Artykuły

Dobrze i źle o Czarnym Jeziorze

"Tajemnica Czarnego Jeziora" nie należy do "złotej serii" przedsta­wień, do których zdołała nas już przyzwyczaić "Groteska". Sama baśń K. Borysowej w opracowaniu Wł. Jaremy jest nawet ładna, ale poszczególne jej elementy są ograne, ileż razy już wi­dzieliśmy na tej scenie młodego Iwana - szewczy­ka, który uszczęśliwić chce świat, albo ostrą satyrę na władcę, albo złe wiedźmy i diabli ki. Są to już schema­ty, które zubożają wieloplanowy ob­raz świata. Reper­tuar to pięta achillesowa każde­go ambitnego tea­tru, zdaje sobie z tego sprawę dyrekcja "Groteski" zwra­cając się w pro­gramie do swych młodych odbiorców z prośbą aby donieśli jej jakie sztu­ki pragnęliby oglądać na scenie tego teatru. Należy przyklasnąć tej ini­cjatywie. Ze swej strony korzystam z okazji i proponowałbym "Złotego osła" Apuleusza dla dorosłych, a "Dzieci kapitana Granta" lub "Po­dróż naokoło świata w 80 dniach" Vernego dla młodzieży. "Groteska" ze swej strony obiecuje "Porwanie w Tiutiurlistanie" Żukrowskiego, na co z góry się cieszymy, oby tylko do­trzymała swych przyrzeczeń. Dużo nam bowiem obiecywano - żeby tylko przypomnieć "Nowego Guliwe­ra" Wł. Jaremy i K. Filipowicza, oraz operetkę "Piękna Helena" z librettem Wł. Jaremy i T. Kwiatkowskiego - i cisza.

Ale wracajmy do oceny przedstawienia. W teatrze kukiełkowym forma plastyczna wybija się na plan pierwszy. Tu kunszt scenograficzny K. Mikulskiego i J Skarżyńskiego okazał się niezawodny. Momentalna zmiana dekoracji na oczach publicz­ności, robiła konkurencję wiedźmie, która przez rzucenie swego szala czyniła z nocy dzień a z dnia noc. Albo jakiż to kapitalny pomysł uka­zania zamiast całej głowy potwora jeziora tylko jego ust. No a już scena na dnie Czarnego Jeziora to jakaś czarodziejska feeria.

Aktorzy wywiązali się dobrze ze swych ról i wszyscy zasługują na wymienienie, ale dała się już zauważyć pewna przesada w operowaniu gło­sem, w natężeniu i zmianach, co powodowało, że pod względem dykcji nie wszystko było równie wyraziste i zrozumiałe. Na specjalne wyróżnienie zasługuje K. Moskwa jako młodszy diabełek (dziecinny głosik, przeciąga­nie samogłosek, bajeczna intonacja).

Muzyka Kaszyckiego bardzo dys­kretna, nie wysuwa się na plan pierwszy ale spełnia dobrze swe zadanie pomocnicze. Elektryk Jezierski przy­czynił się niemało do czarów, jakie dzieją się na scenie. Reżyseria Leokadii Serafinowicz pełna inwencji chociaż w pewnych szczegółach reży­serka kopiuje samą siebie (np. w ob­razie I, gdy jeden strażnik jest echem drugiego, to samo diabełki na dworze cara). Zapewne stały reżyser tego teatru Wł. Jarema, zrobił przerwę i przygotowuje się do zaskoczenia nas jakąś nową twórczą formą widowi­ska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji