Express rozmawia z reżyserem Tadeuszem Karwatem
"DZIĘCIOŁ musi ruszać skrzydełkami!... Panie Stachu, za wcześnie!... Kto widział wróbla, który nie lubi wisien? - niech sobie poje trochę!... Żaba skacze nie tak, jak powinna!..."- dziesiątki podobnych uwag padają co chwilę z ust reżysera lalkowego przedstawienia "Wawrzyńcowy sad". Premierę tego widowiska przygotowuje Państw. Teatr Młodego Widza w Poznaniu. Rozmawiamy z reżyserem i inscenizatorem "Wawrzyńcowego sadu" Tadeuszem Karwatem.
Sztuka "O jeżu zaklętym" grana w Teatrze Młodego Widza, dosięga rekordowej ilości 100 przedstawień. Jak to się stało, że teatr Wasz przez tak długi okres czasu nie przygotował żadnej premiery?
- Złożyło się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim stale walczymy z trudnościami osobowymi. Nasz zespół nie jest liczny, a przy tym dotkliwie odczuwaliśmy "płynność kadr". To ujemne w życiu gospodarczym zjawisko daje się i nam we znaki. Tylko, że u nas powstaje płynność na innym podłożu. Co ambitniejszy artysta uważa za punkt honoru przejście do teatru dramatycznego. W przedstawieniu lalkowym nie można się wyżyć - tak przynajmniej niektórzy twierdzą. Przechodzą więc na sceny Teatru Polskiego czy Nowego - czemu zresztą sprzyja połączenie poznańskich teatrów pod jedną dyrekcją.
- Wspólne kierownictwo artystyczne teatrów poznańskich ma dla Teatru Młodego Widza jeszcze inne przykre konsekwencje. Najmniejsza scena traktowana jest po macoszemu. Stąd odpływ najlepszych sił aktorskich, rzadkie premiery itp. Ostatnio Centralny Zarząd Teatrów, Oper i Filharmonii zrozumiał nasze bolączki i przyznał nam w lutym autonomię zespołu artystycznego.
- Wspomniał Pan o poglądzie niektórych członków zespołu, że teatr lalek nie daje możliwości wyżycia się artystycznego! A jaka jest Pana opinia o tej sprawie?
- Stosunek do przedstawień lalkowych pozostanie sprawą subiektywną. Twierdzę jednak, że, wielkim artystą może być również "lalkarz" (przykład Obrazcowa i prof. Skupy - przyp. Red.). Musi jednak podejść do swego zawodu z zamiłowaniem.
Polska scena kukiełkowa odczuwa brak zdolnych "lalkarzy". Luki na tym odcinku wypełnia częściowo szkoła lalkowa w Warszawie. Również nasz teatr zasilono ostatnio 3 absolwentami tej szkoły. Wydaje mi się, że można by sięgnąć do amatorskich zespołów świetlicowych - na pewno znalazłyby się odpowiednie siły.
- A teraz poproszę kilka słów o "Wawrzyńcowym sadzie" Marii Kownackiej.
- Pierwsza próba czytana tej sztuki odbyła się 27 stycznia br. Z lalkami ćwiczymy dopiero od 17 lutego. Każdy aktor wypowiada z pamięci swą rolę i równocześnie porusza lalkę. Trzeba grać z dużym wyczuciem, by dobrze zsynchronizować ruchy lalki z mówionym przez siebie tekstem. Oprawę dekoracyjną "Wawrzyńcowego sadu" przygotowała Irena Pikiel, lalki wykonał Zdzisław Tuczyński z Wałbrzycha. W Wałbrzychu bowiem po raz pierwszy reżyserowałem to przedstawienie. Do Poznania powołano mnie dopiero w końcu roku ub. Oficjalna premiera nowej sztuki lalkowej odbędzie się 28 marca br. Przedtem dajemy jednak kilka przed stawień dla naszych najwdzięczniejszych słuchaczy, dziatwy z przedszkoli. Po premierze oczekujemy w Teatrze Młodego Widza nie tylko na dzieci. "Wawrzyńcowy sad" na pewno przypadnie do gustu również dorosłym - jako barwne, pełne humoru, bajkowe widowisko.