Artykuły

Zb. Rudziński dla Expressu: Nie chciałem niczego burzyć

- "Manekiny" wchodzą na war­szawską scenę w atmosferze sensa­cji, zaciekawienia, podsycanej donie­sieniami o sukcesach wrocławskiej inscenizacji tego dzieła w kraju i za granicą. Co to za opera?

- Po prostu opera. Najzwyklejsza. Utwór, który dośpiewa.

- A jednak powiedział pan o okazji prapremiery, że to dzieło pow­stało niejako w opozycji do opery tradycyjnej. A więc jakie jest?

- Opozycja to za mocne słowo. Miałem skromniejsze zamierzenia, nie chciałem niczego burzyć ani re­wolucjonizować. Z punktu widzenia formy "Manekiny" to opera trady­cyjna. Są w niej fragmenty śpiewa­ne solo, są duety, tercety, kwartety, a także recitatiwy, są partie chó­ralne...

Rzeczywiście opera miała być inna. Inna z tego powoda, że mnie, słuchacza tradycyjnej opery drażni w niej nieprzystawalność wyśpiewywanych treści do same­go śpiewania.

Oczywiście opera już w samym założeniu jest tworem sztucznym, przecież ludzie komunikując się ze sobą, nie śpiewają a mówią. Sko­ro jednak konwencja zakłada po­rozumiewanie się poprzez śpiew, starałem się znaleźć taki temat, który by uprawomocnił tę kon­wencję.

Szukałem, sam sobie zadawałem pytanie: kiedy człowiek może śpie­wać? Wtedy, gdy wyraża jakieś emocje. Kto jeszcze mógłby śpie­wać? - powiedzmy zwierzęta, bo one nie mówią. Szukałem uspra­wiedliwienia dla faktu, że w ope­rze musi się śpiewać. Stąd Schulz, z jego pięknym językiem, ale też z jego wyobraźnią, fanta­styką, symboliką.

- Libretto napisał Pan sam. Czy to bunt kompozytora przeciwko pro­fesji literatów?

- Nie. Ten pomysł, ta konstruk­cja - wszystko było tak mocno związane ze sobą, że trudno byłoby powierzyć tę pracę libreciście. A po­mysł inspirowany jest głównie dwie­ma nowelami Schulza "Traktat o manekinach" i "Manekiny".

- Współczesna muzyka, współczesna proza... Czy nie boi się Pan bariery niekomunikatywności?

- Nie. Bałbym się bardziej, gdy­bym podjął się realizacji tradycyj­nego teatru operowego. Tamten teatr, niezwykle umowny, powsta­wał w innych czasach: nie było ki­nematografii, telewizji, a zatem in­ne były wyobrażenia o sztuce i spo­sobach jej odbioru. Dziś widz jest, jak sądzę oswojony z innym teat­rem, z różnorodnymi językami teat­ralnymi. I na pewno jest w stanie ten teatr odczuć, przeżyć. A ja pro­ponuję mu właśnie nieograniczone możliwości dla gry wyobraźni - kończy Zb. Rudziński.

Przypomnijmy, że pierwszy spek­takl "Manekinów" już w niedzielę 17 bm., a podpisują tę inscenizację Robert Satanowski (kier. muzycz­ne), Marek Grzesiński (inscenizacja i reżyseria), Janusz Wiśniewski (in­scenizacja i dekoracje), Irena Bie­gańska (kostiumy).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji