Artykuły

Świat z dawnych gobelinów

"Satiro e Corisca" w reż. Jadwigi Leśniak-Jankowskiej w Krakowskiej Operze Kameralnej. Pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.

Dawne instrumenty delikatnie pieszczą ucho. Cztery pary młodych, urodziwych ludzi bawią się tańcem. Podskoki, ukłony, dostojne promenady i szybkie pogonie za partnerką służą grze miłosnej. Wszystko jest jasne, choć nic niedopowiedziane do końca.

W takiej zabawie można stracić poczucie czasu. Płynie on zresztą w zupełnie innym niż dzisiejsze tempie, znacznie wolniejszym, mimo iż ludzie przełomu XVI i XVII wieku mieli przecież świadomość krótkości i kruchości swego żywota. A może właśnie dlatego ci, którzy mogli sobie na to pozwolić, tak wiele czasu poświęcali różnym formom rozrywki, wśród których muzyka, taniec, maskarady, a w końcu opera jako połączenie tych gatunków zajmowały miejsce naczelne?

Obserwując w sobotę widowisko baletowo-operowe "Satiro e Corisca" na scenie Teatru El-Jot, myślałam o gustach naszych dalekich przodków, a i o tym, że mało się pamięta, iż to właśnie królewski dwór Wazów był - obok włoskich dworów - miejscem kształtowania się i rozwoju opery europejskiej.

Krakowska Opera Kameralna zainstalowana w Teatrze El-Jot przypomniała utwór Tarquinia Merli, włoskiego kompozytora działającego na dworze Zygmunta III i królewicza Władysława. Niewielki duet opowiadający o nieudanych zalotach Satyra do pięknej, ale zdradliwej Coriski, muzycznie przyswajający polskiemu słuchaczowi najnowsze zdobycze włoskiego muzycznego theatrum, Jadwiga Leśniak-Jankowska, autorka scenariusza, a zarazem reżyser i choreograf spektaklu, wzbogaciła instrumentalnymi utworami Merli oraz polskimi tańcami przełomu renesansu i baroku. Całość nazwała "Karnawałową maskaradą na królewskim dworze".

Kameralny spektakl o delikatności bibelotu jest wycyzelowany w każdym szczególe. Piękne stroje Katarzyny Muchy wzorowane na malowidłach z epoki dodają uroku młodym wykonawcom, bardzo dobrze czującym się w dawnej konwencji, jakby co dopiero zeszli z gobelinów wiszących na ścianach. Niewielki zespół instrumentalny grający na instrumentach z epoki przez cały spektakl ni razu nie uchybił wierności muzycznemu tekstowi.

Główni bohaterowie: Anna Krawczyk i Maciej Michalik nie tylko byli zabawni aktorsko, ale i z powodzeniem radzili sobie z trudnym muzycznym recytatywem o nieoczekiwanych dla dzisiejszego ucha zwrotach melodycznych i harmonicznych. Wprawdzie w kilku momentach najżarliwszego sporu ekspresja aktorska przeważyła nad poprawnością wokalną, ale kładę to na karb premierowych emocji.

Muzyczne widowiska przygotowywane przez Jadwigę Leśniak-Jankowską w jej autorskim Teatrze El-Jot zajmują szczególne miejsce na mapie teatralnej Krakowa. Są zakorzenione w przeszłości, nieśpieszne, nieepatujące widza ekstrawagancjami, a przecież mają odbiorców. Widać nie w każdym tkwi potrzeba krzyku i wulgarności, a raczej tęsknota za urodą widowiska, perfekcją i elegancją wykonania. Komu takie tęsknoty bliskie, powinien zawitać do piwnic przy ulicy Miodowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji