Artykuły

Rem-iniscencje lekturowe

Z ośmiu scen opartych na przekornych odczytaniach klasyki literackiej i filmowej Agata Duda-Gracz stworzyła spektakl, którym wprowadza studentów czwartego roku w swój oniryczny teatr. Reżyserka "Złychsnów" nie po raz pierwszy objawia nieposkromioną wyobraźnię, zmuszając widza do szybkich ruchów gałek ocznych, zupełnie jak w fazie REM. To właśnie w tej fazie śnią się nam koszmary, zwierciadło stresów i konfliktów. Ludzie kulturalni tkają swe koszmary z wątków przeczytanych w książkach, z obrazów obejrzanych w kinie czy galerii.

Reżyserka rozpoczęła pracę ze studentami od pytania, co chcieliby zagrać. Potem aktorzy mieli za zadanie przynieść na próbę portret swojego bohatera - te portrety wiszą podczas przedstawienia w kulisach sceny. Z tak zebranego materiału powstał scenariusz, w którym mamy zarówno sceny Szekspirowskie ("Makbet", "Romeo i Julia"), Czechowa ("Trzy siostry") i Wyspiańskiego podszytego Smarzowskim ("Wesele"), Pinę Bausch z jej teatrem tańca, jak i wariacje na temat "Nosorożca" (Ionesco plus Durer), a nawet dwie książki dla dzieci - "O księżniczce, co nie mogła przestać ziewać" Carmen Gil i "O mrówce, co szukała męża" Przemysława Wechtorowicza. Do tego scena w dworcowej poczekalni, która tworzy ramę spektaklu. To właśnie oczekujących na pociąg dopada senność, w wyniku czego w ich głowach, przed oczyma ich duszy przesuwają się fantastyczne obrazy. Pięknym rozwiązaniem scenograficznym, które nam to uzmysławia, jest powtórzenie przestrzeni sceny z charakterystyczną kratką białych linii o obraz wyświetlany na ekranie z tą samą kratką i postaciami podróżnych... Doskonałą iluzję łamie wyświetlenie napisu z tytułem kolejnej części.

Poszczególne epizody są w zasadzie autonomicznymi częściami chaotycznie komponowanego kolażu. Czyżby więc chodziło jedynie o zaaranżowanie efektownych, dających aktorom szanse pokazania swoich umiejętności scen? Niekoniecznie. O ile bowiem niektóre sceny można by przestawić lub nawet bez szkody opuścić, to linia od "Makbeta" do "Wesela" jest czytelna. Od osobistych ambicji, obsesji do obsesji zbiorowych. Śnią nam się gwałty, zbrodnie, więc ze strachu wybieramy sobie ofiarne kozły dla scementowania naszych społeczności.

Poza tym chodzi oczywiście o pokazanie umiejętności młodych aktorów. Pokazanie - w miarę możliwości - pełnej palety tych umiejętności. Mamy więc monologi, wielkie sceny zbiorowe z ruchem scenicznym, taniec (nie tylko w znakomitym "Złymśnie o Pinie Bausch" - autonomicznym epizodzie tanecznym w reżyserii Tomasza Wesołowskiego), śpiew ludowy i żydowski, a nawet bijatykę i parodię chippendalesów. Bardzo odważna scena gwałtu z przerobionego Makbeta sąsiaduje z teatrem absurdu, na który reżyserka przerobiła "Trzy siostry", jest nagość żeńska i męska, łącznie z graniem zawstydzenia tą nagością. Młodzi aktorzy dostali więc niezłą lekcję (życia? teatru?). Najlepiej odrobili ją: Marcek Sabat i Antoni Milancej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji