Artykuły

Niewygrany Proces

Premiera ta, od samego początku budziła szcze­gólne zainteresowanie poprzez świadomie wkalkulo­wane w jej koszta, ryzyko. Ryzyko przede wszystkim dla teatru, ale także dla firmującego spektakl reżysera.

Z jednej strony Franz Ka­fka i jego tajemniczo - somnambuliczna, owiana legendą i niełatwa w odbiorze proza, z drugiej, debiut w tradycyj­nym teatrze "pudełkowym" twórcy i reżysera Teatru Ósmego Dnia, który dotychczas programowo znajdował się w permanentnej opozycji wobec teatru oficjalnego, a teraz oto zdecydował się poddać jego rygorom oraz wymogom in­nej przecież zupełnie publi­czności. Wszystko to, pomija­jąc już nawet sam kontekst emocjonalny chwili oraz kon­testacyjny rodowód teatralny Lecha Raczaka, zdawało się zapowiadać albo spektakl wydarzenie, albo też artystyczno - interpretacyjny skan­dal.

Obawiam się jednak, że przedstawienie to w sumie przyniosło rozczarowanie. I to rozczarowanie dla obu stron, bo zarówno dla wyznawców Lecha Raczaka z Te­atru Ósmego Dnia, jak i dla stałych bywalców Teatru Pol­skiego, którzy również chyba czego innego oczekiwali.

"Proces" Franza Kafki w reżyserii Lecha Raczaka jest spektaklem jak gdyby pęknię­tym od wewnątrz. Dwie jego podstawowe części składowe - to wszystko, co wiąże się z inscenizacją, z rucham scenicznym, plastyką, zagospodarowaniem przestrzeni oraz to, co jest samym aktorstwem, budowaniem sy­tuacji i związków zachodzą­cych pomiędzy poszczególnymi postaciami nie nakładają się wzajemnie na siebie, istnieją jak gdyby w tym przedstawieniu oddzielnie.

Reżyser dokładnie i precy­zyjnie przeniósł książkę na scenę, ale zaproponował dla niej jakby tylko czysto zew­nętrzny kształt teatralny. Sa­mo pole gry, postacie i sce­nariusz przebiegu zdarzeń. I na tym, niestety, poprzestał. Machina teatralna działa więc w tym przedsta­wieniu sprawnie, sceny zbio­rowe mają swój rozmach i dynamikę, ale wszystko to rozgrywa się w planie działań czysto zewnętrznych. Jest beznamiętną relacją, fabułą, scenariuszem, niczym więcej. Przedstawieniu czegoś nie staje. Jest ono po pro­stu pozbawione wnętrza tego wnętrza, które w teatrze wypełnia sobą aktor.

Najłatwiej, oczywiście, całą winą obarczyć wykonawców i na swój sposób nie byłoby to nawet bezzasadne. Wydaje się jednak, że główna przy­czyna owego odczucia niedo­sytu, jakie towarzyszy nam podczas spektaklu leży gdzie indziej, a mianowicie w sa­mej koncepcji inscenizacyjnej prozy Franza Kafki. Zakłada­ła ona, jak sądzę pokazanie wprost kafkowskiej wizji świata zdehumanizowanego i ubezwłasnowolnionego stra­chem, który degraduje jedno­stkę i zatraca stopniowo jej osobowość, właśnie poprzez odebranie aktorom prawa do posiadania własnej osobowoś­ci scenicznej oraz rozerwanie więzów partnerskich pomiędzy poszczególnymi odtwórcami spektaklu. Przedstawie­nie Lecha Raczaka istotnie ukazuje nam ów proces rozpadu osobowości poprzez presję psychiczną nieustannego za­grożenia i niemożności buntu, który zawsze obraca się przeciw jednostce i pogrąża ją tylko wobec sądu, ale poka­zuje to w sposób mało inte­resujący teatralnie. Każdy z bohaterów spektaklu istnieje w tym przestawieniu sam dla siebie. Nie ma więc w nim ról, są tylko postacie. Bo postać każdy z aktorów jest w stanie stworzyć sam, ale rola jest zawsze kreacją wspólną. Jego i partnera. Lech Raczak zbudował ten spektakl nie poprzez aktora i dla aktora, ale na podsta­wie własnej koncepcji i sce­nariusza.

Jeśli mamo to kilka ról i postaci mogło jednak zai­stnieć w tym przedstawianiu, to jest to zasługą oso­bowości aktorskich wyko­nawców. Mimo wszystko, bro­ni się bowiem w tym przed­stawieniu Janusz Łagodziński w roli Józefa K., zwłaszcza w tych momentach w których ma do kogo grać np. w sce­nie publicznego przesłuchania w sądzie. Na tle programowo chłodnych i bezosobowych postaci drugiego planu przebijają się też aktorzy o bardziej wyraziście zarysowanej oso­bowości: Aleksander Błaszyk w roli Księdza, Irena Grzonka jako Pani Grubach, Sta­nisław Raczkiewicz jako Block, Adam Krajewicz - Adwokat. Broni się też swoimi racjami plastycznymi, surowa : funk­cjonalna scenografia Wojcie­cha Wołyńskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji