Artykuły

Dobry początek

DAWNO nie mieliśmy tak wspanialej inauguracji sezonu! Wspólny występ Dietricha Fischer-Dieskau ze Światosławem Richterem, koncert Orkiestry Sym­fonicznej Radia Heskiego (NRF) z czarnoskórym dyrygentem Deanem Dixonem, nie mówiąc już o "War­szawskiej Jesieni", stanowiącej tradycyjną już uwerturę do sezo­nu muzycznego w stolicy. Zarów­no tego festiwalu jak i dwóch wspomnianych wyżej koncertów nikt nie omawiał w "Sztandarze Młodych", za co odpowiedzialność spada częściowo na mnie. Częścio­wo tylko, bo wyjeżdżając z War­szawy na trzy tygodnie zostawiłem zastępcę, który wszakże w najważ­niejszym momencie zachorował. Szkoda tym większa, że według opinii tak fachowców jak i meloma­nów tegoroczny festiwal należał do najbardziej udanych.

Taka zgodność poglądów w po­zytywnej ocenie ostatniej "Jesieni" budzi podejrzenie, że jej program był kompromisem między poszuki­waniami ambitnych twórców a oczekiwaniami odbiorców. Jeśli tak było rzeczywiście nie należy za to chwalić (lub ganić) organizatorów festiwalu. Bardziej niż kiedy indziej popularny charakter "Jesieni" wy­nikał bowiem nie tyle z tendencyj­nego doboru programu, ile z faktu, że we współczesnej muzyce panują określone tendencje. "Określone" - to znaczy mniej awangardowe, mniej rewolucyjne, mniej nowator­skie niż 5 czy 10 lat temu.

Wracając do sezonu tak pięknie otwartego zdążyłem na pierwszą w tym sezonie premierę w Warszaw­skiej Operze Kameralnej - "Don Pasquale" Donizettiego.

Główny zarzut, jaki stawiało się temu drugiemu stołecznemu tea­trowi operowemu, który jest równowcześnie teatrem objazdowym, dotyczył braku w jego repertuarze pozycji klasycznych. A na ekspery­mentowanie przed pustą salą nie stać dziś żadnego teatru, ani w Polsce, ani za granicą. Odtąd dyrek­tor i kierownik artystyczny War­szawskiej Opery Kameralnej Ste­fan Sułkowski obiecuje wystawiać na zmianę utwory znane i nieznane.

Cykl oper znanych zainaugurował "Don Pasquale", uważany powszech­nie za najświetniejszą, obok "Cyru­lika Sewilskiego" Rossiniego, komedię operową. Mimo swoich zalet muzycznych i komediowych "Don Pasquale" nie zyskał sobie u nas takiej popularności jak za granicą, nie mając jakoś szczęścia do pierw­szorzędnych śpiewaków i aktorów. A bez takowych owa urocza lecz oparta na dość banalnym libretcie historyjka o niewczesnych amo­rach przykładnie ukaranych za­latuje trochę starzyzną. Zdawa­li sobie z tego sprawę reali­zatorzy przedstawienia w Warszaw­skiej Operze Kameralnej, próbując starego "Don Pasquala" odmłodzić za pomocą odpowiednich zabie­gów inscenizacyjnych (Jitka Stokalska) i plastycznych (Andrzej Sadowski). Jednym z nich jest wprowadzenie na scenę grupy pantomimicznej, której wszakże powie­rzono zbyt eksponowaną rolę. Re­żyserka zaraziła się prawdopodob­nie telewizyjną manierą wtykania baletu lub pantomimy wszędzie tam, gdzie muzyka dominuje nad akcją, co wynika z panicznego stra­chu przed zanudzeniem odbiorcy. Jest to maniera wymyślona przez głuchych i adresowana do głu­chych.

Obsada premierowego przedsta­wienia "Don Pasquale" była bardzo dobra, składała się bowiem z wy­trawnych artystów operowych (Zdzisław Nikodem z teatru Wiel­kiego w Warszawie, Edward Kmiciewicz z Opery Poznańskiej), i z utalentowanej młodej kadry śpiewaczej (Feliks Gałecki, Łucja Kącka). Nie tworzyli oni równorzęd­nego i zwartego grona. Najbliższa wymaganego tutaj ideału była Łu­cja Kącka - świetny sopran kolo­raturowy, wymagający już tylko bardzo niewielkiego szlifu, a przy tym śpiewaczka utalentowana ak­torsko. Znakomicie przedstawił się też nowy dyrygent Warszawskiej Opery Kameralnej Jerzy Michalak, prowadzący orkiestrę z dużą fine­zją. Oczywiście było to możliwe do osiągnięcia m. in. dzięki temu, że zespół instrumentalny tego teatru składa się i wyśmienitych muzy­ków.

Wymienione walory rekompensu­ją wspomniane wcześniej niedomogi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji