Artykuły

Wenecja last minute

"Sługa dwóch panów" w reż. Rimasa Tuminasa w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Przymierający artystycznie warszawski Teatr Studio czekał na litewską gwiazdę reżyserii Rimasa Tuminasa jak na złoty deszcz. Na fali tych oczekiwań powstała jednak zgrabna fantazja, która ani nie zapłodni twórczo zespołu, ani nie zaspokoi spragnionej cudu publiczności.

Sztuki Carlo Goldoniego (1707-93) to typowy przykład morderstwa z miłości. Wenecki pisarz i prawnik, chcąc ocalić ginący gatunek komedii dell'arte (oparty na improwizacji w ramach prowizorycznego scenariusza i stałego zestawu postaci), ostatecznie go przyszpilił i unieruchomił niczym zbieracz motyli. To, co wcześniej powstawało na oczach widzów dzięki fantazji wykonawców, spisał w postaci kompletnych tekstów.

Historia Beatrycze (Agnieszka Grochowska), która za ukochanym Florindem (Rafał Cieszyński) opuszcza Turyn w męskim przebraniu, była dla włoskiego autora tylko pretekstem. Chciał on przede wszystkim pokazać najważniejsze charaktery komedii dell'arte: gapowatego sługę o niepohamowanym apetycie i za długim języku Truffaldina (Wojciech Zieliński [na zdjęciu]), skąpego, pokracznego ojca Pantalone (Andrzej Mastalerz), przemądrzałego Doktora (Janusz Stolarski) i romantycznych kochanków (Klarysa - Monika Obara, Sylwiusz - Michał Bieliński).

Rimas Tuminas, reżyserując jedną z najsłynniejszych komedii Goldoniego, powrócił do konwencji komponowania przedstawień z gotowych elementów. Niestety, w jego "Słudze dwóch panów" nie ma aktorstwa dell'arte, jest raczej reżyseria dell'arte. Tuminas, mając do dyspozycji zaniedbany zespół i niewiele ponad miesiąc prób, zmontował spektakl z kilku sprawdzonych chwytów. To nie szalona Wenecja czasu karnawału, ale Wenecja last minute, ciasna, dwugwiazdkowa, ze znudzonym przewodnikiem i popsutą klimatyzacją.

Cały spektakl rozgrywa się zresztą na walizkach. Stare kufry pozostawione przez kilkanaście pokoleń turystów pokrywają szczelnie podest, na którym koncentruje się akcja. Jeśli jednak podwyższenie miało sugerować, że wokół znajdują się kanały, to trafiliśmy chyba na okres suszy. Kanałami biegają słudzy i dostojni panowie, toczą się w nich bijatyki, dopełniają interesy i zaloty. Susza wyjaśniałaby zmęczenie, senność i powolność, jaka przepełnia trzygodzinny spektakl. Aktorzy wydają się kukiełkami ulicznego teatrzyku napędzanymi przez rytm akordeonu. Gdy muzyka zwalnia, opadają z sił albo powtarzają w nieskończoność rozpoczęte czynności.

Dużą szansą było zderzenie trzech typów kobiecych - wyemancypowanej Beatrycze, infantylnej Klarysy i słodkiej pokojówki Smeraldiny (Joanna Pierzak). Szansą niewykorzystaną. Beatrycze ryczy, szasta czarnym płaszczem, kręci wąsa i wywija szpadą. Wystarczy jednak, by obok zjawił się Florindo, a topnieje z rozkoszy. Grochowska gra technicznie, bez przekonania. Absurdalnie wypadł też feministyczny manifest ślicznej, uśmiechniętej Smeraldiny. Zalotny głosik podważał każde słowo o wyższości płci pięknej. W rolę Klarysy sprawnie wpasowała się za to napuchnięta i nadąsana Monika Obara. Widać, że pod sukieneczką trzylatki szaleją bardzo dorosłe popędy. Ogromną fantazją wykazał się też młody Wojciech Zieliński, tytułowy sługa. Zwinny, energetyczny, swobodnie przechodzi z roli pakułowatego głuptasa do przerysowanego zniewieścienia a la kabaret Mumio.

Przedstawienie przypomina szybki spacer po galerii obrazów, gdzie w biegu mignie na chwilę kostium z Goi, maska z Guardiego, pejzaż Canaletta, roztańczona grupa z Watteau. Reżyser podrzucił do tego kilka drobiazgów z galerii sztuki współczesnej, np. gumowego członka. Ustawił kilka świetnych scen, jak walka w manierze "zwolnionej taśmy" czy serwowanie posiłków dwóm panom naraz pokazane jako aria operowa a rebours.

Spektakl Tuminasa zmienia się momentami w baśń, sen, sentymentalną podróż. Nie ma jednak tej magii i siły, jaką w komediowej konwencji udaje się osiągnąć Piotrowi Cieplakowi (np. w "Słomkowym kapeluszu"). W dużej mierze to problem zespołu. Oprócz wzywania zagranicznych cudotwórców w Teatrze Studio przydałaby się solidna orka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji