Artykuły

Erynie w gustownych szlafroczkach

"Elektra w reż. Barbary Sass w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Barbara Sass swoją inscenizację stanowczo przefajnowała. Jeśli w "Elektrze" jest coś do ocalenia, to przekonująca tytułowa rola Soni Bohosiewicz

Polską wersję tekstu - na podstawie tragedii Ajschylosa i Sofoklesa - opracował Maciej Wojtyszko. Elektra, mityczna córka Agamemnona i Klitajmestry, u Ajschylosa ("Ofiarnice", 458 r. p.n.e.) wrogo odnosi się do matki i jej kochanka Ajgista, ale nie bierze czynnego udziału w jej zabójstwie. U Sofoklesa ("Elektra", 415 r. pne.) ratuje brata Orestesa przed mordercami ojca. U Eurypidesa ("Elektra", 413 r. p.n.e.) rozpamiętując swe krzywdy, jest opętana nienawiścią do matki i dokonuje na niej mordu, po czym wyrzuty sumienia prowadzą ją na skraj obłędu.

U Barbary Sass wszystko zaczyna się od nagiego tyłka. Tak się jakoś porobiło, że jeśli pierwsza scena przedstawienia skupia się na owej męskiej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, to zaczyna ona ciążyć nad resztą przedsięwzięcia. Wszystko nagle staje się do ...

W "Elektrze" Barbary Sass są to pośladki Agamemnona. Bohater spod Troi myty jest przez małżonkę Klitajmestrę, która zdradziecko zarzuca mu na głowę płaszcz, by wraz z kochankiem Ajgistem dobić męża nożem.

Dalej mamy scenę rozpoznania się rodzeństwa Elektry i Orestesa (Błażej Wójcik) po latach niewidzenia. Olśniewająco rozegraną - ale do czasu. Nieopanowanie sprawi, że ich powitanie zmieni się wkrótce w kazirodczą namiętność. Jest nowocześnie, bo bez sensu.

Erynie, w finale ścigające Orestesa po dokonaniu przezeń zbrodni matkobójstwa, przez cały czas przebywają na scenie. Nie bardzo wiedzą, co ze sobą zrobić, więc polegują, pełzają, to znów podnoszą się, by przybrać pozy strachów na wróble. Odciąga to uwagę od głównego nurtu narracji i wygląda idiotycznie. Można dokładnie przyjrzeć się każdej fałdzie ich szlafroczków, zgrabnie marszczonych na plecach. Wypisz, wymaluj - cztery Czerwone Kapturki. Im większą bojaźń przed nimi objawia Orestes, tym zabawniej to wygląda. Takie to niezapomniane atrakcje towarzyszą akcji.

Niekiedy Sass przypomina sobie, że to jednak tragedia. Oto martwa Klitajmestra (Małgorzata Ząbkowska-Kołodziej) leży zabita przez Orestesa. Ten, podżegany przez Elektrę do rozprawy z Ajgistem (Marian Dziędziel), wysłuchuje jego genialnie sprytnej - bo odbierającej wolę walki - perory o niepohamowaniu kobiet. To one nakłaniając mężczyzn do morderczych starć między sobą, stają się przyczyną wszystkich nieszczęść tego świata. Wspaniale rozegrana scena, w kontekście całości wydaje się nagle jak z innej bajki.

Ani rewelacyjna Sonia Bohosiewicz, ani znakomity Błażej Wójcik, ani fenomenalny Marian Dziędziel nie mogli uratować tego okrutnie niespójnego przedsięwzięcia. A tak niewiele brakowało... "Gdyż sztuka to nie tylko umiejętność - twierdził Max Reinhardt - sztuka polega na odrzucaniu". Sonia Bohosiewicz (Elektra) i Błażej Wójcik (Orestes)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji