Artykuły

Czarodziejski flet Janusza Wiśniewskiego

Dziś i jutro w Operze Wroc­ławskiej odbędą się premiero­we spektakle "Czarodziejskie­go fletu" Mozarta w reżyserii i inscenizacji Janusza Wiśnie­wskiego. Zarówno realizato­rzy, artyści, jak i ci, którym udało się podglądnąć próby, zgodnie twierdzą, że będzie to zupełnie "inna" opera. Jej in­ność polega na odmiennej koncepcji reżysera, odmiennej od tych, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Tego właści­wie można było się spodziewać znając dotychczasowy doro­bek artystyczny Janusza Wiś­niewskiego.

Na naszych łamach rozma­wialiśmy z reżyserem o jego artystycznych wizjach i jego "widzeniu" Mozarta. Janusz Wiśniewski niechętnie mówi o swych planach artystycznych. Nie ukrywa, że boi się zape­szyć.

- Chciałbym także ze swoim zespołem zrealizować jeszcze jedno przedstawienie - powie­dział - i sprawdzić, czy może­my coś wspólnie zdziałać. A może to będzie drugi oddech? Nigdzie nie zostało powiedziane, że jestem reżyserem teatralnym i tak być musi do końca życia. Dziś czuję się tak, jak przed laty, gdy stawiałem pierwsze kroki w teatrze. Wtedy czuliśmy się wszyscy piękni, wolni, młodzi. Mogliśmy wiele robić, bo scena była dla nas pusta, dla nas i dla naszych pomysłów. Z biegiem lat zaczę­ła się ona zapełniać... Teraz za­czął pasjonować mnie film, bo gdy spojrzałem w wizjer kame­ry, okazało się, że za nią jest wolna przestrzeń i można ją "zabudować". Zupełnie innym światem, też pasjonującym, jest opera.

Co dla pana w życiu jest najistotniejsze?

- Odpowiedź jest prosta, wręcz banalna - miłość. I nie chcę, aby to zabrzmiało żartob­liwie. Żona, rodzina, dzieci to są podstawy mego życia, bez nich ginę. Miłość to czasami trudna i bolesna sprawa. Wy­maga cierpienia, trudu, tole­rancji.

Jak rodzina znosi i prze­żywa pańskie artystyczne realizacje?

- Z żoną znamy się od 5 klasy szkoły podstawowej, zna mnie więc doskonale. Lubi czytać biografie i czasami śmieje się, że nic się nie zmieniło w sytu­acji żon, które muszą znosić schizofrenie swoich mężów zajmujących się teatrem, malarstwem, sztuką. Próbuję być normalny, ale na pewno normalny nie jestem. Często teatrowi podporządkowuję swoje bycie.

Zatem żona ma z panem trudne życie?

- Jest ogromnie wyrozumia­ła. Gdy ja tworzę, jej nic nie zwalnia z obowiązków dnia co­dziennego, prowadzenia do­mu, karmienia dzieci. Bierze na siebie ogromne trudy.

Czy dzieci też są uzdol­nione artystycznie?

- Oby nie były, to jest moim marzeniem. Najstarszy syn ma 17 lat, jest humanistą. Młod­szy - ma 7 lat. Niestety, z bó­lem obserwuję u niego cechy urodzonego aktora. O uzdol­nieniach 2-letniej córki trudno jest coś powiedzieć..

Czego panu życzyć?

- Zdrowia, zdrowia..

W premierowych spekta­klach "Czarodziejskiego fletu" w Operze Wrocławskiej usły­szymy między innymi: Jolantę Żmurko, Ewę Czermak, Agnie­szkę Dondajewską, Elżbietę Kaczmarzyk, Radosława Żuko­wskiego, Kazimierza Myrlaka. Kierownictwo muzyczne sprawuje debiutujący we wrocła­wskiej operze Krzysztof Dziewięcki, plastyka ruchu jest dziełem Henryka Konwińskiego. Na scenie wystąpi też Poznański Chór Chłopięcy "Polskie Słowiki" oraz Chór Chłopięcy PSM im. Grażyny Bacewicz we Wrocławiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji