Artykuły

Marszałek Przybylski broni nowego szefa Teatru Polskiego: Dajcie szansę Morawskiemu

- Nowy dyrektor został odrzucony przez swoje środowisko jeszcze zanim zaczął cokolwiek robić - marszałek województwa Cezary Przybylski broni wyboru Cezarego Morawskiego na szefa Teatru Polskiego.

Magda Piekarska: Herbata miętowa czy z cytryną?

Cezary Przybylski: Wybieram dwa w jednym - trochę mięty, trochę cytryny.

Pytam, bo to tytuł jednej ze sztuk, które kandydat na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezary Morawski planuje wprowadzić do repertuaru. Oprócz komedii będą tam też poważne tematy, np. odnoszące się do rocznicy pokoju ryskiego.

- Nie byłem członkiem komisji konkursowej, więc nie znam szczegółów żadnej z prezentacji. Ale od członków komisji wiem, że pan Morawski wyraźnie deklarował kontynuację obecnej linii artystycznej. Na pewno zatem nie będzie tak, że repertuar zdominują farsy i narodowe, historyczne tematy. W ofercie repertuarowej Morawskiego znajdzie Pani również utwory Kafki, Mrożka, Olgi Tokarczuk. Każda z trzech scen ma odgrywać nieco inną rolę. Tak jak dziś.

Kłopot w tym, że Cezary Morawski deklaruje współpracę z twórcami, którzy - co dziś wiemy - nie chcą z nim współpracować. Krystian Lupa przerwał próby do "Procesu".

- Przyglądam się temu, co dzieje się wokół teatru i obserwuję niesamowite emocje. Nowy dyrektor został odrzucony przez część środowiska Teatru Polskiego zanim zaczął cokolwiek robić, zanim poznano jego program i pomysły. Przypomina mi się historia spektaklu "Śmierć i dziewczyna" i ówczesne apele, aby nie oceniać przedstawienia, którego się jeszcze nie widziało. To bardzo zły zwyczaj. Warto też przypomnieć, że kiedy Krzysztof Mieszkowski rozpoczynał swoją pracę w Teatrze Polskim dziesięć lat temu nie miał ani olbrzymiego dorobku, ani doświadczenia w zarządzaniu. Mimo tego poziom artystyczny, jaki za jego kadencji osiągnął nasz teatr, jest imponujący. Cezaremu Morawskiemu także trzeba dać szansę, a dopiero później oceniać. Człowieka łatwo zniszczyć złym słowem. Tych złych słów padło w ostatnich dniach bardzo wiele. Trochę jestem zaskoczony, bo te okrutne słowa wypowiadają po części artyści, ludzie z natury przecież bardzo wrażliwi.

Przez pana przemawia troska o kandydata na dyrektora, przez tych, którzy go krytykują - dbałość o teatr, który - ich zdaniem - może nie wytrzymać tej zmiany. Z Polskiego już odchodzą aktorzy.

- Nie. Mówię o jakości debaty na temat kultury. O używanym języku i okazywanym braku szacunku dla drugiego człowieka. A moja troska dotyczy całości funkcjonowania teatru - aspektów artystycznych i ekonomicznych, bo za te również odpowiadamy. I my, i dyrektor. A tu sytuacja jest skomplikowana. Bardzo cenię dokonania zespołu Teatru Polskiego. Jego osiągnięcia w kraju i zagranicą są powodem do naszej dumy. Wysoki poziom artystyczny to oczywiście w dużej mierze efekt pracy Krzysztofa Mieszkowskiego. I za to dyrektora Mieszkowskiego cenię. Jako marszałek muszę jedna oceniać nie tylko poziom artystyczny, ale także stać na straży finansów publicznych. A tu mamy ogromny problem od wielu lat. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat z dyrektorem, niestety bez skutku. W tym roku na półmetku mamy ponad 1,2 mln złotych długu. Teatr jest w dramatycznej sytuacji finansowej nie po raz pierwszy. Podobne problemy z dyrekcją Teatru Polskiego miały wszystkie poprzednie zarządy województwa. W obecnej sytuacji finansowej województwa nie możemy sobie pozwolić na to, żeby co roku spłacać długi Teatru Polskiego.

Ale przecież Cezary Morawski oparł swoją koncepcję zarządzania na założeniu, że ten dług zostanie spłacony przez organizatora.

- Oczekiwania a możliwości to dwie różne rzeczy. W obecnej sytuacji jest mocno wątpliwe, żebyśmy mogli sobie pozwolić na spłatę tak dużego zadłużenia. Teatr dysponuje rocznym budżetem w wysokości prawie 15 mln złotych. To dość duże środki. Przy umiejętnym gospodarowaniu oraz dodatkowym pozyskiwaniu pieniędzy z innych źródeł mogą zapewnić funkcjonowanie na bardzo przyzwoitym poziomie. Jako samorząd jesteśmy w czołówce województw jeśli chodzi o środki przeznaczane na kulturę. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, żeby ta pula w najbliższym czasie jeszcze bardziej wzrosła. Musimy przecież pamiętać, że to jedno z wielu zadań województwa, a budżet jest tak napięty, że każdą złotówkę oglądamy kilkakrotnie, zanim ją wydamy. Moim zdaniem, nie będzie szans na oddłużenie teatru w tym roku. Nowy dyrektor będzie musiał sobie poradzić z sytuacją finansową, jaką pozostawi po sobie obecny. Przy tej okazji warto może przypomnieć, że Krzysztof Mieszkowski podpisał zobowiązanie, zgodnie z którym przekroczenie dyscypliny budżetowej miało skutkować jego zwolnieniem. Nie został zwolniony. Pozwolono mu dokończyć kadencję. Nie mogło być jednej zgody na przedłużenie tego stanu rzeczy.

Ale było też inne porozumienie - z poprzednią minister kultury Małgorzatą Omilanowską - zgodnie z którym rozwiązaniem sytuacji w Polskim miało być stworzenie duetu menedżera i dyrektora artystycznego, którym Mieszkowski miał pozostać. Dlaczego nie zostało zrealizowane? W dodatku konkurs na stanowisko dyrektora naczelnego wygrywa kandydat, który deklaruje łączenie obu tych funkcji.

- Takie porozumienie rzeczywiście zostało zawarte. Idea była taka, żeby rozdzielić obie funkcje - zarządzania finansami i kształtowania repertuaru. Takie rozwiązanie miało zapewnić stabilizację finansów i jednocześnie kontynuację misji realizowanej przez Krzysztofa Mieszkowskiego w charakterze dyrektora ds. artystycznych. To się nie udało, bo Krzysztof Mieszkowski oczekiwał, że nowy szef teatru będzie wobec niego całkowicie uległy, a my szukaliśmy osoby, która będzie dbała o dyscyplinę finansów publicznych. Takie propozycje nie były akceptowalne dla dyrektora Mieszkowskiego. Ta patowa sytuacja i nieszczęśliwy zapis, nakładający na wszystkie strony konieczność uzgodnienia kandydata sprawiła, że realizacja porozumienia stała się niemożliwa. Zmiana polityczna, która się później dokonała, a także to, że Krzysztof Mieszkowski został posłem Nowoczesnej, dodatkowo tę sytuację skomplikowała.

No a teraz jesteśmy po konkursie, wobec którego dwaj członkowie komisji wysuwają zarzuty braku transparentności, pogwałcenia zasad uczciwości, a teatr chce zgłosić sprawę do prokuratury. Pojawiają się mocne słowa, typu: "ustawka".

- Po pierwsze, gdyby oba urzędy rzeczywiście miały jednego, uzgodnionego kandydata, to mogły go powołać bez udziału komisji i bez konkursu. Taka prawna możliwość istnieje, więc zarzut "ustawki" jest zupełnie chybiony. Konkurs miał być sposobem na ściągnięcie najpoważniejszych kandydatów z całego kraju. Niestety atmosfera wokół teatru wiele osób zniechęciła. Ostatecznie było 6 kandydatur. Z tych 6 trzeba było dokonać wyboru. A swoją drogą - nie powinno być chyba tak, że jeśli wygrywa "nasz" kandydat, to jest wszystko w porządku, a jak wygrywa inny, to od razu pojawia się zarzut braku transparentności. Komisja składała się z 9 osób - po dwie z ministerstwa, urzędu, związków zwodowych, stowarzyszeń artystycznych i jednek z sejmiku.

Decyzja, którą podjęto, może budzić wątpliwości, skoro komisja wybiera kandydata na dyrektora teatru w niepewnej finansowej sytuacji, który jako jedyny z całej szóstki miał w przeszłości poważne kłopoty jeśli idzie o zarządzanie finansami.

- Pan Morawski jako jedyny przedstawił komisji zaświadczenie o niekaralności. Nie został przez sąd skazany, a sprawa poruszana przez panią miała miejsce w 2002 roku. Warto też wyjaśnić, że zarzut, jaki postawiono wówczas członkom zarządu ZASP-u dotyczył niewystarczającego nadzoru nad głównym księgowym, który podjął złą decyzję inwestycyjną. Co bardzo ważne - cała kwota została przez ZASP odzyskana, więc de facto nie powstała rzeczywista szkoda.

Sąd uznał pana Morawskiego winnym, choć odstąpił od wymierzenia kary.

- Tak, był winny tego, że obdarzył swojego pracownika zbyt dużym zaufaniem. Jednocześnie sąd wskazał na znikomą szkodliwość zarzucanego czynu i dlatego odstąpił od skazania i wymierzenia kary. To historia sprzed 14 lat. Morawski to z całą pewnością człowiek teatru, wieloletni wykładowca Akademii Teatralnej, aktor mający na koncie wiele ról. W opinii komisji jego koncepcja prowadzenia teatru była najbardziej spójna i kompleksowa.

Całą procedurę wyboru Morawskiego pod dużym znakiem zapytania stawiał od początku wicemarszałek Tadeusz Samborski, który publicznie deklarował wsparcie dla tego kandydata.

- O to trzeba pytać marszałka Samborskiego. Ja wielokrotnie deklarowałem poparcie dla idei rozdzielania funkcji. Mówiłem o tym, że dla mnie optymalnym rozwiązaniem byłoby powierzenie kierownictwa artystycznego Mieszkowskiemu.

Podczas przesłuchania przez komisję Morawski jako jedyny miał pochwalić się, że o prowadzeniu Polskiego rozmawiał z ministrem.

- Nie wiem, czy się chwalił i nie wiem, czy rzeczywiście rozmawiał. Na pewno tworząc koncepcję kandydat musiał oprzeć się na konkretnych danych. Te mógł uzyskać od instytucji finansujących teatr, a więc od ministerstwa i urzędu marszałkowskiego. Jeśli Morawski szukał informacji w ministerstwie, to trudno to oceniać negatywnie.

Na dziś zapowiadany jest protest, przyjadą przedstawicieli środowisk teatralnych z całej Polski. Pojawiły się apele do Cezarego Morawskiego, żeby zrezygnował z kierowania teatrem. Część zespołu deklaruje, że nie wpuści go do teatru. Co wtedy?

- Mam wrażenie, że w dyskusji o przyszłości ciągle jest zdecydowanie za dużo emocji, a za mało merytorycznej refleksji. Dzisiaj wydaje się, że najważniejszy jest uczciwy dialog. Morawski powinien dostać szansę zaprezentowania swojego pomysłu na przyszłe funkcjonowanie teatru. Podejrzewam, że wiele osób, które dziś protestuje, miałoby wtedy zupełnie inne podejście. Znamy zresztą podobne przykłady z przeszłości. Kiedy Ewa Michnik obejmowała dyrekcję Opery Wrocławskiej zespół protestował i też nie chciał zaakceptować zmiany. A dzisiaj wszyscy jesteśmy pod wielki wrażeniem tego, co dokonała.

Czyta pan te głosy krytyczne w sprawie Polskiego?

- Oczywiście.

Trudno je lekceważyć, stoją za nimi poważne nazwiska. Słowa Krystiana Lupy powtarzają "Le Monde" i "Le Figaro". Jeden z francuskich krytyków teatralnych stwierdził, że decyzją komisji konkursowej przenieśliśmy się do krainy króla Ubu.

- W moim odczuciu to zupełnie nieuprawniona krytyka. Nikt przecież z nowym dyrektorem nie rozmawiał. Ten zresztą oficjalnie nie został jeszcze nawet powołany.

W sprawie Polskiego protestują nie tylko artyści - głos zabrali Zieloni, Razem, KOD, a apel pod pana adresem pojawił się też na profilu dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej.

- Chodzi o ten głos, wzywający mnie, żebym nie zaakceptował wyboru komisji? Przecież to absolutnie niedemokratyczne. Ktoś, kto wypisuje takie rzeczy, nie zna przepisów prawa. To też pokazuje, jak bardzo ta sytuacja jest wykorzystywana politycznie.

W całej tej fali krytyki, która spadła na komisję po wyborze Cezarego Morawskiego, nie widzi pan zatem żadnych racji?

- Powtórzę zatem. Gdyby pan Morawski był od początku wspólnym kandydatem ministerstwa i samorządu województwa, to nie byłoby potrzeby ani sensu organizowania konkursu. Powołalibyśmy wybranego kandydata na stanowisko szefa teatru w drodze formalnego porozumienia i sprawa byłaby zamknięta w ciągu kilku dni. Wszystko zgodnie z zapisami ustawy.

Pozostaje pytanie, czy wynik konkursu, który środowisko ocenia jako niesatysfakcjonujący, jest wyłącznie naszą winą. Bo przecież może to atmosfera wokół teatru spowodowała, że wielu wartościowych kandydatów zrezygnowało ze startu? Perspektywa konfliktu zniechęciła ich do tego kroku. A szkoda.

Co pan powie jutro protestującym pod urzędem marszałkowskim?

- Już dzisiaj apeluję o spokój i dialog. Cezary Morawski zadeklarował podtrzymanie linii programowej teatru i ja tę deklarację traktuję poważnie. Negatywne emocje nie są dziś nikomu potrzebne. Będę namawiał pana Morawskiego, żeby podjął współpracę z Krzysztofem Mieszkowskim jako dyrektorem artystycznym. Zastanawiam się tylko, czy przy dalszej eskalacji tego konfliktu będzie to możliwe. Problem polega dziś na tym, żeby obie strony chciały tych rozmów.

***

Na zdjęciu: Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji