Cesarz i szklarz w ślepym zaułku
BARON VON PĘTELKA każe przepędzić wszystkich włóczęgów ze swego lasu wobec spodziewanych odwiedzin cesarza na zamku. Ale pomysłowy Golibródka wywodzi barona w pole, udając ministra towarzyszącego cesarzowi, który podróżuje incognito. Minister przebrany jest za szklarza, żeby przekonać się na własnej skórze, jak baron traktuje biedaków. Rzekoma "tajemnica królewska" staje się źródłem wielu komicznych sytuacji w klasycznym stylu, pomyłek i mistyfikacji scenicznych, ujawniających płytkość, głupotę i interesowność feudałów. A skoro zjawi się prawdziwy cesarz, zostanie wtrącony do więzienia, jako oszust i samozwaniec. Złote jabłko cesarskie zdobędzie herszt rozbójników i ogłosi się cesarzem. Taka jest pokrótce treść sztuki kukiełkowej, pt. "Baśń o szklarzu i cesarzu" Zofii Nawrockiej, sztuki, wystawionej z godną uznania starannością i artystycznym polotem przez zespół Państwowego Teatru Lalek "Guliwer".
I wszystko byłoby dobrze, gdyby autorka zdobyła się na jakieś racjonalne zakończenie. Bo właściwie widz, ani ten najmłodszy, dla którego sztuka jest przeznaczona, ani dorosły, nie wie, o co właściwie w sztuce chodzi. Czy nieprawne przejście korony w ręce rozbójnika, a potem jego żony ma oznaczać zdeprecjonowanie władzy monarszej? Czy sprytnemu Golibródce chodziło o to, żeby poddani barona Pętelki wpadli z deszczu pod rynnę, spod ciężkiej ręki barona przechodząc pod pięść bandyty? Gdzie tu sprawiedliwość społeczna? Bajka ludowa nagradza zawsze w końcu cnotę, a karze występek. Tymczasem tutaj nagroda przypada rabusiom.
Tego ostatniego dominującego wrażenia zawodu nie mogła zatrzeć ani pełna inwencji inscenizacja Zbigniewa Kopalki, znanego ze świetnej reżyserii słuchowisk i radiowych, ani żywe tempo przedstawienia, ani charakterystyczne laleczki i nie-"o przestylizowane dekoracje Mariana Bogusza, ani swobodne, a chwilami wprost mistrzowskie manewrowanie lalkami (taniec instrumentów muzycznych orkiestry zamkowej), ani miła i trafnie dobrana ilustracja muzyczna Stanisława Prószyńskiego.
Skoda, że epilog tego, przez pierwszą część dobrze zapowiadającego się widowiska utknął w ślepym zaułku.