarciach, we wzlotach i upadkach.

Maciej Wojtyszko zrealizował sztukę w sposób artystycznie interesujący, z wy­czuciem wymogów studia telewizyjnego.

Z aktorów najbardziej podobała mi się Elżbieta Karkoszka grająca rolę Celiny Szymanowskiej; nawet w wyrywkowych fragmentach udało się jej pokazać prawdę o tragedii nieszczęsnej żony Adama Mic­kiewicza. Odtwórca głównej roli, Jan No­wicki, starał się pokazać Mickiewicza zwy­czajnego. Ten zamysł nie bardzo wyszedł, przełamanie dotychczasowych wyobrażeń o postaci poety wymaga chyba jednak znacznie bogatszego materiału literackie­go. Teresa Budzisz-Krzyżanowska jako Xawera również nie miała w sobie owego demonicznego ognia, jaki cechował "księżniczkę izraelską", z którą - gdy sam mistrz Towiański rozmawiał.....to miała oczy zakryte: inaczej z nią widzieć się nie mogłem".

Wojtyszko - trzeba mu to oddać - uczynił pionierski krok. Ale Mickiewicz pozostaje wciąż tematem nieodkrytym. "Epilog" nie jest bowiem prawdziwym końcem poety i nie odsłonił przyczyn jego długoletniego twórczego milczenia. Nie stało się to prze­cież wyłącznie z przyczyny mistrza Towia­ńskiego, powodem nie była również Celi­na. Po epilogu nastąpił ciąg dalszy, aż do owego 30 grudnia, gdy z tragicznie smut­nej ulicy Słodkich Migdałów w Stambule wyruszył w swą ostatnią drogę statkiem "Eufrat" do Paryża. Szli za trumną Adama Mickiewicza Polacy, Turcy, Żydzi, Francu­zi, Serbowie, Bułgarzy, Grecy, Ormianie, Włosi, Dalmatyńczycy. Życie pisarza nie zawsze utkane jest z samych cnót, bywają w biografii artysty załamania i potknięcia, jest borykanie się ze złem i ciemnością. Dopiero z takiej walki rodzi się geniusz i wybucha dziełami często ponad własną miarę. Tego ducha walki zabrakło w sztuce Wojtyszki. Autorowi nie udało się pokazać jak z tego co "ziemskie" rodzi się "arcyziemskie" czy może "boskie". Tajemnicy ge­niuszu trzeba nadal szukać w twórczości Mickiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji