Artykuły

Żal opuszczać ten dziwaczny świat

"Wszyscy chcą żyć" Hanocha Levina w reż. Dawida Żłobińskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Maciej Wadowski w Gazecie Wyborczej - Kielce.

Najnowsza sztuka "Wszyscy chcą żyć" zabiera nas do dziwacznego i groteskowego świata. Wychodząc z teatru usłyszałem opinię, że serial "Pierwsza miłość" jest lepszy. Nie zgadzam się z tą oceną. Gdy opadła kurtyna, żal mi było wychodzić z tego przedziwnego lunaparku i wrócić do rzeczywistości na ulicy Sienkiewicza.

Chciałoby się rzecz memento mori po obejrzeniu najnowszej sztuki w kieleckim teatrze. W dzisiejszym galopującym świecie coraz częściej zapominamy o śmierci. Obowiązuje kult młodości, a jednak kiedy kostucha zapukałaby nieoczekiwanie do naszych drzwi, balibyśmy się i chcielibyśmy dalej egzystować na tym świecie. Nieważne czy bylibyśmy bogatym hrabią Pozną, kaleką, czy garbuską. Wszak życie jest piękne.

Na scenie Teatru Żeromskiego w trakcie "Wszyscy chcą żyć" widzimy niemal cały zespół kieleckiej placówki. W główne role wcielają się Krzysztof Grabowski jako hrabia Pozna, i Beata Wojciechowska, jako jego żona Poznabucha. Pozna gorączkowo poszukuje osoby, która miałaby za niego... umrzeć. Podmiana jest możliwa. Tylko, że hrabia ma na wykonanie zadania zaledwie trzy dni. Po żmudnych poszukiwaniach za męża decyduje się umrzeć jego żona Poznabucha. Jednak to przebiegła i cwana osoba, która nie zejdzie do grobu bez genitaliów swojego męża. Wojciechowska w roli Poznabuchy odnajduje się bez najmniejszego problemu. Przypadła jej w udziale świetna rola na obchody trzydziestolecia pracy scenicznej.

Prawie dwugodzinny pobyt w tym lunaparkowym słodko-gorzkim świecie z trędowatymi, kulawymi i garbatymi urzeka i wciąga. Zastosowanie karuzeli jako centralnego elementu scenografii okazuje się bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie uczestniczymy tylko w martwym świecie. Elementy scenografii ruszają się i wychodzi to na dobre sztuce. Gdy kurtyna opadła, żali mi było wychodzić z tego dziwacznego lunaparku i wrócić do rzeczywistości na ulicy Sienkiewicza. Całość przedstawienia świetnie spaja muzyka grana na żywo przez zespół Tempero z Krakowa. Ich biesiadno-pogrzebowa trupa momentalnie potrafi zmienić nastrój z radosnego na smutny i na odwrót. Kapela wychodzi na scenę jeszcze przed pójściem w górę kurtyny. Zaczyna grać i umiejętnie wprowadza nas w klimat przedstawienia, kiedy widzowie wchodzą jeszcze na salę teatralną i trwają wśród nich rozmowy.

Gdzieś nad całością tego groteskowego dziwacznego świata czuwa Piotr Szczerski. To wszak w ubiegłym roku będąc już ciężko chory rozpoczął prace nad "Wszyscy chcą żyć", a dziś jesteśmy świadkami bardzo dobrego rezultatu końcowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji