Mrożek - "P i e s z o"
Wczoraj wieczorem na scenie Freie Volksbtthne w czasie Berliner Festwochen gościnny występ z Warszawy: Sławomir Mrożek - "Pieszo". Jest to nadzwyczaj udana, zabawna a ciągle śmiertelnie poważna, trafna i w dużej mierze tragikomiczna sztuka żyjącego na paryskiej emigracji polskiego dramaturga; sztuka traktująca o stanie unicestwiającej bezdomności, Ukazuje przełomowy moment w Polsce pomiędzy 1939 a 1945 rokiem. Przez kraj przetacza się wojna. Siedzi kilka postaci, zagrożonych śmiercią, przestraszonych a jednocześnie odważnych, pragnących przeżyć, które znajdują się w czasie nieustannej wędrówki. Próbują one, w groteskowy sposób, wnieść do straszliwych wydarzeń, najbardziej okrutnej wojny, sens a nawet moralność. Pomysł sceniczny jest tak prosty jak jasny i przekonywający, sztuka tak literacko wyrafinowana jak w istocie prosta. Scena jest przestrzennie przedłużona daleko na widownię. Publiczność siedzi obok ponurej, pokrytej błotem dekoracji. Tło sceny jest ciemne. Poszczególne bezdomne postacie kolejno pokazują się na scenie /później wspólnie/. Ojciec z synem. Chłopak podczas wędrówki stawia wieśniakowi głupie, a jednocześnie mądre i podchwytliwe pytania o przeklęty przez Boga dzieje świata.
W scenerii błota, brudu i zhańbionej polskiej matki - ziemi człapie cyniczna matka z córką zgwałconą przez Niemców. Mieszczańskie małżeństwo intelektualistów odpoczywa w tym piekle uciekinierów. Mrożek stosuje wobec obojga wiele dowcipnych, złośliwych uwag. Głaszcze ich zarozumiały, mieszczański sposób bycia. Jednocześnie, poprzez swoją satyrę, ośmiesza. Spośród gburowatych żołnierzy, raczej o faszystowskich poglądach, wyłaniają się nagle zdeprawowani uzurpatorzy władzy. Jeśli odwróci się karta historii zdejmą natychmiast mundury i wystarają się o nową szatę ideologiczną dla siebie.
Sceneria - bez wprowadzania większych zmian - wyobraża dworzec kolejowy. Czeka się na tym dworcu tęsknoty na pociąg do pokojowej przyszłości. Pociąg przejeżdża obok. Pociąg nadziei na lepsze czasy. Ciągle te same, pełne symbolizmu postacie znowu uciekają. Gromada samolotów bojowych /od - że tak powiem -zbawiających aniołów/ przelatuje - ze wspaniale zainscenizowaną wyrazistością - nad grupą ciągle bezdomnych uciekinierów. Lecą one wysoko na niebie. Pomocy nie przynoszą. One także nie. Wojna mija, ucieczka trwa dalej. Ludzie znajdują się ciągle w drodze, niezmiennie "pieszo", gnani wątpliwościami, pragnieniem przeżycia. Straszna, groteskowa, komiczna wędrówka trwa. Mrożek przedstawił nam głęboko przejmującą, odważną i śmieszną sceniczną metaforę bezdomności i siły przetrwania zagubionego człowieka. Sztuka ta jest lepsza od innych utworów Mrożka, które dotychczas obejrzeliśmy. Inscenizował ją Jerzy Jarocki z aktorami Teatru Dramatycznego w Warszawie, w wielkim, wspaniale wyrazistym, po ludzku dobitnym i duchowo niezależnym stylu.
Pojawia się śmierć,ktoś gra na skrzypcach. W tym momencie poszczególne grupy ciągle uciekających będą zredukowane do pojęć smutnych lub komicznych. Intelektualnie bogata w skojarzenia myślowe ballada kończy się. Warszawscy wykonawcy potwierdzili w niej swą siłę przekonywania, wielką pewność i wyrazistość sztuki aktorskiej.
Ten występ gościnny jest bardzo wartościowy i zawiera całe bogactwo skojarzeń myślowych, które z zachwytem przyjmowała nie tylko polska publiczność. Dziś wieczór będzie zaprezentowana jeszcze raz sztuka "Pieszo" Mrożka na scenie Freie Volksbuhne. Należy pospieszyć się, aby ją zobaczyć. Zadbano także o symultaniczne tłumaczenie.