Ofiara obłąkańczej miłości
"Uwaga - złe psy!" w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
W monodramie "Uwaga - złe psy!" Remigiusza Grzeli, w reżyserii Michała Siegoczyńskiego, wykonawczyni Małgorzata Rożniatowska siedzi za stołem i mówi do mikrofonu. Robi to tak sugestywnie, że ani się spostrzegamy, jak mija godzina.
Dramatopisarz Jerzy Szaniawski w wieku 75 lat poślubił o wiele lat młodszą malarkę Anitę Szatkowską. Sąsiedzi nazywali ją Złą Panią na Zegrzynku. Uważali, że usidliła męża obłąkańczą miłością, znęcając się nad nim psychicznie i fizycznie, głodząc i zamykając w komórce.
Na wyraźne życzenie żony lekarze wypisali go ze szpitala, do którego trafił w 1969 r. z udarem mózgu. Odtąd w pokoju podnajętym u obcej rodziny w Warszawie "leczyła" go, karmiąc... rozpuszczonym gipsem.
Po śmierci pisarza wdowa szybko zdewastowała dworek męża w Zegrzynku, wreszcie go podpaliła. W płomieniach zginęło wtedy dwóch młodych mężczyzn. Kobieta trafiła do zakładu psychiatrycznego w Tworkach, skąd uciekła. Ostatecznie znalazła sięw Domu Opieki w Krakowie, gdzie umarła w 1991 r.
Remigiusz Grzela stworzył alternatywną wersję wypadków, opowiedzianych z punktu widzenia Anity Szaniawskiej. Kobieta wyjaśnia motywy postępowania. Choć niewątpliwie obłąkane i tragiczne w skutkach, dyktowane były szczerym uczuciem do podziwianego człowieka.
Bohaterka grana przez Małgorzatę Rożniatowską jest w tym monodramie silną osobowością, jakkolwiek wyciszoną już i pasywną. W przebłysku świadomości płynie jej znaczona rezygnacją spowiedź życia. Po śmierci męża, którego nie udało jej się uratować - doustnie podawany gips miał, zdaniem szalonej, wzmocnić mu kości - życie straciło dla niej sens.
Całość zachowuje strukturę słuchowiska. Ma dodatkowo tę zaletę, że możemy śledzić grę twarzy wykonawczyni. Znakomitej aktorki.