Artykuły

Panna Julia

Zbita z desek estrada do tańca, roz­rzucone wokół kostki siana, w kącie za­stawiony butelkami stół. Nad sceną wiszą kwietne girlandy. Teren gry otoczony jest sznurkiem przyozdobionym kolorowymi wstążeczkami. Wyodrębnia on miejsce lu­dowej zabawy w Noc Św. Jana, ale niesie też sens symboliczny: są to przecież ni mniej, ni więcej tylko filary, przeszkoda, której nie jest w stanie pokonać uciekający przed nagonką wilk. To znaczenie wydaje się niezmiernie ważne dla opolskiego przedstawienia, które mówi właśnie o niemożności ucieczki. Ucieczki - od czego? Od: niespełnienia, rozpaczy, braku miłości. Spektakl jest oskarżeniem świata i praw nim rządzących. Uniemożliwiają one speł­nienie marzeń o szczęściu i sprawiają, że cała trójka bohaterów ponosi klęskę: Jean nie stanie się właścicielem hotelu w Szwaj­carii, Julia zginie, nie urzeczywistni się sen Krystyny o cichym, mieszczańskim szczęś­ciu, a jej chrześcijańska pokora, z jaką przyjmuje wyroki losu zostanie zdemas­kowana jako wyrafinowana hipokryzja. Nikt nie jest winien. Powodem tych trage­dii jest jakiś wielki błąd tkwiący w mechani­zmie świata. Aby tego rodzaju oskarżenie zabrzmiało poważnie musi zostać wypo­wiedziane z pasją. Taką jaką czuje się w grze Wiesława Cichego (Jean). Jest to najlepsza ze wszystkich dotychczasowych ról tego młodego aktora, świadcząca o jego wielkich możliwościach, sprawnym, boga­tym warsztacie, umiejętności nawiązywa­nia kontaktu z partnerem. Na premierze był to, niestety, kontakt jednostronny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji