Artykuły

"Czarne czereśnie", czyli optymista, który Boga zostawił w Oświęcimiu

"Czarne czereśnie" w reż. Hanny Chojnackiej i Szymona Cempury w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.

W sobotnie popołudnie w płockim teatrze obejrzeć można było wspaniałe przedstawienie - "Czarne czereśnie", opowieść o Liberze Taubie, Żydzie urodzonym na rogu Nowego Rynku i Królewieckiej, który przeżył Zagładę. I choć po wojnie opuścił miasto, to do Płocka zawsze rwało się jego serce.

Scenariusz do "Czarnych czereśni" napisał Rafał Kowalski, ma on wejść w skład jego książki o płockich Żydach. Przedstawienie wyreżyserowali Hanna Chojnacka i Szymon Cempura, aktorzy płockiego teatru. Oni także zagrali w "Czereśniach" - Cempura wcielił się w rolę Tauba, Hanna Chojnacka śpiewała piękne żydowskie piosenki, przetłumaczone na polski specjalnie z okazji tego spektaklu (utwory były zaaranżowane przez Krzysztofa Jaszczaka), on także akompaniował aktorom.

Przedstawienie można było już obejrzeć w Muzeum Żydów Mazowieckich, wszystkim jednak tak się spodobało, że w teatrze zapadła decyzja, przy przenieść je na scenę przy Nowym Rynku. Twórcy wystawili je w Piekiełku w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich.

"Czereśnie" będzie można zobaczyć jeszcze 19 marca i 30 kwietnia, o godz. 17. Zachęcamy, bo rzadko ma się do czynienia z opowieścią tak głęboko humanistyczną, ściśle związaną z dawnym Płockiem, a jednocześnie niezwykle współczesną.

"Czarne czereśnie" to opowieść Libera Tauba - człowieka, którego stopniowo poznajemy jako kogoś niezwykle radosnego, ciekawego życia, optymistycznego mimo koszmaru, jaki go spotkał. Człowieka, który zawsze dzielnie, z rozsądkiem i humorem stawiał czoła - ograniczeniom, jakie nakładało na niego ortodoksyjnie religijne wychowanie (Liber był małym cadykiem, ale chciał wiedzieć, jak to jest - iść do kina, spotkać się z dziewczyną, jeździć na rowerze i sankach), potem grozie obozu (ostatecznie Taub stracił w czasie wojny wszystkich, poza bratem), w końcu pożegnaniu z rodzinnym miastem (wyjechał zaraz po wojnie, w Płocku spotkał się z aktami antysemityzmu).

A mimo to wciąż przyznawał, że serce rwie mu się do Płocka. I śpiewał piosenki, które jako dziecko słyszał na jego ulicach (nagrania tych piosenek możecie posłuchać w MŻM).

I "Czereśnie" są jak Taub - wzruszające, miejscami rozdzierające - szczególnie, gdy Liber przywołuje rodzinę, przyjaciół, sąsiadów z Płocka, cały świat, który nagle zniknął i nigdy nie powróci. Gdy zapewnia swą matkę, że jest dla niego czymś więcej niż tylko garścią popiołu w Oświęcimu. Gdy mówi, że zostawił tam Boga... A jednak... krzepią. Podnoszą na duchu. I pozwalają wierzyć, że choć czasem nienawiść wygrywa rundę, to duch wolnego człowieka zawsze wygrywa cały mecz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji