Artykuły

Voiceover w piwnicy

Klub Komediowy po raz kolejny przyciągnął do swojej piwnicy tłumy. Tym razem za sprawą niemal legendarnej już pozycji - "Bitwy na dubbingi" - pisze Edyta Werpachowska w portalu Teatr dla Was.

Formuła wieczoru jest bardzo prosta: jeden prowadzący, ośmiu zawodników, siedem klipów filmowych "o jakości nieoczywistej", mikrofon i improwizacja na najwyższym poziomie. Tym razem Klub nawiązując do matur postanowił zaprezentować publiczności fragmenty nieudanych ekranizacji lektur szkolnych. Co z tego wyszło? Mieszanka wybuchowa!

Za filmową selekcję odpowiadał samozwańczy Profesor Walos - jak sam się określił "miłośnik kina klasy K jak kasztański". Publiczność mogła zobaczyć m.in. fragmenty "W 80 dni dookoła świata Michaela Adersona" z 1956 roku, "Test pilota Pirxa" Marka Piestraka i nieocenione polskie klasyki - "Przedwiośnie" Filipa Bajona i "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza.

Bitwa podzielona była na cztery rundy - w każdej z nich z tym samym fragmentem filmu mierzyła się para improwizatorów, którzy oglądali wybraną część ekranizacji po raz pierwszy (podczas popisu improwizatorskiego swojego przeciwnika przebywali w mitycznym "wyciszonym pokoju" rodem z "Familiady"). Po każdym z pojedynków o tym, który zawodnik przechodził do następnego etapu decydowała intensywność braw publiczności (tu z kolei formuła brawomierza zaczerpnięta z "Od przedszkola do Opola"). Dzięki różnorodności improwizatorów i krótkim fragmentom wyświetlanych filmów na "Bitwie na dubbingi" nie sposób było się nudzić. Dobrym pomysłem okazało się też dubbingowanie tego samego fragmentu filmu przez dwie osoby - dało to możliwość porównania, a jednocześnie czas na wyłapanie przez widzów większej ilości filmowych niuansów.

Brawa należą się przede wszystkim improwizatorom - ich zdolność do budowania historii na podstawie zaskakujących ich ciągle obrazów jest niesamowita. Nie wszyscy zawsze wyczuwali tempo zmiany akcji w filmowych fragmentach, ale wedle jednej z podstawowych zasad improwizacji - nawet małe niepowodzenia nie były w stanie ich zatrzymać: rumieniec wstydu czy zażenowania nie pojawił się na ich twarzach ni razu. Wszystkie z zaprezentowanych dubbingów były na wysokim i bardzo zabawnym poziomie, chociaż podczas wieczoru wyróżnić można było kilka prawdziwych "killerów" wywołujących niepohamowane salwy śmiechu na widowni.

Podsumowując, "Bitwa na dubbingi" to świetna rozrywka i idealna propozycja na sobotni wieczór bez zobowiązań. Okazuje się, że dubbingi dziwnych filmów potrafią dostarczyć niezłej frajdy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji