Artykuły

Leppergate

"Tu Wersalu nie będzie!" w reż. Rabiha Mroué w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Szymon Spichalski w portalu Teatr dla Was.

Na scenie rozłożono kilkadziesiąt wycinków z rozmaitych gazet. Jest i "Gazeta Wyborcza", i "Gazeta Polska", opinie z "Polityki" czy popularnego niegdyś "Dziennika". Wszystkie zawierają artykuły, felietony i nekrologi poświęcone Andrzejowi Lepperowi. Dawnemu pracownikowi jednego z pomorskich PGR-ów, założycielowi partii "Samoobrona", społecznemu aktywiście, który zasłynął z wysypania zboża na tory w geście protestu. Z drugiej strony - współczesnemu Nikodemowi Dyzmie, który szturmem wbił się na salony, wchodząc w koalicję z PiS-em i LPR-em w latach 2006-2007. Dzisiaj "Samoobrona" jest marginalną organizacją. Jej dawny lider skończył tragicznie, popełniając samobójstwo w swoim biurze.

No właśnie, czy to na pewno było samobójstwo? - od takiego pytania wyszli twórcy "Tu Wersalu nie będzie!". Do współpracy zaproszono libańskiego reżysera Rabina Mroué. Jego koncept wsparli opracowaniem dramaturgicznym Marta Keil oraz Piotr Grzymisławski. Efektem ich współdziałania jest przedstawienie, które nie tyle odnosi się do samej osoby Leppera, co do jego sylwetki jako medialnej kreacji.

"Tu Wersalu" nie jest pełnowymiarowym spektaklem. Bliżej mu do warsztatowego pokazu z pogranicza performansu i teatru dokumentalnego. W rolę swoistego dziennikarza śledczego wciela się Jan Sobolewski. Aktor nosi przy sobie małą kamerkę, którą filmuje nagłówki i wyimki z artykułów. Cały czas pozostaje jednak sobą. Mówi, że został zaproszony do współpracy przez swoją "fascynację samobójstwami". Przybliża widzom opinie autorów z różnych stron barykady: Marcina Kąckiego, Rafała Ziemkiewicza, Łukasza Warzechy i innych. Czy Lepper był cwaniakiem? Zwykłym chamem? A może zręcznym politykiem, który zgrabnie operował swoim wizerunkiem stosownie do potrzeb? Ciekawym wizualnie środkiem do zobrazowania tego dylematu jest zbliżenie na jedno ze zdjęć. Jedna strona twarzy Leppera jest rozjaśniona, druga wyraźnie przyciemniona. Znakiem scenicznym, który podkreśla nierozwiązalność problemu, jest migający na jednej ze ścian znak zapytania.

Sobolewski próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego lider "Samoobrony" popełnił samobójstwo. Dochodząc do prawdy, przybliża najgłośniejsze cytaty Leppera oraz towarzyszące mu afery. Między innymi frazesy o "zgwałconej prostytutce" czy sprawie seksu za pracę. Pojawiają się wyimki dotyczące bliskich kontaktów polskiego polityka z Łukaszenką. Sobolewskiego zadziwia nekrolog Leppera umieszczony przez związek pielęgniarek, traktując to niemal jak punkt przełomowy: "czemu pielęgniarki, why nurses?".

Mniej więcej w połowie spektaklu następuje zwrot. Aktor wyolbrzymia teorie spiskowe dotyczące śmierci koalicjanta PiS-u. W narysowanej na ścianie tabelce przyjmuje teoretyczny udział pielęgniarek lub kosmitów w samobójstwie lub mistyfikacji zgonu. Medialny chaos uniemożliwia dotarcie do prawdy, zamiast którego pojawiają się coraz bardziej absurdalne hipotezy. Do widza dociera wtedy pytanie: to temu służyło przywoływanie tych wszystkich faktów oraz towarzyszących im opinii? Stwierdzeniu, że i tak nic nie wiadomo? "Tu Wersalu.." zostaje wtedy domknięte specyficznym kontrapunktem. Znajdująca się na widowni Małgorzata Trofimiuk zabiera głos jako anonimowa działaczka "Samoobrony". W jej długim monologu przewijają się nostalgia za PRL-em, poczucie krzywdy zakorzenione w polskiej prowincji w związku ze skutkami transformacji ustrojowej, hołubienie Leppera jako tego, który odważył się w jej imieniu zabrać głos. Jedno można na pewno powiedzieć o polityku ze Stowięcina: udało mu się zagospodarować społeczne emocje.

Pomysłowe zakończenie nie zmienia jednak faktu, że spektakl dryfuje w merytorycznej próżni. Teoretycznie Mroué wraz z zespołem przeprowadził szeroki wgląd w medialną bańkę narosłą wokół postaci Leppera. Niestety, z wszystkich zawartych w "Tu Wersalu" przesłanek wynika naprawdę niewiele. Twórcy nie wgłębili się wnikliwie w strategie medialne. A przecież ciekawe byłoby np. w kontekście przywoływanych słów lidera "Samoobrony" o Trybunale Konstytucyjnym i Kaczyńskim przywołać ich ówczesne tło. Wywiad z 7 lipca 2007 roku ukazał się na dwa dni przed długo planowanym usunięciem Leppera ze stanowiska wicepremiera w związku z aferą gruntową. Wymowne byłoby pokazanie, jak zmieniał się język poszczególnych tytułów w związku z kolejnymi wydarzeniami politycznymi. W przypadku Leppera zadziałał mechanizm podobny do innego ówczesnego koalicjanta PiS-u - Romana Giertycha. Ten ostatni określany jako "faszysta" w związku ze swoimi kontaktami z Młodzieżą Wszechpolską, po rozpadzie rządu i ponownych wyborach nagle zaczął być traktowany jako autorytet przez nieprzychylne mu wcześniej media. Jego ostatni światopoglądowy zwrot tylko to potwierdza.

A tak zostaje tylko nużąca prasówka, którą z powodzeniem można by skrócić o kilkanaście minut. Niewiele daje urozmaicenie w postaci muzycznych wstawek Piotra Wawera juniora i Łukasza Macieja Szymborskiego. Zaciekawić może jedynie wieńczące spektakl odśpiewanie "Marszu Gwardii Ludowej", brzmiące jak naiwna nostalgiczna tęsknota za sprawiedliwością. Chociaż dziwny jest taki tej pieśni symbol.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji