Bambusowy teatrzyk
SIEDMIOOSOBOWA ekipa "Groteski" z trudem lokuje się w samochodzie. Dzisiejszy cel: wieś Morawica. Krakowski teatr lalek "Groteska" pokaże tam swój najnowszy spektakl "Złoto króla Megamona" Podróż mija szybko. W drodze objaśnienia:
- Bo u nas, proszę pani, są szplinty, śrubki, muterki i nity. Nitek nie ma...
Zgoda! - nitek nie ma, bo bohaterowie "Króla Megamona" - piękne lalki projektowane przez Zofię Jaremową - to tzw. jawajki. Ożywia je wyłącznie ręka człowieka, ukryta pod suknią lalki. A szplinty, nity, śrubki i muterki odnoszą się już chyba tylko do dekoracji.
Różne są warunki w których "Groteska" daje przedstawienia. Świetlice i sale nie posiadają odpowiednich scenek dla "jawajek". Dlatego też nieodzowna stała się przenośna, a zarazem pakowna i lekka, a przede wszystkim szybka do rozłożenia scenka z dekoracjami. Scenkę taką "Groteska" sobie zbudowała. Wystarczy parę sprawnych rąk i bardzo niewiele czasu, by móc rozłożyć teatr... Gong! Zaczynamy! Morawiczanie, zwłaszcza ci najmłodsi, którzy siedząc na krzesłach nie sięgają jeszcze nóżkami podłogi, ale i starsi też - patrzą i słuchają z zachwytem. Po przedstawieniu długo nie milkną oklaski - wieś cieszy się z odwiedzin i dziękuje artystom.
Już auto rusza, gdy ktoś gwałtownie otwiera drzwiczki samochodu. Wsuwa się mała główka dziecka:
Kiedy przyjedziecie znowu? Może jeszcze w przyszłym tygodniu?
Ale wsi jest w krakowskim setki. Na "Groteskę", która swe zimowe wyjazdy w teren rozpoczęła, jako
zobowiązanie przedzjazdowe, czekają wszystkie. Nie można więc zbyt często przyjeżdżać w to samo miejsce - a szkoda!