Artykuły

Naprawdę warto

Telewizyjny talk-show decyduje o życiu ludzi, mordercy są gwia­zdami showbiznesu - czy świat zwa­riował?

Diagnoza stawiana przez Annę Augu­stynowicz w "Popcornie" Bena Eltona jest jednoznaczna.

Polska prapremiera "Popcornu" odby­ła się w szczecińskim Teatrze Współczes­nym w czerwcu tego roku, jednak dopie­ro teraz sztuka na dobre wchodzi do re­pertuaru. Zagości w nim zapewne na dłu­go, bo porusza w atrakcyjnej formie waż­ki i stale aktualny problem odpowiedzial­ności.

W domu Bruce Delamitriego (Mirosław Guzowski), reżysera filmowego nagro­dzonego właśnie Oscarem za pełen prze­mocy film, pojawiają się niespodziewa­nie Scout (Katarzyna Bujakiewicz) i Way­ne (Grzegorz Falkowski) - "mordercy z supermarketu". Twierdzą, że współwin­ny ich działalności jest Delamitri - zainspirował ich właśnie jego film. Grożąc zabiciem Farrah - żony reżysera (Beata Zygarlicka) i Velvet - ich córki (Ewa Sob­czakówna) wymuszają przeprowadzenie przed kamerami telewizji swego rodzaju talk-show - to widzowie mają osądzić, kto właściwie ponosi odpowiedzialność za dokonane zbrodnie.

Nieodparte skojarzenie pod względem treści, jakie nasuwa się po obejrzeniu szczecińskiego spektaklu, to oczywiście film "Urodzeni mordercy" Olivera Sto­ne'a. Przesłanie "Popcornu" jest podob­ne - to potęga mediów wykreowała na masowych bohaterów morderców, po­nieważ to my - odbiorcy - domagamy się coraz większej dawki okrucieństwa, gwałtu, przemocy. Jednak w filmie sa­tyra zamieniła się w okrucieństwo, a ,,Popcorn" nie traci swojej ironii.

Scout w interpretacji Katarzyny Buja­kiewicz to tylko pozornie głupiutka "lal­ka Barbie", wpatrzona w swojego ma­cho. Pod infantylizmem ukrywa się bez­względność równa tej, jaką okazuje Wayne. Ten ostatni, chociaż momenta­mi udaje "świra", jest konsekwentny w swojej grze. Grzegorz Falkowski z trudną do zaprzeczenia logiką wywo­dzi własną interpretację wydarzeń. W ze­stawieniu z nią racje Delimitriego, opie­rające się na ogólnie przyjętych zasa­dach, to zbiór banalnych komunałów. Delamitri w interpretacji Mirosława Gu­zowskiego, wygłaszający speach o wol­ności wypowiedzi artysty, to oczywisty kabotyn. Nabiera odwagi dopiero w mo­mencie, kiedy czuje za sobą potęgę te­lewizji.

Świetna jest Grażyna Madej jako Brooke - "króliczek" Playboya, która za wszelką cenę i w najmniej sprzyjających okolicznościach chce udowod­nić, że jest aktorką.

Swoje "pięć minut" ma także publicz­ność na widowni, która odgrywa w spek­taklu różne role: a to ofiar "morderców z supermarketu", a to publiczności na oscarowej gali, czy w końcu widzów przed telewizorem - sędziów "morder­ców z supermarketu".

Czy warto więc wybrać się na "Pop­corn" we Współczesnym? Odpowiedź brzmi: naprawdę warto!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji