Artykuły

Irena Kamieńska nie żyje. Wielka dama polskiego dokumentu miała 89 lat

Irena Kamieńska, reżyserka filmowa i dokumentalistka, zmarła w wieku 89 lat. O swojej pracy mówiła: "Życiem innych ludzi wzbogacam swoje ja. Jestem wdzięczna, że chcą się ze mną spotkać".

Irena Kamieńska od lat 60. związana była z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych. Do klasyki dokumentu społecznego weszły jej "Robotnice", realizowane wkrótce przed Sierpniem '80. Polski filmoznawca Mikołaj Jazdon porównał sceny z krośnieńskich zakładów lniarskich do obrazów z "Ziemi obiecanej": wyniszczone kobiety w drewnianych sabotach, popijające w szatni herbatę ze słoików to współczesny proletariat, w którym powoli narasta bunt. Siostry bliźniaczki z filmu "Dzień za dniem" (1988) całe życie, jak roboty, ładują cegły. Zarabiają tyle, że ledwo starcza im na jedzenie. Bezradne, bierne, samotne.

Kamieńską cechowała wielka ciekawość drugiego człowieka, ludzi pracujących ciężko i bezowocnie. Pierwszego Złotego Lajkonika na Krakowskim Festiwalu Filmowym dostała w 1967 za "Dzień dobry dzieci" - portret wiejskiej nauczycielki, peerelowskiej "siłaczki". Drugi Złoty Lajkonik przypadł jej za film "Zapora" (1977) o ubezwłasnowolnionych mieszkańcach wsi Maniowy, odgórnym nakazem przeznaczonej do zatopienia przez Zalew Czorsztyński.

Badała społeczne patologie i obserwowała żarliwych aktywistów, którzy wbrew sytuacji "robią swoje"'. Realizowała filmy o mieszkankach hotelu robotniczego, o kobietach z uniwersytetów ludowych, o profesorze Relidze dokonującym przeszczepu serca i o starych ludziach ze wsi podlaskich odstawianych przez wzbogacone dzieci do domów starców.

To kino wynikało z inteligenckiej postawy przejęcia się losem innych, brania odpowiedzialności za pokrzywdzonych. Mówiła: "Życiem innych ludzi wzbogacam swoje ja. Jestem wdzięczna, że chcą się ze mną spotkać". Swoje dokumenty robiła "nie dla mediów, ale dla siebie i dla tych ludzi". Jej późne filmy - "Misjonarki miłości"(1991) o polskich zakonnicach od Matki Teresy czy "Kościół na górze Syjon" (1996) o Żydach mesjańskich, mówią o ludzkiej żarliwości, ujawniając korzenie chrześcijańskie.

Mówi Maria Zmarz-Koczanowicz, polska reżyserka i scenarzystka filmowa:

Irena Kamieńska była moją profesorką w katowickiej szkole filmowej. Pamiętam, kiedy pokazałam jej pierwszy film szkolny, od razu z wielką precyzją poradziła mi, jak można ten film zmontować. Byłam jej za to wdzięczna. W gruncie rzeczy ona właśnie sprawiła, że poszłam w stronę dokumentu społecznego. Kiedy w latach 90. pokazywałam jej filmy w USA, amerykańskie feministki zachwycały się tymi dokumentami. Sama Kamieńska, o ile wiem, nie uważała się za feministkę, ale miała coś, co można nazwać "kobiecą perspektywą", wrażliwością na sytuację kobiet. Krzysztof Kieślowski pokazywał nam w szkole jej film "Wyspa kobiet" o miejscowości zamieszkanej głównie przez kobiety pracujące w miejscowych zakładach. Film, nad którym teraz pracuję, o kobietach z kopalni Rydułtowy, od początku chciałam zadedykować Kamieńskiej, choć moje bohaterki nie przypominają już tych kobiet z "Robotnic" czy z "Dnia za dniem" - one walczą o swoje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji