Człowiek do wynajęcia. Rozmowa z Henrykiem Konwińskim - choreografem
Po raz drugi został pan zaproszony do realizacji spektaklu w Operze Wrocławskiej. W "Czarodziejskim flecie" jest pan odpowiedzialny za plastykę ruchu. Na czym to polega?
- Zajmowałem się tym w przeszłości. Między innymi podczas współpracy z Olgą Lipińską przy "Czarodziejskim flecie". Było to wiele lat temu. Moim zadaniem zaś jest sprecyzowanie myśli reżysera w kontekście formy, ruchu plastycznego, ustawienia grup. W tym konkretnym przypadku jest to dla mnie szczególnie trudne zadanie, ponieważ sam kiedyś realizowałem "Czarodziejski flet" i mam swoje wizje związane z tym spektaklem. Jestem obciążony tym obrazem. W teatrze Janusza Wiśniewskiego plastyka jest niezwykle ważna, bo ma on konkretne wyobrażenie o ruchu i trzeba mu się absolutnie podporządkować. Jest to normalne podporządkowanie się myśli reżysera, inaczej być nie może. Trzeba się trzymać jego bardzo precyzyjnej wizji - także ruchu. Staram się go nie zawieść, a to jest trudne, bo muszę się pilnować aby nie "zaszaleć" w jakimś innym kierunku i z pełną dyscypliną trzymać się linii reżysera.
Z pana wypowiedzi wynika, że jest to już pana trzecia realizacja "Czarodziejskiego fletu". Co w tym utworze i w Mozarcie jest takiego, że zdecydował się pan znów przystąpić do pracy nad tym spektalem?
- Ładniej byłoby powiedzieć, że to muzyka Mozarta jest nadrzędną sprawą i bezdyskusyjną. Prościej i skromniej brzmi to, że jestem człowiekiem do wynajęcia. Są propozycje i ja je przyjmuję, po prostu z tego żyję. Inna sprawa, że "Czarodziejski flet" jest czymś wyjątkowym. A tu we Wrocławiu myśl reżysera biegnie innym torem. Gdy zobaczę ten spektakl w całości, to mam nadzieję, że będę radośnie zdumiony.
Z "przecieków" i prób wynika, że ta wrocławska realizacja zaskoczy melomanów...
- Z pewnością melomani takiego "Czarodziejskiego fletu" jeszcze nie widzieli. To fakt
Proszę zdradzić nieco szczegółów.
- Muzyka jest barokowa i obrazowa. W tym zaś spektaklu nastąpi pozbawienie tej barokowości, uproszczenie do maksimum. To będzie po prostu "Czarodziejski flet" Janusza Wiśniewskiego. Tak mogę to określić. Też niecierpliwie czekam na premierę, ciekaw jestem puenty.
Pańskim dziełem jest choreografia w "Widmach", które miały swoją premierę we Wrocławiu na początku sezonu. A potem...
- Był Mozart, czyli "Cosi fan tutte" w Operze Bytomskiej. Był też wieczór baletowy do muzyki Kilara. Kompozytor był obecny na spektaklu i powiedział, że w Bytomiu spojrzał na swoją muzykę jeszcze inaczej. Po premierze we Wrocławiu przystąpię do realizacji dużego koncertu baletowego z okazji Dnia Tańca. Wystąpią tancerze Opery Śląskiej i gwiazdy baletu z Teatru Wielkiego w Warszawie.