Artykuły

Teatr, system, władza, śmierć

"Porno" Andrása Visky'ego w reż. Ceziego Studniaka w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marianna Kaźmierczak w wortalu Teatr dla Was.

Spektakl "Porno" w reżyserii Ceziego Studniaka mający premierę w ramach Tygodnia Węgierskiego w Teatrze Nowym zapewne wywoła dyskusję. Nie tylko ze względu na tytuł, ale i na nieco kontrowersyjny plakat. Chodzi głównie o metaforyczny i wielopłaszczyznowy charakter dramatu.

Na Scenę Trzecią Teatru Nowego publiczność wdziera się w małą przestrzeń sceniczną i staje się niemal częścią przedstawienia. Aktorka otoczona jest z trzech stron przez krytyczne spojrzenia widzów, tworzy niebezpieczną bliskość, wprowadza ich do intymnego świata swojej opowieści. W spektaklu "Porno" spojrzenia te są świetnie wykorzystane - publiczność wchodzi w rolę szarej eminencji, będąc jednocześnie pluskwami - narzędziem inwigilacji bohaterki oraz dziećmi, dla których jako artystka przygotowuje własne spektakle.

Na początku było ciało. Ciało ukazane nie w wymiarze seksualnym, a obnażone, rozłożone na czynniki pierwsze. Skrupulatny opis każdej kości zdaje się bardziej obsceniczny od nagości aktorki. Niepokojąca muzyka i światła stwarzają atmosferę niepewności, a bohaterka zamknięta jest w ograniczonej siatką przestrzeni mieszkania - pseudonim Porno wzbudza zastanowienie.

Na pierwszy rzut oka jest to opowieść o kobiecie przytłoczonej przez komunistyczny reżim, jednak rzeczywistość bohaterki staje się o wiele bardziej uniwersalna. Zmagając się z pytaniami o wolność i własne ograniczenia, próbuje uporać się ze swoim mikrokosmosem. Porno daje do zrozumienia, że ma wpływ na swój świat, ale ponad jej pudełkową rzeczywistością jest pewna blokada, wielki brat obserwujący każdy jej ruch.

Przestrzeń staje się tu wielopłaszczyznowa, wręcz metateatralna. Reżyser tworzy wrażenie trzech teatrów w jednym, a Edyta Łukaszewska występuje niejako w kilku rolach. W scenie rzeczywistej, w której opowiada historię, świat jest niespokojny, zachwiany przez muzykę i kolory. Jest to jednak rzeczywistość stabilna, ta najbardziej podstawowa. Porno pojawia się tu w sposób klasyczny, natomiast to, co opowiada, tworzy kolejną scenerię, tę bardziej empiryczną, którą każdy widzi w inny sposób, zdominowany przez grę ciszy i dźwięku, ciemności i światła. Historia bohaterki to historia jej pracy jako aktorki, jej dziecka, a przede wszystkim jej wielkiego cierpienia. Mimo że jej życie znamy tylko z jej słów, a na scenie nie pojawiają się osoby, o których mówi, dzięki aranżacji i wspaniałej grze aktorskiej zdaje się, że wszystko to jest realne. Co ważne, w tym analogicznym świecie pojawia się teatr. Ten drugi teatr, tworzony przez protagonistkę dla brudnych dzieci, zrównuje się z tym prawdziwym, z teatrem tu i teraz, w którym znajdą się widzowie. Wybrzmiewa to tym mocniej, gdy w przerwach pomiędzy scenami reżyser pozostawia widza w ciemności z psychodeliczną, dziecięcą muzyką, która wprowadza niepokój i strach. Taki właśnie obraz tworzonego przez Porno teatru i świata widzianego jej oczami pozostanie do końca spektaklu. Co ciekawe, w tej drugiej płaszczyźnie sztuki zarówno Porno, jak i jej teatr stają się elementami wyobrażonymi, o których świadczą jedynie słowa kobiety na scenie, więc istnienie metateatralnej aktorki oraz metateatru reżyser uzależnia od widza.

Z kolei trzeci teatr, ten alternatywny, widziany oczyma reżimu, stanowi ciekawe nawarstwienie dwóch pozostałych. Okazuje się bowiem, że w podwójny świat sztuki wkrada się dyktatura, która - jak mówi Porno - nawet kiedy jej nie ma, to jest. Ta trzecia rzeczywistość teatralna jest w spektaklu mocno zaznaczona, kiedy aktorka gra agenta SB, występuje w innym pomieszczeniu siatkowego domu, jest inaczej ubrana. Zdaje się, że reżim tak bardzo osacza bohaterkę, że sąsiaduje z nią drzwi w drzwi. "Trzeci teatr" jest więc nieświadomy, Porno nie wie, że opowiadając swoje losy, czy grając dla dzieci, gra także dla dyktatury, staje się jej marionetką.

Balansując między tym, nad czym ma kontrolę, a tym, co pozostaje dla niej nieuchwytne, Porno pozostaje skażona piętnem reżimu, wszędzie doszukuje się zasadzki. Z jednej strony jest to historia o teatrze skazanym na uzależnienie od systemu, sztuce, w którą wbite jest ograniczające spojrzenie władzy, z drugiej natomiast jest to historia o śmierci Człowieka.

Człowiek, opowiedziana miłość Porno, której dziecko - Mężczyznę, bohaterka nosi w brzuchu. Nie bez kozery pozostaje on bez imienia, daje w ten sposób pole do interpretacji. Człowiek, syn komunisty, buntuje się przeciwko systemowi, podejmuje próbę walki o wolność. Łukaszewska wkłada w opowieść o nim potężny ładunek emocjonalny, dzięki czemu każde jej słowo brzmi jak aforyzm. Tak ukazany staje się uniwersalny. Człowiek to każdy z nas. Uniwersalny jak cała wymowa spektaklu, mimo historycznego osadzenia dramatu jest on boleśnie bliski, skłania do wielu pytań. W świecie Porno pojęcie wolności koliduje z prawem do bycia sobą, do manifestowania siebie. Seksualność, poczucie niepokoju i brak wolności - można powiedzieć, że reżyser splata ręce Freuda, Kafki, Orwella i pozostawia przy tym widza samego sobie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji