Artykuły

Między Gogolem i Dostojewskim

Twórczość Aleksandra Suchowo-Kobylina należy do wielkiego nurtu rosyj­skiej literatury realizmu krytycznego. Można do­strzec w jego sztukach punkty styczne z komedia­mi i opowiadaniami pe­tersburskimi Gogola, lecz jest w "Śmierci Tarełkina" także niejeden motyw współbrzmiący z wielkimi powieściami Dostojewskiego, z ich głębokim realiz­mem.

"Śmierć Tarełkina" wymie­rzona jest w ów świat car­skich czynowników, zdemora­lizowany i skorumpowany do dna, w którym człowiek czło­wiekowi był wilkiem. Bohdan Korzeniewski insce­nizował przed laty "Śmierć Tarełkina" z Jackiem Woszczerowiczem w roli głównej, jako utwór surrealistyczny, trochę niesamowity i prawie metafizyczny. Dziś wczytał się głębiej w tekst Suchowo-Ko­bylina i potraktował go bardzo realistycznie, zwyczajnie, "bez cudów". To, co mogło trącić metafizyką, okazało się zwy­czajną mistyfikacją, to co wy­dawało się nadrzeczywistością - stało się aż nadto prawdzi­wą rzeczywistością. Tak zagrali również aktorzy. Woszczerowicz był w roli Ta­rełkina niesamowity. Miał w sobie coś z wilkołaka, demona, upiora. Tarełkin w wykonaniu Zbigniewa Zapasiewicza był tylko cynicznym, cwanym oszustem, groźnym szantażystą, który mógł zniszczyć każdego, kto stanąłby na jego drodze. Znakomitego partnera znalazł w Bogdanie Baerze (Rasplujew). Ich rozmowa w pierw­szej części przedstawienia stanowiła prawdziwy majstersztyk realistycznej gry satyrycznej, na wąskiej grani pomiędzy tym, co jeszcze dopuszczalne, a tym co trąci szarżą. Na szcze­gólne uznanie zasługuje pantomimiczna scena żarłocznej fantasmagorii Rasplujewa. W drugiej części przedsta­wienia na pierwszy plan wy­suwa się Józef Nowak w roli komisarza policji. Z przyjem­nością zaobserwować można rozwój sztuki scenicznej tego wybitnego już dziś aktora. Je­go kunszt oczyszcza się ze wszystkiego, co zbędne, staje się coraz precyzyjniejszy i szlachetniejszy. Szczególnie w scenie przesłuchania świadków i w rozmowach z Rasplujewem jest Nowak wręcz znakomity.

Bardzo ważną w "Śmierci Tarełkina" rolę generała Warrawina gra Ryszard Pietruski. Wydaje się, że ten bardzo uta­lentowany aktor nie został tym razem dobrze obsadzony. Warrawin jest przecież najgroź­niejszym drapieżnikiem w tej galerii łajdaków, jaką prezen­tuje sztuka Suchowo-Kobylina. To on pozostaje na placu boju, jako jedyny i niepodzielny pan sytuacji. Pietruski obniżył jego wymiary i rangę. Sądzę, że ro­la ta wymaga aktora o naj­większej umiejętności masko­wania swojego prawdziwego oblicza; tu obłuda powinna być doprowadzona do per­fekcji.

Przedstawienie jest ostre, zjadliwe i skłania do refleksji nad czasami dawnymi i now­szymi. Bohdan Korzeniewski, który ma tak duże zasługi dla przyswojenia twórczości Su­chowo-Kobylina polskiemu teatrowi dzięki pamiętnym in­scenizacjom "Śmierci Tarełki­na" z roku 1949 i "Sprawy" w Teatrze Nowym w Łodzi, doda! do tej listy nowy sukces. Tym razem jest to spektakl komuni­katywny i jasny, którego saty­ryczna wymogą czytelna jest dla każdego. Mniej w nim gro­teski, więcej prawdy podanej wprost 1 bez żadnych cudzy­słowów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji