Artykuły

Czemu służy 400 tys. z budżetu województwa przyznane na potrzeby Bałtyckiego Teatru Dramatycznego i 200 tys. dla Filharmonii Koszalińskiej? — Zrównoważeniu dostępu do kultury w województwie — przekonuje Radosław Soćko z Urzędu Marszałkowskiego.

Dotację miastu Koszalin, które prowadzi obie instytucje, przegłosował we wtorek sejmik zachodniopomorski na wniosek zarządu województwa.

— Zarówno Bałtycki Teatr Dramatyczny, jak i Filharmonia Koszalińska prowadzą działalność, której zasięg znacznie wykracza nie tylko poza siedziby tych instytucji, ale też poza Koszalin, umożliwiając dostęp do kultury wysokiej mieszkańcom mniejszych miejscowości - tłumaczy Radosław Soćko z biura prasowego marszałka.

Dlaczego nie ma takich dotacji dla instytucji kultury prowadzonych przez Szczecin, np. dla Teatru Współczesnego, który obchodzi w tym roku 40-lecie?

— W Szczecinie są marszałkowskie instytucje kultury [Teatr Polski, Opera na Zamku, Muzeum Narodowe - przyp. red.]. A ta dotacja służy zrównoważeniu rozwoju kultury, ułatwianiu dostępu do niej mieszkańcom wschodniej części województwa — przekonuje Soćko.

Ale to nie jest cała prawda. Koszaliński radny Adam Ostaszewski wcale nie ukrywa, że to też efekt politycznego „dealu".

— Na 2015 r. nie było dofinansowania dla obu koszalińskich instytucji, ale my, radni z Koszalina, się o nie upomnieliśmy i zostało wprowadzone [też na sumę 600 tys. zł — red.]. W tym roku te dotacje dla Koszalina były już wpisane w budżecie. To był jeden z warunków naszego porozumienia z marszałkiem — mówi radny.

Wyrzuceni z SLD (za poparcie Grzegorza Napieralskiego) radni sejmiku Ostaszewski (z Koszalina) i Artur Nycz (z Gryfina) podpisali w ubiegłym roku porozumienie programowe z marszałkiem, wzmacniając w ten sposób sejmikową koalicję PO-PSL osłabioną po zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych.

— Zarząd rozumie, że przyda się kulturalnie wzmocnić ścianę wschodnią województwa — mówi Ostaszewski.