Artykuły

Olsztyn. Czechow wg Rakowskiego u Jaracza

W Teatrze Jaracza trwają próby przed premierą "Wiśniowego sadu". W roli Lubow Raniewskiej zobaczymy Joannę Fertacz, Łopachina gra Maciej Mydlak. Przedstawienie reżyseruje Norbert Rakowski. Jak odczytać Czechowa w XXI wieku?

Premierę "Wiśniowego sadu" zaplanowano na 12 marca. Antoni Czechow napisał sztukę w 1904 roku i było to jego ostatnie dzieło. Przedstawił w nim historię katastrofy finansowej, ale i emocjonalnej szlacheckiej rodziny w zderzeniu z brutalnym kapitalizmem. W "Sadzie" to, co dawne i przemijające, reprezentuje wielka dama Lubow Raniewska, a nowe i bezwzględne syn pańszczyźnianego chłopa Łopachin. To on kupuje na licytacji dom i sad, a Raniewska wyjeżdża do Paryża.

Spektakl na dużej scenie olsztyńskiego Teatru Jaracza reżyseruje Norbert Rakowski, także aktor (jak mówi, tylko pięć dni w roku) i obecnie dyrektor Teatru im. J. Kochanowskiego w Opolu. Zapytaliśmy go, dlaczego wybrał tę sztukę i co chce tym spektaklem opowiedzieć widzom w XXI wieku? - Mam zasadę, którą też wyznawał mój profesor Andrzej Wajda, że dobry reżyser wybiera dobry tekst i obsadza go dobrymi aktorami - odpowiada. - "Wiśniowy sad" ma bardzo współczesny kontekst. Wydaje mi się, że pomimo upływu lat ten tekst się nie zestarzał, trzeba mu nadać tylko bardziej drapieżny kontekst.

I zdaniem Rakowskiego, choć wiele osób uważa Czechowa za "rupieć sprzed stu lat", sztuka brzmi bardzo współcześnie.

- Wyobraźmy sobie, że ktoś odchodzi i pozostawia po sobie duży majątek, którym rodzina musi się podzielić - tłumaczy. -Wtedy ludzie zaczynają przedkładać własny interes ponad dobro wspólne. Okaże się, że żyjemy w świecie elastycznej moralności, która zależy od okoliczności.

Reżyser dodaje, że "Wiśniowy sad" jest też historią opowiadającą o naszych namiętnościach. - Ludzie siedzą przy stole, jedzą obiad, a tymczasem w ułamku sekundy, gdzieś decyduje się ich życie - podkreśla. - Dla mnie jest to historia o tym, że nie potrafimy wytworzyć w sobie w dzisiejszych czasach moralnego kręgosłupa.

Sztuka prowokuje również, zdaniem Norberta Rakowskiego, pytania o przeszłość i przyszłość. - Czy mamy wykasować swoje korzenie i swój rodowód? - mówi. - Jeżeli to zrobimy, wykasujemy wartość etyczną, a życiowy etos pozbawimy jakiegokolwiek odnośnika. W wiśniowym sadzie wycinamy drzewa, które rosły razem z naszymi dziadkami.

Na dużej scenie Teatru Jaracza nie będzie typowej scenografii z epoki, a więc stołu przykrego obrusem, lampy z abażurem i giętych krzeseł. - Ale nie jest to też inscenizacja "prawą ręką za lewe ucho", w której, kiedy rozmawiamy o opuszczonym domu i sadzie, jeżdżą różowe samochody - zastrzega reżyser. - Nie! Nie odcinamy się od Czechowa, idziemy jak najbardziej za jego sensem. Ale w sensie estetycznym chcemy zwrócić uwagę na relacje między ludźmi, a nie na ich otoczenie i sytuację społeczną. Sam Czechow podkreślił, że w sztuce właściwie sad się nie pojawia. Jest iskrą pobudzającą dyskusję o świecie, który nas otacza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji