Artykuły

A publiczność tyłem

Na "Popcorn" w reżyserii Anny Au­gustynowicz do Grudziądza jecha­łam z przekonaniem, ze przed tea­trem stoczę bitwę o dostęp do drzwi wejściowych. Bitwy nie było.

Było natomiast dużo pustych miejsc - jakieś pół teatru. Dlaczego Grudziądz nie zainteresował się swoim niecodziennym gościem, podczas gdy ludzie jeżdżą przez pół Polski na spektakle Augustynowicz, nie mam pojęcia. Może dlatego, że takie nazwiska jak Hanuszkiewicz czy Janda wszystkim obiły się o uszy, a z młodym pokoleniem re­żyserów jest gorzej. Szkoda, bo ta­ka okazja może się szybko nie po­wtórzyć.

Anna Augustynowicz przyjechała jako gość Konkursu na Grudziądzki Sezon Teatralny. Związana jest ze szczecińskim Teatrem Współcze­snym, a należy do pokolenia reży­serów po trzydziestce, tworzącego bezkompromisowy, ostry teatr. Taki teatr nie zawaha się posadzić pu­bliczności tyłem do widowni i poka­zywać jej spektaklu w lustrze (przedstawienie "Co się dzieje z mo­dlitwami niegrzecznych dzieci?"). A Goplanę przemieni w dziewczę techno, zasiadające na fotelu w wir­tualnym hełmie ("Balladyna").

Takie zabiegi nie są kolorową etykietką do pustego pudełka: w lu­strze przecież ogląda się siebie. An­na Augustynowicz mówi więc: to o was, panie, panowie. Goplana techno też nie jest figurą stylistycz­ną: czy istnieje inny świat, poza wy­kreowanym? Czy istnieje jakiś PRAWDZIWY świat - pyta Augusty­nowicz, gdy na Balladynę, zamiast pioruna pada grad fotoreporterskich fleszy. Z kolei głośny spektakl "Moja wątroba jest bez sensu albo zagła­da ludu" pismo "Teatr" uznało za wy­darzenie sezonu 96/97.

No, a "Popcorn"? Przypomina "Urodzonych morderców" - tu też para ubrana w skóry zabija zupeł­nie przypadkowych ludzi. Tylko że w "Popcornie" mordercy zabijają, bo napatrzyli się w kinie na sceny przemocy: "Bo ja ci powiem, że mnie to cholernie kręci... rozglądam się po kinie i widzę, że innych łebków też, że ich bierze, jak cholera. Każdego aż swędzi, żeby wycią­gnąć gnata i strzelać" - mówi Way­ne. A mówi to do reżysera takich właśnie filmów, laureata Oskara, którego trzyma na muszce. Wayne wymyślił świetny sposób, by naród amerykański oczyścił go z winy: wystarczy, że reżyser weźmie winę na siebie. Sprowadza więc kamery, inscenizuje debatę, a widzom każe osądzać.

Augustynowicz bardziej chyba za­skakuje krytykę, niż szokuje widza, na­wet nieprzygotowanego. Bo widz zna język, którym mówi się do niego ze sceny: z telewizji, kina, dyskotek i ulic. Nie dziwią go problemy - te u Augusty­nowicz nigdy nie są wyjęte z lamusa. I właśnie za aktualność, a także prze­kraczanie granic konwenansów i ste­reotypów, Anna Augustynowicz zosta­ła laureatką Paszportów "Polityki".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji