Artykuły

Wiecznie "zakręcona"

"Kiedy doszła do wniosku, że łzami jej bohaterki można by już wypełnić sporą wannę, odeszła z serialu "Plebania". W "Camera Cafe" ujawnia swój komediowy talent, a w spektaklu "Biznes" w warszawskim Teatrze Komedia pokazuje się z jeszcze innej strony... Z Karoliną Muszalak rozmawia Jacek Wakar.

- Każdy odcinek "Camera Cafe" trwa zaledwie siedem minut. To chyba nie ułatwia Warn zadania?

- Dlatego musimy bazować na naturalnych odruchach. Często na różne sytuacje reagujemy spontanicznie, bo nie ma czasu na nieustające powtórki.

- Jakie cechy swego charakteru wykorzystujesz w tej pracy?

- Jestem wiecznie "zakręcona", wpadam gdzieś w biegu i nie do końca wiem, o co chodzi. Rzadko gościłam na planie i ogólnie dobrze znane sprawy były dla mnie tajemnicą. O wszystko musiałam więc pytać. Z tego zderzenia wynikło może coś bardzo zabawnego. Zagrałam "nieprzytomną" dziewczynę, z trudem kojarzącą, co właściwie się dzieje.

- Twoja rola jest zupełnie inna od tej z "Plebani". Czemu się na nią zdecydowałaś?

- Potrzebowałam zmiany wizerunku. Udowodniłam już chyba, że potrafię płakać i wzruszać. Postanowiłam spróbować czegoś diametralnie innego i stąd właśnie komedia.

- W życiu też potrzebujesz ciągłych zmian?

- O tak. Uwielbiam, gdy coś się dzieje. Stanie w miejscu wręcz mnie zabija. W "Plebanii" dużo się nauczyłam. Jednak zdecydowałam się odejść, choć nie jestem aktorką przebierającą w propozycjach. A mimo to zaryzykowałam, chociaż, poza dwoma spektaklami w Teatrze Komedia, nie miałam wtedy nic w zamian. To był wariacki krok, ale się udało.

- Czujesz się aktorką teatralną czy filmową?

- Skończyłam wrocławską PWST, więc siłą rzeczy teatr jest mi bliski. Na razie jednak najwięcej pracuję w telewizji. I oczywiście marzę o dużym filmie, bo kino daje przecież zupełnie inne możliwości.

- Uroda pomaga czy przeszkadza aktorkom?

- Nie wiem. Mnie na pewno przeszkadza mój wzrost. Z jego powodu ominęło mnie już kilka ról, przede wszystkim w teatrze. Tłumaczyłam nawet, że przecież można to wykorzystać, choćby w komedii, łącząc mnie w parę z dużo niższym partnerem. Reżyserom filmowym natomiast przypominałam, że Humphrey Bogart grywał z kobietami o wiele wyższymi od siebie. Poza tym Geena Davis czy Urna Thurman też są wysokie i nikomu to nie przeszkadza.

- A może wykorzystywałaś swój wzrost np. w sporcie?

- Nie. I nigdy nie byłam modelką (śmiech).

- W "Biznesie" grasz luksusową prostytutkę...

- Miałam mnóstwo wątpliwości, nie mogłam uchwycić charakteru postaci, bo hasło "prostytutka sado-maso" nie mówi nic o jej cechach. Staram się pokazać ją jako zwykłą dziewczynę, trochę prostacką czy nawet prymitywną, ale po prostu ludzką. Problemem był też kostium. Lateks się kleił do ciała, musiałam nauczyć się chodzić na 18-centymetrowych obcasach. Z początku myślałam tylko o tym, żeby się nie przewrócić. I pierwszy raz do tego stopnia się rozebrałam. Nie jestem pruderyjna, ale czasami słyszę niecenzuralne komentarze z widowni. Chciałoby się od razu ostro odparować, a trzeba znosić te z honorem. Na szczęście przełamałam się i teraz stać mnie, by bawić się tą rolą szukając smaczków i niuansów.

CIEKAWOSTKI

Wszystkim, którzy lubią Karolinę Muszalak, warto doradzić wizytę w warszawskim Teatrze Komedia. Aktorka gra w farsie "Biznes" oraz w musicalu "Chicago"".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji